Jak bardzo odeszłaś? Na którym etapie jesteś?

47

Na początku było pięknie. Wiadomo. Motyle w brzuchu. Ekscytacja połączona z lekkim stresem i niepewnością. Można było całymi dniami nie wychodzić z łóżka. Każde rozstanie bywało długie i bolesne, a kilka godzin bez partnera jak największa udręka. Takie szaleństwo z oczywistych względów nie mogło trwać zbyt długo, dlatego Matka Natura zadbała, żeby dość szybko się kończyło. Zawsze.

Co jest dalej? Gdy hormonalny koktajl wykipi?

To już zależy od nas. Dla jednych każdy następny rok razem to kolejne ogniwo, które silnie spaja. Dla innych krok w tył, wycofujący z relacji i sprawiający, że coraz więcej nas dzieli niż łączy.

Związek zazwyczaj rozpada się etapami, podstępnie, usypiając naszą czujność (przeczytaj – kobieta odchodzi powoli). Po latach budzimy się z przerażeniem obok osoby, która kiedyś była nam najbliższa, a teraz wydaje się obca. Jak to się stało? Dlaczego?

Na którym etapie jesteś dzisiaj?

jak bardzo odeszłaś

 

Pocałunki przestają być normą

Pocałunki stają się coraz krótsze. Nie z pośpiechu, braku czasu czy zdenerwowania, ale z braku potrzeby. Coraz mniej się całujemy. Długie namiętne pocałunki stają się zawsze wstępem do seksu. Tak bez okazji, tak po prostu? Już nie. Bo i po co?

Na początku jest tylko cmok w usta na dzień dobry i do widzenia. Później nie wiedzieć kiedy zamienia się w całus “ciotki” w polik lub czoło (jeszcze gorzej). Długie, relaksujące przytulenia zmieniają się w pośpieszne uściski, a z czasem jedynie w poklepaniu po plecach, czy w pomachanie na do widzenia.

Coś, bez czego kiedyś nie wyszlibyśmy z domu, teraz już nie jest potrzebne. Można rzucić “cześć” nawet bez “kochanie” w przestrzeń i wyjść. Nie patrząc sobie w oczy.

Rozmowy czy komunikaty?

Długie rozmowy zamieniają się w krótkie komunikaty. Z partnerów mocno zaangażowanych w związek stajemy się nastolatkami, u których zawsze jest dobrze, a w szkole, tfu w pracy nic się nie dzieje.

Nie czujemy już potrzeby odbywania długich rozmów. Jedynie dowiadujemy się, czy druga osoba odebrała dzieci, zaprowadziła auto do naprawy, wyszła z psem, przygotowała kolację i zrobiła zakupy.

Nie masz potrzeby, by podzielić się z partnerem czymś ciekawym. Nie dzwonisz, gdy coś się wydarzy. To może poczekać…potem i tak zapominasz mu o tym powiedzieć. Przecież i tak nie zrozumie. Lepiej pogadać z przyjaciółką, czy z…kolegą w pracy.

Nie mam czasu

Wszystko wydaje się ważniejsze. Sen zamiast seksu, raport w pracy zamiast randki, kłopoty dziecka zamiast problemów męża. W głowie już na dobre zadomawia się myśl, że on może poczekać. Przecież nie jest dzieckiem, zrozumie. Rzeczywistość jest zbyt wymagająca. Nie sposób mieć wszystkiego, a żeby nadążyć, to trzeba z czegoś zrezygnować. Wymówki same wysypują się z głowy…

Po co się stroić? Starać jakoś specjalnie? Przecież to mój chłop, zna mnie od dawna, nie będę wariować. On też w dresie i brudnej koszulce. Przecież sami swoi w domu..

Kwiaty? Po co. Szkoda pieniędzy. Restauracja w knajpie? Nie ma czasu, zresztą lepiej zjeść w domu. Koncert? To już było. Wyjazd bez dzieci? Co my razem będziemy robić tyle dni?

Widzę innych…znowu

Jesteśmy tylko ludźmi. I pewne rzeczy dostrzegamy, czy nam się to podoba, czy nie. Na przykład, że ten kolega z biura to niezłe ciacho, zawsze zadbany, dobrze ubrany. I…jaki błyskotliwy, jak z nim się świetnie rozmawia. Przyjemnie spędza się razem przerwy. W końcu to nic takiego. Dzwoni często po pracy? Bo jest odpowiedzialny, chce dobrze przygotować ten projekt. A “stary” (dawniej “kochany”) nawet nie potrafi wstawić szklanki do zmywarki. Ile bym nie powtarzała, on zawsze zapomina. To drobiazg, ale skoro nawet tego nie potrafi dla mnie zrobić!

