Są momenty, które dają jasny przekaz, że nie warto walczyć. Nie ma sensu już zabiegać. Dla swojego zdrowia psychicznego lepiej odpuścić. Inaczej po prostu wybierzesz komfort innych nie swój. I może będzie to jakoś działać, jakoś to przetrwasz. Tylko jakim kosztem? Odpowiedź jest prosta. Sporym. Zapłacisz upokorzeniami, rozgoryczeniem, spadkiem poczucia wartości. Z czasem przestaniesz się lubić…i znienawidzisz świat, który jest dla Ciebie szalenie niesprawiedliwy. No ba, jest, ale…na czyje życzenie? Niestety, jakkolwiek mało dyplomatycznie to brzmi – na własne. I dlatego nie warto. Czasami trzeba się odciąć pewnym ruchem, bez skrupułów i bez oglądania się wstecz. Wszystko po to, żeby ratować siebie…
Kiedy naprawdę warto się rozciąć?
Gdy tracisz energię, czujesz się jak wydmuszka
Po spotkaniu z daną osobą czujesz się gorzej, zmęczona, jak po biegu w maratonie. Jednak nie jest to tylko zmęczenie fizyczne, jest to dyskomfort dużo gorszy, bo psychiczny.
Czujesz się wyzuta z wszystkich pozytywnych myśli. Masz wrażenie, że ktoś wyssał z Ciebie całą energię, pozbawił tego, co nastrajało Cię pozytywnie, zabrał jakąś ważną cząstkę i śmieje się szyderczo, bo jemu lepiej, a Tobie w ogóle źle. Zdecydowanie jest gorzej.
Masz pesymistyczne nastawienie. Nie wierzysz, że będzie dobrze. Myśli, plany, marzenia jakby wyblakły. Ich realizacja wydaje się bezcelowa, zbyt skomplikowana, za bardzo czasochłonna. Po co się za to brać? Skoro na pewno się nie uda.
Warto się odciąć, gdy masz do czynienia z toksycznym manipulantem, krytykantem, osobą pełną złości, uszczypliwości, lubiącą budować swoje ego, upokorzeniami innych. Taką, co wbija szpileczki, a mówi, że tylko żartuje. Uważa, że przesadzasz, że tak naprawdę z Tobą jest coś nie tak, bo nie umiesz się wyluzować, wszystko bierzesz do siebie. Nie umiesz się bawić, ona nie miała niczego złego na myśli.
Zresztą źle pamiętasz, ta osoba wcale tego nie powiedziała, nie tak postąpiła. Zresztą, wiesz co może powinnaś się leczyć. Gdy to wszystko słyszysz, to rozwiązanie jest jedno, odciąć się.
Gdy przestajesz lubić siebie
Gdy po spotkaniu z daną osobą przestajesz się lubić, nie jest dobrze. Utrata poczucia wartości, rośnięcie kompleksów do trudnych w ujarzmieniu rozmiarów – to wszystko znaki rozpoznawcze.
Gdy w otoczeniu danej osoby nawet nie wiesz, czemu, ale nie czujesz się pewnie. Gaśniesz, masz wrażenie, że stoisz na baczność, uważasz na każde słowo, jesteś niepewna, nieszczęśliwa, a po powrocie do domu musisz poświęcić mnóstwo czasu i energii, by dojść do siebie – to już wiesz. Jedyne wyjście, to uciekać, ratować siebie, odciąć się.
Rozmawiasz, rozmawiasz
Chyba największym testem mówiącym, z kim masz do czynienia jest moment, kiedy próbujesz porozmawiać. Masz spokojne, dobre nastawienie. Liczysz, że będzie dobrze, że na pewno spotkasz się ze zrozumieniem, a tymczasem tak się nie dzieje.
Nie dość, że trudno Ci dojść do słowa, bo druga strona ciągle Ci przerywa, drwi z Ciebie, śmieje się, upokarza, to jeszcze słowa, które kierujesz do niej, następnie zostają rozdmuchane i powtórzone niemal wszędzie. I drwi z Ciebie nie tylko ta pierwsza osoba, ale i kolejne…
Widać, że jej/jemu wcale nie zależy na porozumieniu. De facto nie zależy jej na Tobie. Zatem czego nie rozumiesz?
Czemu ciągle usprawiedliwiasz tą drugą osobę, mówisz, że przecież na pewno miała zły dzień, gorszy okres w życiu. Może i miała. Ale gorszy dzień, zły okres nie trwają wiecznie. Jeśli masz ciągle te same doświadczenia, starasz się, próbujesz, powtarzasz te same zabiegi, a to na nic – to czemu nie wyciągasz mądrych wniosków?
Kto jest w takim układzie głupi...Osoba, która Cię wykorzystuje i przy tym upokarza, czy Ty, która niczego się nie uczysz…? Dajesz się krzywdzić, bo sądzisz, że na to…zasługujesz? No nie. Gdy pokochasz siebie, zrozumiesz, że trzeba się odciąć. I wtedy poczujesz wolność.
Bardzo ciekawy i mądry artykuł.
Mądre jest obwinianie i osądzanie adresatów tego artykułu poprzez stwierdzenia typu “Kto jest w takim układzie głupi… Osoba, która Cię wykorzystuje i przy tym upokarza, czy Ty, która niczego się nie uczysz…?”
Po pierwsze, czemu ma to służyć? Osobom, które tkwi w relacjach, które im nie służą, jest już WYSTARCZAJĄCO ciężko i z pewnością zbierają cięgi od tej drugiej strony? Po co je dodatkowo kopać? Ono muszą znaleźć w sobie siłę, żeby je uciąć, a deprecjonowanie samych siebie (“jestem głupia, mam to na własne życzenie, że w tym tkwię) tylko je dodatkowo osłabia. Że już nie wspomnę o tym, że stwierdzenie, że coś mają “na własne życzenie” to nic innego, jak zdejmowanie z tej drugiej strony odpowiedzialności za krzywdy, które komuś wyrządza.
Umiejętność odpuszczania to bardzo cenna umiejętność. To wale nie oznacza poddania się, to właśnie oznacza wygraną walkę o siebie.
Kto nie szanuje prywatności i narusza przestrzeń osobista.takie osoby nie mają wstępu do mojego życia
Jeśli cel lub lub skutek jego powstania wymaga czy akceptuje naszą prawdziwą tożsamość, autentyczną osobowość, nie musimy na wskutek tego nic zmieniać po osiągnięciu go, to warto, wręcz trzeba się starać. Bo gdzie i kiedy będzie nam lepiej, jak nie tam gdzie możemy być sobą. Warto się nie zmieniać, ” Warto być przyzwoitym”
Święte słowa 👍
Tylko dlaczego tak trudno to zrobić
Przeznaczenia nieda się ominąć kto komu pisany to bedzie
Trafiają nam się osoby ,które zwyczajnie nie dadzą żyć…Będą tak grzebać, dręczyć aż masz dość…I możesz im to powiedzieć…
Tak mam już dość…Jesteście jacy jesteście…Sami sobie możecie odpowiedzieć Jacy ???…Tak jest …Taka jest Prawda …I mało tego Kochacie to robić…
Masakra …
Tak, tylko jak to zrobić gdy taką osobą jest matka?