Im mam więcej lat, tym bardziej cenię swój czas i swoją energię. Wiem, że ani jednego, ani drugiego nie da się kupić. Czas płynie nieubłaganie, a energii też mam tylko określoną ilość. Codziennie budzę się z naładowanymi akumulatorami (a to nie zawsze, noce bywają różne, nie zawsze udaje się wyspać) i później, gdy się budzę, doświadczenie życiowe wskazuje mi, żeby mądrze dysponować tym, co mam. Nie szastać energią (fizyczną i mentalną), nie traktować siebie jak superwoman. Nie jestem w stanie zrobić wszystkiego, nie ma wszystko starczy mi czasu. I już to wiem. Pora się szanować. I jedną z ważniejszych decyzji jest…unikanie pewnych typów osób. To pozwala oszczędzać siebie i dbać o siebie w szczególny sposób!
Dlaczego unikam pewnego typu osób?
Niektórzy mogą sądzić, że się boję. Że nie spotykam się z pewnego typu osobami, bo nie mam argumentów, bo jestem za słaba. Że kulę się w sobie, chowam w ciasnej skorupie. Uciekam.
To nie tak. Unikasz pewnych miejsc i pewnych osób nie ze strachu, ale z powodu rozsądku. W pewnym wieku dochodzisz do wniosku, że nie ma sensu się kłócić. Że relacja nie powinna bazować na tym, kto wygra i kto ma rację. Udowadnianie komuś, że Twój pogląd na świat jest lepszy jest uwłaczające, poniżające. Dla Ciebie i dla Twojego towarzysza rozmów. Nie na tym powinna polegać relacja!
To nie tak powinno wyglądać życie!
Ciągła walka, batalia, uczucie przegranej, poniżenia, niezrozumienia. Ciągłe siedzenie prosto, napinanie brzucha w obawie, przed uderzeniem. Żeby tylko w brzuch…czasami słowne ciosy trafiają poniżej pasa. Tak się nie robi, ani na ringu, ani w życiu. Są pewne granice. I w pewnym momencie je zauważasz silniej niż kiedykolwiek wcześniej.
- Nie chcesz już walczyć.
- Męczyć się w towarzystwie trudnych osób.
- Słuchać, jak istotne jest tylko to, kto lepszy.
- Jak inni maskują swoje poczucie niższości drogimi gadżetami, stanowiskami, sławą.
- Jak wiele niepokoju kryje się pod dokładnymi makijażami.
- Że fasada to tylko zasłona dymna.
- Nie chcesz takiego życia.
Cenisz swój czas
W pewnym wieku już wiesz, że nie zdążysz pojechać w każde miejsce, które chcesz zobaczyć, nie przeczytasz wszystkich mądrych książek, nie zdążysz obejrzeć każdego wspaniałego filmu. Jesteś w stanie zrobić wiele, ale jednak nie wszystko. Musisz wybierać. To, co ważne i to, co nie. I to Ty decydujesz. Każdy może doceniać co innego. I to jest w porządku.
Z czasem szczególnie mocno cenisz swój czas. I już nie chcesz go marnować. Omijasz ludzi, którzy nie wnoszą nic (albo tylko niewiele) dobrego do Twojego życia. Chronisz siebie i swoją rodzinę.
Masz tyle innych możliwości. Dlatego w końcu wybierasz mądrze i nie martwisz się, jak to zostanie ocenione. Każdy może myśleć o Tobie co chce. I naprawdę masz to gdzieś.
Cenisz swoje nerwy
Może spływać po Tobie jak po kaczce. Możesz się nie przejmować. Tego naprawdę można się nauczyć. Mimo to zła energia w człowieku zostaje. Nawet jeśli pozornie sądzisz, że jesteś odporna, to nie jest tak do końca. Zawsze pozostaje w Tobie ślad.
Dlatego w pewnym wieku decydujesz się lepiej o siebie dbać. Nie tylko zewnętrznie, ale także mentalnie. I odpuszczasz tych, którzy za mocno oddziałują na Ciebie, próbując Cię zmienić na swoją modłę.