W końcu sama wstawiam szklankę. Ten raz i setki innych.  Piorę też, sprzątam, wkurzam się, ale zaciskam zęby. Dla dzieci, dla świętego spokoju. Zasypiam pierwsze wieczorem, bo nie chcę z nim być. Jestem zmęczona.

I co, to właśnie tak ma wyglądać? A gdzie w tym wszystkim ja?

Moje “ja” odpływa ze związku na fali frustracji i rozczarowania. Wydaje się, że przestałam istnieć jako kobieta. Rozmyłam się.

Ale nie…

Znajduje je w uśmiechu innego mężczyzny, w zainteresowaniu kolegi w pracy, w porównywaniu do życia innych, w przekonaniu, że mogłam lepiej trafić…I wtedy dostrzegam, że już odeszłam. Nie ma mnie już z nim. Jestem tam. Gdzieś indziej. Być może za jakiś czas z drugim NIM. Z wiarą, że tym razem będzie inaczej. Lepiej.

47 KOMENTARZE

  1. Einstein kiedyś powiedział że szaleństwem jest robić coś tak samo wiele razy spodziewając się innego efektu. Kobiety szukają miłości idealnej, faceta który nie przestanie o nas dbać nie widząc że on jest z natury nastawiony na własne dobro i leniwy, leniwy, leniwy… Mężczyzn którzy dbają latami o swój związek, dom, kobietę znam tylko z opowieści… Kobiet. Mam wrażenie że związek jest tak szczęśliwy jak bardzo wmówi to sobie kobieta.

  2. 10 lat razem ale rozmowy nie mają końca, Pocałunki a tak sobie gotując obiad w kuchni ,mój mąż, moja żona, nie zapominamy że to my a nie ja albo on.

  3. To wszystko jest za szybko….zauroczenie i potem nagłe milczenie. BARDZO bolesne, bowiem w tej dzikiej teraźniejszości za szybko następuje zmiana partnera! Niewiarygodnie jak szybko można zapomnieć o drugiej niegdyś tak ważnej i kochanej osobie….żal i ból ogromny

  4. Sto lat za związkiem. Na szczęście. Patrząc wstecz, to gdyby nie dzieci, powiedziałabym głośno: zmarnowane 20 lat życia. Obustronnie.

  5. Hmmmm u mnie jakoś 11 lat razem i…nie odeszliśmy od siebie za daleko. Być może to kwestia tego, że nie zapomnieliśmy, aby się starać?
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy 🙂

  6. To wszystko jest za szybko….zauroczenie i potem nagłe milczenie. BARDZO bolesne, bowiem w tej dzikiej teraźniejszości za szybko następuje zmiana partnera! Niewiarygodnie jak szybko można zapomnieć o drugiej niegdyś tak ważnej i kochanej osobie….żal i ból ogromny pozostaje…

  7. Przestałam się starać, przestałam się “czepiać” czyli interesować. Cieszy mnie bardziej to że go nie ma jak jest, jestem dużo spokojniesza jak jest pracy niż w domu. Przestałam pytać co jest kłamstwem a co prawda, bo nie jest na tyle odważny by się przyznać. Przestałam oglądać nagranie z naszego wesela i drukować jakiekolwiek wspólne zdjęcia (o ile jakieś mamy), już nawet zapomniałam co to znaczy za kimś tęsknić…

  8. Sto lat za związkiem. Na szczęście. Patrząc wstecz, to gdyby nie dzieci, powiedziałabym głośno: zmarnowane 20 lat życia. Obustronnie.

  9. Okazuje się że już 10 lat temu, gdy pierwszy raz złamał mi serce powinnam odejść, ale zostałam bo dzieci małe, bo dla nich warto przetrzymać trudne chwile. Teraz po 10 latach złożył pozew, bo już nie kocha, a ja cóż znów cierpię….

  10. Swietny artykul ! Daje do myslenia
    Ze warto kazdego dnia drobnymi gestami pokazywac milosc i ja podlewac
    Szczerze to zaniedbalam to, bo sie nie chce, bo szkoda kasy, bo zmeczona, bo na ch*j … ten artykul naprawde dal mi do myslenia. Nie mowie ze zawsze ale czasem to my, kobiety robimy z naszych ksieci na koniu leniow na osle….

