Depresja to bardzo demokratyczna choroba. Może dotknąć każdego. Często działa niepostrzeżenie i z ukrycia. Przez lata rozwija się w cieniu lęku. Bo nie ma depresji bez lęku. Ustawicznego i dojmującego…o wszystko. Najpierw jest lęk, z którym trudno sobie poradzić, a potem depresja i towarzysząca jej pusta obojętność.
Depresja i lęk
Na depresję może zachorować każdy. Także osoba, która wydaje się, że nigdy ni doświadczy tej choroby.
Bo ma piękne życie, duży dom, świetny samochód, grono sprawdzonych znajomych, zgraną rodzinę…
Jednak wszelkie dobra materialne nie są w stanie jej uchronić. Paradoksalnie im więcej się ma, tym można bardziej się martwić. Bo pojawia się syndrom oszusta (a co jeśli to pomyłka i wcale nie zasługuję na to, zaraz ktoś mi to wszystko odbierze), rośnie świadomość, jak wiele rzeczy może pójść nie tak, jak wiele złego może się wydarzyć….Problemem staje się też ludzka zawiść i zazdrość, a także im większy sukces, tym częstsza myśl – czy ci wszyscy, którzy mnie otaczają są ze mną dla mnie, czy może są obok mniej z jakiegoś innego powodu, o którym nawet nie chce myśleć…
Zamartwianie się i depresja
Mimo że depresja może dotknąć tak naprawdę każdego, to są osoby, które są szczególnie na nią podatne. Chodzi o osoby neurotyczne, bardzo silnie przeżywające wszelkie negatywne doświadczenia, skłonne do zamartwiania się, mające silne poczucie winy (często bez powodów). To wszyscy ci, którzy potrafią być mocno przygnębieni i cierpieć z powodu wysokiego poczucia winy.
Skłonność do zamartwiania się to jednak nie tylko cecha połączona z neurotyzmem, ale również zachowanie osoby, która żyje intensywnie i na najwyższym biegu. Jest świadoma odpowiedzialności, która na niej spoczywa. Chce być w porządku dla innych i dla siebie, dlatego wykonuje swoje obowiązki z pełnym zaangażowaniem. Im więcej od niej zależy, tym większą odpowiedzialność czuje i tym bardziej się angażuje w codzienność. To niestety wiąże się z ogromną presją i zwiększa tendencję do zamartwiania się.
Nie da się ukryć, że odpowiedzialna praca, ambicja, bycie perfekcyjną osobą, stale rozwijającą się, ciągły pośpiech to wszystko czynniki ryzyka pojawienia się depresji.
Dlaczego? Bo u źródła depresji leży przebodźcowanie, które prowadzi do lęku i poczucia braku bezpieczeństwa.
Lęk o poranku
Cechą charakterystyczną wskazującą, że jesteśmy na prostej drodze do depresji jest lęk, zwłaszcza ten o poranku.
Gdy budzimy się przed budzikiem i nie mamy siły wstać. Z jednej strony jesteś śpiące, ale z drugiej nie możemy dospać do czasu pobudki. Doświadczamy zaburzeń snu. Nie odpoczywamy tak, jak dotychczas, mamy problem z gonitwą myśli.
Poranek to szczególnie trudny dla nas moment dnia. Niestety właśnie wtedy nasz układ hormonalny ma problem z poradzeniem sobie z tym, co odczuwamy. I tendencja do depresji jest szczególnie mocno zauważalna. Czujemy się poirytowane, rozdrażnione. To z uwagi na kortyzol, hormon stresu, ale również prolaktynę, która również jest hormonem stresu (osoby pod wpływem silnego, długotrwałego stresu mają podwyższoną prolaktynę), a zbyt mało się o tym mówi.
Wyższa prolaktyna, która jest normą w przypadku podwyższonego poziomu stresu odpowiada za: wahania wagi, problemy skórne, trądzik, niepłodność, suchość pochwy, nadmierne owłosienie u kobiet, zmniejszenie lub zaniknięcie krwawienia miesiączkowego i spadek libido…
Wieczór przynosi spokój
Charakterystyczne dla osób będących na krok przed depresją jest nie tylko obniżone samopoczucie o poranku, charakterystyczne problemy ze wstaniem z łóżka i pragnienie, by nigdy się nie obudzić (!), ale także uczucie posiadania guli w gardle lub odczuwanie bólu poniżej gardła, w okolicy mostka. Ten charakterystyczny objaw nie jest przypadkowy, bo właśnie w tym miejscu przebiega ważny nerw, którego „podrażnienie” obserwuje się w przypadku stwierdzenia zaburzeń nastroju.
Poza tym typowe jest również uspokojenie wieczorem, kiedy humor może się poprawiać, człowiek się wycisza…nie jest już taki podenerwowany. I właśnie wtedy dana osoba często dochodzi do wniosku, że złe samopoczucie o poranku to był przypadek. Nic takiego się nie wydarzyło i nie ma się co przejmować…Problem w tym, że podobne dolegliwości pojawiają się ponownie, następnego poranka. I wszystko zaczyna się na nowo.
Zmiany zachowań
Lęk generujący depresję odpowiedzialny jest za zmiany zachowań. Osoba, która lubiła podróże, nagle przestaje je akceptować. Na urlopie zamiast pluskać się w wodzie tak, jak dotychczas, nie wychodzi nawet z hotelowego pokoju. Nie cieszy ją już to, co wcześniej.
Zmienia się jej zachowanie. Może nawet nie mieć skwaszonej miny, może się nie smucić, tylko uśmiechać się, jednak już jej te niewielkie i większe zmiany zachowania powinny nas zaalarmować i wskazać na możliwą depresję. Podobnie, jak zmiany w zakresie jedzenia – nadmierne jedzenie lub przeciwnie – głodzenie się. Wszystko to, co wygląda inaczej niż dotychczas – to sygnały alarmowe!
Choć do depresji prowadzi lęk i ciągłe zamartwianie się, czarnowidztwo, to gdy już pojawi się choroba, naturalne dla niej jest to, że wraz z nią rozwija się obojętność i wycofanie.
Co robić?
Gdy odczuwamy lęk, ciągle się martwimy, budzimy się zbyt wcześnie, nie możemy zasnąć, mamy problem z porannym wstawaniem, odczuwamy ciągłą drażliwość, i wtedy warto działać. Dobrze zrozumieć, że najprawdopodobniej jesteśmy o krok od depresji. Nie dajmy się jej. Tylko zacznijmy szukać pomocy.