Chcesz czuć się wolna, bo jesteś wolna
Jednym z głównych przełomów w życiu, jakiego doświadczasz, to danie sobie przyzwolenia, by żyć tak, jak tego pragniesz. Na swoich zasadach.
Dlatego omijasz osoby, które próbują Ci mówić, co masz robić.
- Zrywasz toksyczne znajomości. Wiesz, że toksyczne osoby rzadko się zmieniają. Na pewno tego nie robią, gdy otoczenie tego chce. One same muszą tego zechcieć.
- Unikasz aktywności, które są dla Ciebie puste, nijakie i nieznaczące.
- Koncentrujesz się na tym, co daje Ci spełnienie i satysfakcję.
- Odkrywasz to, co kochasz i robisz to częściej,
- Odrzucasz „wartości”, które pochłaniają i wciągają w bagno. Stawiasz na to, co naprawdę jest ważne.
- Szanujesz siebie i swój czas.
- Nie marnujesz energii. Bo już wielokrotnie się przekonałaś, że to nie ma sensu.
- Wiesz, że każdy decyduje za siebie. Ty nie jesteś w stanie decydować za innych.
Robisz to wszystko nie dlatego, że nie masz siły zmierzyć się z pewnego typu osobami. Masz mnóstwo siły i wewnętrznego uporu. Jednak nie chcesz. Wiesz już, że wchodząc z pewnego typu osobami w dyskusję, zmarnujesz czas i tak naprawdę nic nie osiągniesz. Wolisz odpuścić i oddać pole walki… z szacunku dla siebie i tego, jaka jesteś.
I to jest Twój sukces. Nie wygrana. Sukces. Bo nie obchodzi Cię, że ktoś przegrywa, liczy się to, jak Ty żyjesz, a nie ściganie się z innymi. Nie potrzebujesz udowodnienia swojej pozycji i karmienia się porażkami innych. Jesteś skupiona na tym, co istotne dla Ciebie. Dlatego unikasz pewnego typu osób…Dla siebie.
Bardzo słuszne podejście.
🙂
Bardzo mądry post. Też z wiekiem unikam toksycznych relacji i nie tracę energii na ludzi dla których nic nie znaczę.
Dokładnie. Najważniejsze, by szanować siebie, swój czas oraz zdrowie fizyczne i psychiczne.
Bardzo dobrze napisane. Już wiem że nie warto się starać dla niektórych. Im więcej wkładasz wysiłku w relację tym bardziej jest krzywdzące jak ktoś potraktuje Cię jak powietrze. Dlatego już nie dbam z wiekiem być może doświadczeniem o pewne relacje.
Nie przepadam za nie którymi ludżmi oni za mną unikamy się nie tylko w pracy ,ale w rodzinie też tak jest nie każdego da się znieść ,są tacy co działają na zdrowiu nie tylko psychicznym, ale i fizycznym .Życie
Nie przepadam za nie którymi ludżmi ,oni za mną unikamy się. Nie tylko w pracy ,ale w rodzinie też tak jest nie każdego da się znieść ,są tacy co działają na zdrowiu nie tylko psychicznym, ale i fizycznym .Życie
Ciekawy artykuł i ważne spostrzeżenie, w sumie nie tylko dla kobiet 😊❤️ Wszyscy mamy te same 24h na dobę do wykorzystania i tylko tyle, nic więcej…😊Nikt nam nie wskaże lepiej niż my sami jak najlepiej je wykorzystać, by mieć choćby cień szansy na realizowanie swojego własnego życiowego celu/misji, o ile taki mamy 😉 Tego typu refleksje towarzyszą mi od daaaawna, choć do 40tki mam jeszcze parę lat 😅 Jestem świadoma przemijania. Jednakże zdałam sobie sprawę w pewnym momencie, że to tylko sama świadomość, a umiejętność wyrobienia w sobie siły do życia tą refleksją to już zupełnie co innego. Nie mówię tu o sile agresywnej, o rozpychaniu się