Miłość to coś, co jest albo czego nie ma. Od razu ją widać. W spojrzeniu, zainteresowaniu, mowie ciała, mimice, gestach. Czy jednak można miłość udawać? Zachowywać się tak, jakbyśmy kochały, a nie czuć nic poza sympatią? Lub nawet nie czuć nic, tylko obojętność? Czy można udawać miłość? A jeśli można, to komu to udaje się najbardziej? I właściwie po co to robić?
Wychodzić miłość
Na pewno w życiu bywa różnie. Nie zawsze uczucie pojawia się od razu. Czasami
wystarczy czas, żeby coś, co nie rokowało nagle dawało mnóstwo emocji. To tak zwana
wychodzona miłość. Uczucie wypracowane zaangażowanie i staraniami jednej strony oraz cierpliwością drugiej. Być może była obojętność, ale z dodatkiem otwartości. Nikt nie
zamykał się na to, co może się zdarzyć. To takie podejście pod tytułem – będzie co ma
być. I w konsekwencji tego zakiełkowała miłość. Tam, gdzie teoretycznie nie było na nią
miejsca.
Jednak nie o udawaniu miłości można mówić w tym przypadku.
Poczekać na miłość
Podobnie nie ma mowy o udawaniu, gdy czekamy na miłość. Jest sympatia, widać
zaangażowanie, są chęci. Dwoje dorosłych ludzi i spędzają ze sobą czas, dobrze się przy
tym bawiąc i być może wierząc, że coś z tego będzie. Coś więcej niż tylko miłe
popołudnia i wieczory.
Można czekać na miłość i przeżywać ją, jeśli się ona pojawi. To także nie jest udawanie.
Świadomie się zakochać
Co ciekawe, według badacza z Harvarda – Roberta Epsteina można wybrać sobie osobę,
w której chcemy się zakochać i…zakochać się w niej. Wystarczy, że wmówimy sobie
miłość. Będziemy zachowywać się tak, jakbyśmy były zakochane, a…zakochamy się
naprawdę.
Według badacza, każdy może zdecydować, czy się zakocha. I stanie się tak, jak będziemy
chcieli. Nasza siła woli ma pod tym względem dużo do powiedzenia.
Czy taka udawana miłość będzie czymś złym? Chyba nie, prawda?
Udawać miłość
Co to znaczy zatem udawać miłość?
Udawać miłość to okłamywać drugą osobę (czasami siebie) lub…postanowić, że chcemy
się zakochać i w ten sposób sprowokować miłość. Udajemy w kilku przypadkach:
- gdy bardzo chcemy z kimś być, mimo że do tej osoby nie czujemy tego, co
chciałybyśmy czuć. Uważamy, że jest to dobra osoba, lubimy ją i…w ten sposób
pragniemy same siebie przekonać do relacji na poważnie. Czasami to dobra
strategia, bo udawana miłość przeradza się w prawdziwą. Jednak gwarancji nie ma. Czasami udawanie kończy się frustracją i…rozstaniem. Jednak szansa na powodzenie, jak pokazują badania, jest naprawdę spora! - Czasami udaje się miłość dla uzyskania konkretnych celów. Na przykład materialnych lub…emocjonalnych. Rozkochujemy sobie kogoś, żeby przejąć nad nim kontrolę. Bo komuś frajdę przynosi ranienie innych. Najpierw poudają, jak bardzo kochają, sprawią, że ktoś pokocha całym serce, a potem wyłożą karty na stół. W takim przypadku bawiącym się uczuciami nie grozi zakochanie się, bo oni miłości nie chcą. Nie dopuszczają jej do głosu. Im nie zależy na uczuciu. Tylko na ranieniu. W udawaniu miłości świetni są inteligentni… psychopaci, którzy doskonale radzą sobie z graniem emocjami. Sami niewiele czują, ale umiejętnymi sztuczkami potrafią okręcić sobie ofiarę wokół małego paluszka. Niekiedy oszukują, okradają, sieją spustoszenie.
Czy można udawać miłość?
Czy można udawać miłość? Oczywiście tak. Czasami w ten sposób można upragnione
uczucie sobie zapewnić. Wywołać je i powołać do życia.
Jednak bywa też tak, że taka udawana miłość to droga do czyjejś zguby. I wtedy dobrze
byłoby móc ją zdemaskować zawczasu.
Powinniśmy umieć rozpoznać udawaną miłość. Niestety nie zawsze jest to możliwe.
Czasami same jesteśmy głupio zauroczone. Tak bardzo chcemy danej relacji, że ignorujemy sygnały ostrzegawcze. Jesteśmy zdeterminowane, a nawet zdesperowane i mimo podpowiedzi, że coś nie gra, brniemy w związek dalej.
To częsty scenariusz relacji, które po miesiącach lub latach niosą katastrofalne skutki. W takich związkach łapiemy się jak mucha w sieć pajęczą i z radością w niej poruszamy,
wikłając się w pułapkę coraz bardziej. Zamiast zdać sobie sprawę ze swojego niezbyt
optymistycznego położenia, udajemy, że nie widzimy, że ta druga strona…udaje. Nie
chcemy przyjąć do siebie, że coś jest mocno nie w porządku.
Udający miłość nie musi być świetnym aktorem. To my na własne życzenie przez długi czas jesteśmy słabym widzem. Niestety. I to my ponosimy tego najcięższe konsekwencje.
Można, ale ten teatr szybko spłonie.