Wielu z nas przez lata ucieka od ciszy. Sądząc, że jest ona nudna i pogrążająca. Aż przychodzi przełom. I cisza nie tylko nie przeraża, ale za ciszą zaczyna się tęsknić. Do pewnych rzeczy trzeba bowiem dojrzeć. Tak, jak do ciszy. Po latach ciszy pragniemy. Lubimy ją. Bo jest ona najlepszą formą regeneracji. I zwyczajnie potrzebujemy jej…częściej lub rzadziej, ale zawsze systematycznie.
Czekamy na ciszę
Z czasem uczymy się, że w życiu najważniejsza jest równowaga: między aktywnością i ciszą, między energią a spokojem, spotkaniami a pobytem samej ze sobą. Dlatego po dniu pełnym emocji, harmidru i wydarzeń – pragniemy ciszy.
Świat naładowany komunikatami, nasycony pośpiechem, otoczony banałem, kłamstwem i fałszem może potężnie męczyć. Tak, jak spotkania, które nie cieszą, ludzie, którzy męczą. Wtedy cisza jest jak plaster na duszę. I chętnie po nią sięgamy.
Cisza nas już nie męczy
Gdy osiągamy pewien wiek, to odkrywamy, że cisza nie jest dla nas męcząca. Przeciwnie jest inspirująca, orzeźwiająca. Dawniej bywała nudna i przytłaczająca. Trzeba było ją zagłuszyć, usunąć, czy naprawić czymś „więcej”. Dzisiaj cisza nie jest wrogiem, ale przyjacielem. Pozwala zebrać myśli, zastanowić się, zregenerować. Czasami jednak…przeraża, zwłaszcza gdy mamy aktualnie problemy trudne do rozwiązania. Wtedy cisza może być jak spotkanie ze ścianą…bolesne, ale otrzeźwiające.
Lubimy bycie samej ze sobą
Pragnienie ciszy wiąże się także z większą sympatią dla siebie. Wraz z upływem czasu coraz bardziej się lubimy, akceptujemy własne ograniczenia, niedoskonałości. Jesteśmy dla siebie wyrozumiałe, zdystansowane do tego, co przynosi codzienność. Szerzej się uśmiechamy i kierujemy zdrowym rozsądkiem. A to wiele ułatwia. Lubimy siebie i czas tylko ze sobą samą. Nic tak nas nie ładuje i nie regeneruje, jak właśnie to!
Cisza regeneruje
Ciszę trzeba odkryć i polubić. Udaje nam się to, gdy:
- zaczynamy się jej oddawać,
- dajemy jej czas, by zadziałała,
- umiemy robić nic,
- doceniamy slow life,
- wybieramy małe przyjemności,
- umiemy celebrować piękne chwile,
- nie uciekamy przed własnym towarzystwem,
- zaczynamy rozumieć, że samej ze sobą można…świetnie się bawić,
- szukamy najlepszego dla siebie balastu – równowagi między hałasem i ciszą.
Do pewnych rzeczy trzeba dojrzeć. Tak jak do ciszy. Cisza w naszym życiu wiele zmienia. Cisza przede wszystkim regeneruje. I ciszę w pewnym wieku zaczyna się po prostu kochać.
Cisza to najpiękniejsza muzyka dla moich uszu. Uwielbiam być sama ze sobą i ze swoimi myślami.
Ten błogi spokój to coś niesamowitego!!!
Cisza jest wskazana jak inne rzeczy . Wszystko z umiarem .
kilka razy do roku jadę do mojej ukochanej strefy ciszy…. Jest cudownie! Regeneracja, spokój, odprężenie… A do tego mnóstwo radości z tego że tam jestem i robię to co kocham! Po kilku dniach w tym miejscu mam wrażenie jakbym odrodziła się z popiołów!