  11. Jak nie zadbamy każdy związek zakończy się tak samo. Euforia i ekscytacja to stan przejściowy, a nam tego właśnie brakuje i tego szukamy u innych. Jednak nikt nie da nam tego na zawsze, z czasem przyzwyczajamy się do siebie, nie zależnie jak zajefajnie było na początku.

  12. Motyle są ulotne. Ważniejsza jest miłość mimo sadełka, zmarszczek, codziennych trosk. Szklanka na blacie jest niczym gdy wiem, że mogę liczyć na męża w każdej sytuacji. Niech ten etap trwa w nieskończoność.

  13. Mój etap już bez motyli. Minęło 12 lat. On mówi, że “był czas przywyknąć”. Ja bym jeszcze go poprawiła. Żeby ze mną wychodził do kina i na spacery. Żeby tańczył spontanicznie w przedpokoju i zabierał mnie w nieznane podróże. Żeby patrzył we mnie jak w obrazek…
    Po chwili zadumania jestem wdzięczna za to, że jest tak po prostu. Że pijemy wspólnie kawę, filmy oglądamy na domowej kanapie i śpiewamy razem piosenki z dawnych lat, kiedy spędzamy razem weekendowy długi wieczór.
    Nie ma już fajerwerków.
    Teraz jest ogień z kominka, który daje przyjemne ciepło. ?

  14. Akurat ja nie lubię spontanicznych pocałunków itp chyba że namiętne pocałunki ale przed seksem. W tygodniu też wolę się porządnie wyspać jak wiem że na drugi dzień wstaje do pracy. Mi nie są potrzebne absolutnie motyle w brzuchu.

  15. Dlaczego druga połowa nie pomyśli o tym że ktoś ma duszę, że w danym momencie nie jest poprostu zły lecz w sercu i duszy zraniony, jest poprostu przykro, dlaczego ktoś mniema i powie Bo się czepiasz tylko i obrażasz , zamiast podejść i przytulić , czy tak trudno powiedzieć słowo przepraszam ?, i tak się to wszystko powoli kumuluje w środku, i sercem odchodzi nie umiejąc być takim jak druga połowa. Zostaje się ciałem lecz już nie sercem i duszą którąś się kiedyś dało i zaufało. To powolne umieranie i boli jak cholera. Nie wygląd silnej i odważnej jest cechą charakteru, lecz dusza, a tego raczej nikt nie zauważa obok po latach wspólnego życia pod jednym dachem.

  16. Artykuł zawiera duuużo prawdy. Jednak spójrzmy na to wszystko trochę inaczej. Decydując się na dzieci, każdy dorosły człowiek musi liczyć się z tym, że nie będzie już biegał po imprezach i balował. Jestem 11 lat po ślubie i też długi czas nie mogłam się pogodzić, ze nie ma już motyli w brzuchu. Jednak tak „działamy” i trzeba by było zakochiwać się co dwa lata na nowo. Kolega z pracy po czasie opadnięcia hormonów, także zamieni się w „starego”. My go widzimy w pracy, a w domu ? Nie wiemy, jak się zachowuje, jakie ma zwyczaje. Nie będę dawać poznawać się facetowi z którym jestem 15 lat i zna Mnie, jak swoją własną kieszeń. Jednak nie wyklucza to długich rozmów i dzielenia się swoimi przemyśleniami. O urodzinach pamiętamy zawsze.

  17. Przezylam kilka zwiazkow, ostatni byl z wiecznymi fajerwerkami..odchodzenie i powroty. Dzis mam zwiazek najbardziej dojrzaly ze wszystkich, poniewaz zrozumialam po tych wszystkich doswiadczeniach co najwazniejsze jest w zwiazku…i trafilam na mądrego partnera. Czuje, ze trafilam do portu.

  18. U mnie motylki w brzuchu nadal po 27latach chodź nie było różowo był taki moment ze bardzo oddaliliśmy się od siebie,ale chyba to wygraliśmy obydwoje,gdy go niema tęsknie bardzo nieważne jak długo go niema czy to jest 10minut czy 8-godzin i jestem bardzo szczęśliwa i będę zawsze tę miłość pielęgnować i dbać o nią

  19. No i co z tej źle wstawionej szklanki? Nic. U mnie pojawia się wtedy myśl: przyjdzie taki dzień, że źle wstawionej szklanki będzie ci brakować. I już nie widzę sensu robić gunwoburzy. Bynajmniej nie dla świętego spokoju.