łokciami. Wręcz przeciwnie, widzę w takiej tak szczerze mówiąc wiele niepokoju 😅 Spokój nie pojawia się, gdy unikasz. Mam wrażenie, że daje to odwrotny efekt. A nawet jeśli uda się go w jakiś sposób zbudować, będzie to kolos na glinianych nogach. Przynajmniej w moim odczuciu. Jeśli idziesz w daleką drogę i wybrałeś buty, ale widzisz po jakimś czasie, że nadają jej sporo cierpienia, bo nie są do Ciebie dopasowane to świadomym wyborem będzie zmiana ich na dopasowane do Ciebie. Podróż wówczas może zacząć naprawdę sprawiać Ci przyjemność. Ale któregoś dnia, może się okazać, że dalej trzeba będzie już iść boso. I co wtedy? Spokój dla mnie wynika z wewnętrznej, niczym nie zachwianej siły. Nie z komfortu jakim jest brak “disruptors”, czyli czynników zakłócających. Jeśli wszystko jest idealne, bo zbudujesz dla siebie idealny świat w swojej własnej, idealnej przestrzeni, do której nikogo nie zechcesz dopuścić to nigdy nie będziesz wiedział, czy spokój wynika z tego właśnie komfortu czy z Twojego zrozumienia i akceptacji, Twojej siły. A w naprawdę trudnych życiowo sytuacjach przydatne są raczej te drugie…Oczywiście nie namawiam do toksycznych relacji, są wyczerpujące 😅 Ale jeśli już miały miejsce to może warto się nad nimi pochylić i zastanowić się dlaczego pozwoliliśmy, by miały na nas tak ogromny wpływ? Jak ktoś naprawdę ceniący spokój (w tym swój wewnętrzny) by się zachował? Czy powiedziałby wprost o co mu chodzi, gdy sytuacja się dzieje, w sposób pełny akceptacji, zrozumienia zamykając temat lub relację czy cichaczem dał nogi za pas nie dając też szansy drugiej stronie na dostrzeżenie pewnych zależności? Takie pytania mi na przykład się nasuwają, gdy myślę o kończeniu toksycznych relacji i sytuacji w celu odnalezienia własnego spokoju…Obawiam się, że poczucie niesprawiedliwości, krzywdy, upokorzenia czy cokolwiek było przyczyną chęci zerwania relacji podąży za osobą wrażliwą do tej oazy spokoju i na miliony sposobów będzie się manifestować w przerabianych w głowie scenariuszach, która domaga się sprawiedliwości i słowa przepraszam. Może warto postarać się to mimo wszystko w jakiś sposób przerobić, zanim dojdzie do etapu, gdzie dążenie do spokoju sprawi, że człowiek odsunie się społecznie, nie będąc już w stanie rozmawiać z pewnym typem człowieka w żadnej sytuacji, a jedyną jego opcją ucieczki będzie cisza i brak reakcji, komentarza. Mamy dziś naprawdę mnóstwo osób pogrążonych w depresji, które oszukują same siebie, że bez innych będzie im lepiej, a z tego typu chorobą już poradzić sobie samemu jest naprawdę ciężko…
Chcialabym dać ikonke “kocham to”:-) dokładnie tak jest! Mam 48 lat i rzucam robotę, bo… jest toksyczna. A w niej toksyczni ludzie. Wiecznie narzekający i wymysłający przeintrlektualizowane powody na “niedasie”. Ludzie zawistni o sukces i wkładający tak wiele w pogorszenie cudzego losu, zamiast polepszyć swój. Ludzie bardziej cieszący się z cudzej porażki niż własnego sukcesu…
Ja lubię ludzi, lubię rozmawiać, jak jest się miłym, radosnym i uśmiechniętym to inni się odwzajemniają, nie trzeba szukać podtekstów tylko żyć fajnie