Zgoda w małżeństwie zależy od inteligencji budujących związek osób. To kluczowy czynnik. Żadna tam zgodność charakterów nie wystarczy, jeśli brakuje nam inteligencji. Prawda jest bowiem taka, że nikt nie jest idealny i każdy czasami plecie głupstwa. Jednak nawet wtedy, gdy gadamy od rzeczy, należy murem stać za współmałżonkiem. Mądrze, z humorem, lekkością, milczeniem, ale jednak stać. Mąż powinien trzymać stronę żony. Nawet gdy żona nie ma racji. Dlaczego to tak ważne?
Bo chwalimy publicznie, a zwracamy uwagę w cztery oczy
Jest taka zasada, która pomaga w każdej relacji, nie tylko w tak bliskiej jak związek intymny dwóch ludzi.
Chwalić należy publicznie, a zwracać uwagę w cztery oczy.
Jeśli ktoś tej zasady nie przestrzega, to jego dni są policzone. Bardzo szybko straci miano przyjaciela, czy najbliższej osoby w życiu. Nikt nie lubi być krytykowany publicznie. Niestety takie działania się zdarzają. I gdy mają miejsce, to często odbierane są jako atak czy forma upokorzenia. Coś, co wiąże się z dużymi emocjami i czego nie jesteśmy w stanie tak po prostu wybaczyć.
Stać po stronie żony
Małżonkowie powinni stać po swojej stronie. Być murem, w którym nie ma wyłomu, żadnej szpary, czy pęknięcia, żadnych trudnych miejsc, w które można uderzyć i w kilka chwil zburzyć przez lata tworzoną konstrukcję.
Chodzi o to, żeby być wsparciem. Być za sobą. Razem, niezależnie od tego, co się dzieje.
Gdy on plecie głupoty, delikatnie zmienić temat, nakierować rozmowę na inne tory. Gdy on nie ma siły odejść od stołu, sposobem wyciągnąć go na taras, żeby chwilę odetchnął świeżym powietrzem. Zaproponować dokładkę ulubionego dania, odwrócić uwagę.
Niektórzy mówią, że to zbyt niskie zabiegi, coś, czego nie robi się osobie dorosłej. Niekoniecznie.
Jesteśmy tylko ludźmi. Czasami się gubimy i rolą mądrej żony i mądrego męża jest wspieranie partnerki czy partnera w trudnych momentach.
Nie krytykujemy, nie wyśmiewamy. Działamy taktycznie. Stoimy za partnerem, nie podważamy jego decyzji. Milczymy, gdy trzeba milczeć i mówimy, gdy przychodzi na to czas.
Czy taka postawa zniechęci otoczenie, by wbijać szpilki i testować cierpliwość? Niestety nie. Niektórzy, zwłaszcza osoby, które chcą mieć kontrolę nad dorosłymi ludźmi, pragnące mówić innym jak mają żyć, nie zrezygnują zbyt łatwo. Mimo stanowczości po stronie danej pary, będą próbować nadal. I warto mieć tego świadomość. Niektórych drażni bliskość innych osób, ich zgoda i dojrzałość. Za swój cel (często nieświadomie) biorą rozbicie danej pary. I w tym kontekście niezmiernie ważne jest to, żeby publicznie zawsze stać po swojej stronie.
Rozmawiać w cztery oczy
Czy stanie po stronie żony to obowiązek męża? Tak. Nawet gdy po drugiej stronie barykady jest ukochana mamusia. To żona powinna wygrać w starciu, nie mamunia. I mądry mąż to wie. Podobnie mądra żona nie będzie krytykować i narzekać publicznie na męża. Nie będzie go ośmieszać i spiskować z mamunią. Będzie stała po jego stronie.
Czy to znaczy, że mądra żona ma być ślepa i ma nie widzieć jego błędów? Nie.
Oznacza to jedynie tyle, że ma o błędach rozmawiać z nim w cztery oczy. Ma wszelkie sporne kwestie omawiać z nim sam na sam. Twarzą w twarz. Za plecami natomiast bronić i chwalić (lub ostatecznie milczeć na ten temat).
Rozmowy z koleżankami na temat męża czasami są kuszące. Dają ukojenie. Jednak bywają też niebezpieczne. Niestety tak zwane przyjaciółeczki często wlewają w serca jad, buntują i niszczą relacje.
Nie sugerują zgody i dogadania się, ale rozstanie. Dlaczego? Bo same są nieszczęśliwe lub…mają w tym jakiś ukryty cel. Oczywiście gdy mężczyzna życia postępuje naprawdę źle i przekracza wszelkie granice, to ostre słowa przyjaciółki są potrzebne. Jednak tylko w takich sytuacjach.
Trzeba uważać na tak zwane dobre rady i trzeźwo oceniać – kiedy to naprawdę dobra rada, a kiedy jednak sesje koleżeńskie to po prostu sianie nienawiści i prosta droga do nieszczęścia. Niestety w praktyce, gdy jesteśmy wzburzone i rozpalone przykrymi emocjami – trudno nam to rozpoznać. I jeszcze trudniej spojrzeć krytycznie na swoje zachowanie.
Lojalność
Artykuł ten mówi o lojalności. Nie o skrajnych rozwiązaniach typu będę bronic głupoty, ukrywać chamstwo i nie przyznawać się, że w domu mam agresję i piekło każdego dnia. Ten wpis nie dotyczy rozmów typu – jesteś w błędzie, a ja będę utrzymywać, że to nie prawda. I będę uśmiechać się, klepać Cię po plecach i głośno ogłaszać, że masz rację, skoro jej nie masz. Nie chodzi o mówienie o czarnym, że jest białe. Chodzi o to, żeby trudne tematy podejmować w cztery oczy, a publicznie być wsparciem. Nie krytykować, nie hejtować, nie ośmieszać. Niekoniecznie głupio mówić, ale milczeć. Wiedzieć, co należy zrobić. Mądrze chronić i w odpowiednim momencie otwierać oczy. Wiedzieć, kiedy będąc w większej
grupie osób zmienić temat, kiedy zaproponować dokładkę, czy odejście od stołu. To wcale nie traktowanie partnera jak dziecko. To coś innego. To jego wspieranie i działanie w jego interesie. Bo każdy się czasem myli. Ale to nie powód, żeby od razu głośno i dobitnie wytykać błędy i to publicznie.
To artykuł również o tym, żeby uważać, z kim rozmawiamy. Słuchać rad, ale mieć swój rozum. Nie zawsze bowiem tak zwane dobre rady są nimi. Czasami niestety najbliższe osoby radzą źle. Niekiedy w złej wierze, czasami z braku świadomości. Dlatego warto pewne tematy rozpatrywać „na zimno”, gdy emocje opadną.
Takich “koleżanek” nie mam. Spotykałam tego typu kobiety, ale szybko straciłyśmy sobą zainteresowanie 😉