  20. Bardzo prawdziwe. Bardzo życiowe. Ale ciąg dalszy bywa happy endem dla starego związku. Czasami jedzenie w domu znów zaczyna smakować zdecydowanie lepiej, niż frykasy na mieście ?. A nowe, nie znaczy lepsze. Być może jednak tylko wtedy, gdy to co połączyło na początku było prawdziwą miłością, jeśli dojrzewaliśmy w miarę równomiernie…

  21. Na początku związku zawsze jest pięknie czułe słowa i wyznania o miłości.Z biegiem czasu jak zaczynają się jakieś problemy nie jest już tak różowo ale jest to wtedy próba dla związku czy zdołamy przejść przez te problemy razem bo to jest tak naprawdę ważne .Jak uda nam się to znaczy że jest to szczera i prawdziwa miłość.???

  22. Życie…..jak widac u wiekszosci tak jest ,dla mnie nie do przyjecia …nie robie gownoburzy z glupot bo i ja mam swoje przyzwyczajenia ktore jemu tez nie pasuja …ale ta cisza gdy chcesz rozmawiac a on z pilotem oglada sport…ręce opadaja.W moim przypadku dbam o siebie i nie ma tu mowy ze zakladam byle co i byle jak !Ale wtedy slysze : Co wystroilas sie do kolegow w pracy ? I tu szlag czlowieka trafia bo odkad pamietam lubilam ciuchy ,ogolnie mode …i przykre to ze Twoj facet to widzi inaczej niz no wlasnie Ci zadbani i wypachnieni koledzy ?

  23. Ja jestem obecnie na etapie motyli w brzuchu,choć minęło już 22 lata po ślubie jak jesteśmy razem i nie zawsze było różowo. Jesteśmy partnerami , staramy się o siebie każdego dnia , tak samo jak przed 22 laty .

  24. Mi sie wydaje ze o związek musza dbać obydwie strony, tez jestem po wzlotach i upadkach ale jednego się chyba już nauczyłam ze nie wolno tylko czekac żeby ktoś ciagle dawał ale samej tez trzeba dawać i pielęgnować żeby się utrzymac?przede wszystkim rozmawiać ze soba i przetrzepać jeśli jest coś na rzeczy odrazu, co do złe postawionej szklanki zawsze można obrócić wszystko w żart ze sama się tak postawiła i nie ma sensu robić z tego afery bo po 40 szkoda czasu na takie pierdoly, lepiej dać buziaka i powiedzieć ze napewno jutro się sama odstawi?

  25. Zdajemy sobie sprawę, że o związek trzeba dbać. Ja już nie dbam. Mam dość słuchania, że aby było dobrze to muszę coś zrobić albo nie robić. Mam dość jednostronnych starań z mojej strony i słuchania że za rzadko. Mam dość argumentów na obronę, tworzonych na zasadzie ” bo ty i tak nie ….” Nawet nie próbując niczego. Czy warto tracić życie z kimś kto zaklepał sobie pomoc domową przed ołtarzem i zakończył starania. To nie trwa rok czy dwa A 18 lat. Jedyne co mam z małżeństwa to dzieci . Zero wsparcia, opieki i zrozumienia. Prawie zero wsparcia finansowego, nawet na dzieci “… przecież masz 500 +”. Czy warto to ciągnąć? NIE !!! Znam odpowiedź, ale nie potrafię uwolnić się… jestem sama z problemami i czekam… A jedyne na co liczę to grom z nieba, który uwolni mnie na wieczność…

  26. Smutne ale prawdziwe
    Ludzie bardzo oddalają się od siebie w końcu dochodzimy do wniosku że nic nas nie łączy
    Artykuł napisany w samo sedno wiem to z własnego życia

  27. Odeszłam po dwóch latach (17 lat małżeństwa) od kiedy dowiedziałam się o zdradzie. Dwa lata walczyłam o przetrwanie związku,dziś wiem,że lepiej odejść od razu. Teraz jestem 12 lat po rozwodzie i wiem, że żyję. Dla dobra dzieci często jest lepiej odejść niż tkwić w chorym układzie

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj