Czy wiesz, że mnóstwo osób przechodzi okres zniechęcenia w życiu? I często przypada to
na czas przed czterdziestką lub tuż po skończeniu czterdziestu lat? To moment, kiedy już
wiele doświadczyłyśmy i wyciągnęłyśmy pierwsze poważne wnioski. Dlatego często
zdarza się tak, że nie wiemy, czy chcemy żyć tak, jak dotychczas.
Zniechęcenie: bo to nie tak miało wyglądać
Problem jest taki, że rzeczywistość jest daleka od ideału. Życie nie wygląda tak, jak
sądziłyśmy. Nawet wymarzona praca w końcu zaczyna uwierać z powodu biurokracji i
całej listy niefajnych zadań do wykonania . Nasz entuzjazm zabijają obowiązki, dziwne
zalecenia i formuły, które wydają się bez sensu. Robimy wiele rzeczy, bo tak trzeba,
jednak bez przekonania, że to ważne. Coraz rzadziej się wychylamy, coraz bardziej
przystosowujemy. Niczym szara, bezkształtna masa.
Niektórzy nawet przed laty chcieli zmieniać świat, ale zostali zmuszani, żeby się
podporządkować. Piękne wizje opadły niczym klapki z oczu. Pozostała szara codzienność.
Miało być świetnie, a jest beznadziejnie: zamiast rozwoju odliczanie godzin do końca.
Szef dupek i grobowa atmosfera. Nie o to nam chodziło.
W potrzasku
Kredyty, zobowiązania, coraz droższe życie….Wymieniać dalej? Musimy, choć nie bardzo
nam się chce, ale brniemy dalej. Już bez przekonania.
Wiele osób czuje, że zamienia się w robota, który tylko robi, a coraz mniej myśli. Brakuje
nam głębi i poczucia sensu.
Gdzieś w okolicy czterdziestki zaczynamy się zastanawiać, czy nasza codzienność jest
tym, do czego dążyłyśmy, czy akceptujemy to, co się dzieje, czy odpowiada nam nasze
własne życie. I niestety często odpowiedź brzmi: „nie”. Chcę czegoś innego – nasze serce
wyje niczym zwierzę zapędzone w złotą klatkę! A twarz przybiera grobowy wyraz.
Smutny? Nie. Bez emocji. Tak, jak ją nauczyłyśmy. Pełna profeska.
Pojawia się tęsknota
Frustracja. Uciszana, ale dobija się coraz głośniej. Pojawia się też tęsknota za czymś
innym.
Niekiedy niczym obudzone z głębokiego snu przypominamy sobie to, o czym kiedyś
marzyłyśmy. Sięgamy po to, co spychałyśmy gdzieś na bok. Odkrywamy siebie na nowo,
odkurzamy dawno zapomniane plany. To dla wielu moment przełomowy. Na początku
dobijający i niepokojący, ale dość szybko otwierający na nowe wyzwania.
To wielkie wyzwanie i szansa, żeby rozpocząć życie na nowo na całkiem nowych
zasadach. Stąd te wszystkie uczucia…. Nie są one po to, aby nas dobić i zniechęcić.
Mają być niewygodne, nurtujące, żeby zrobić coś innego – wbić nas w fotel, przemielić
nasze myśli, wycisnąć z nas całe soki i dać szansę na zmianę niedobrego kierunku. To
chodzi o to, żeby nas obudzić!
Nasze ciało i podświadomość wskazują nam drogę i chodzi o to, aby przestać ignorować te oczywiste sygnały. Czas na zmianę.
Tylko czy jesteśmy na nią gotowe?