Niektórych bardzo boli, że daję radę

2

Napisz o tych wszystkich, którzy kibicują. Siadają wygodnie rozwaleni na widowni i obserwują moje życie. Gwiżdżą, buczą i rzucają popcornem. Niewiele robią, ale ciągle komentują. Tym głośniej, im bardziej wrośli w swoje miejsca. Okopując się i nie wystawiając nosa poza swój dołek, mówią coś o odwadze i o porzuceniu sfery komfortu. Naświetlają reflektorem każde moje potknięcie. Ciągle do niego wracają. Cmokają i wywracają oczami. Kibicują, żeby było tego więcej. Szydzą i drwią, próbują mnie sprowokować. A gdy zatrzaskuję drzwi przed ich oczami, żeby już nie widzieli i wreszcie się odczepili, to
spoglądają przez dziurkę od klucza. I robią to samo, co dotąd, ale z jeszcze większą wściekłością. Im bardziej daję radę, tym oni mocniej się gotują. Czerwienią na całym ciele i rzucają iskry spojrzeniem. Chcą w ten sposób wywołać pożar. Niektórych bardzo boli, że daję radę.

Niektórych bardzo boli, że daję radę

Szczęśliwi ludzie nie atakują innych

Szczęśliwe osoby mają co robić. Zajmują się sobą i najbliższymi. Nie mają czasu na analizowanie, co u kogoś niemal nieznanego słychać. Nie angażują się w spory, afery, dramaty. Nie karmią plotkarzy, nie rozsiewają niesprawdzonych informacji. W ogóle mocno uważają na to, co mówią. Wiedzą, że słowa mają moc i nie warto ich rzucać i pozostawiać na pastwę losu.

Za słowa trzeba brać odpowiedzialność. Myśleć, co się mówi. Nie mówić wszystkiego, co się wie. Bo i po co?

Szczęśliwe osoby potrafią milczeć. Mimo że mają w głowie ciętą ripostę, to często z niej rezygnują. Bo nie odczuwają już satysfakcji z atakowania innych. Nie karmią się czyimś bólem i upokorzeniem. Nawet jeśli temu komuś należało się. Zasłużył, ciężko na to pracował. To nawet wtedy nie.

Być może kiedyś przynosiło im to radość. „Zobacz, jak mu powiedziałam. Jak dowaliłam, aż w pięty poszło”. Teraz jest inaczej. Dużo częściej współczują….osobom, które je atakują. Bo wiedzą, że one nie są szczęśliwe.

Nikt szczęśliwi nie atakuje innych.

Że to wcale nie chodzi o Ciebie

Chodzi o te rozgoryczone jednostki, które zioną jadem i mają pianę na ustach. To one mają problem same ze sobą. Nie chodzi im o Ciebie. Ty jesteś tylko kubłem, do którego próbują wylać swoje frustracje. To wszystko, co noszą w sobie chcą oddać Tobie. Bo ich to boli. Za bardzo.
Pozwolisz im na to?

Tylko od Twojej postawy zależy, czy im się to uda. Czy dasz na to przyzwolenie. Czy może okażesz się silniejsza. Zawsze możesz przeciąć to, co Ci nie służy. Wyznaczyć granicę i mocno jej bronić. Jak zdarta płyta odpowiadać – nie. Nie, nie. Zawsze w końcu trafia. Do tych, co nie rozumieją.

Niektórych bardzo boli, że daję radę

Skrzywdzone osoby są zazdrosne. Mocno boleją, że Tobie i mi się powodzi. Że ty dajesz radę. I ja też. Że nie upadłaś, jak Ci życzyli, że nie jesz tynku ze ścian, nie przyszłaś błagać jak ta koza u woza.
Zrozumiałaś przekaz i odeszłaś. Wzięłaś się za siebie. I przytuliłaś siebie współczująco.

Odnalazłaś dumę i siłę.

To niesamowite, jak wiele dobrego (paradoksalnie!) mogą czynić nam ci, co źle nam życzą. Są jak strażnicy, którzy rzucają gromy, ale…w konsekwencji nas wzmacniają i chronią przed upadkiem.

Wzmacniają czujność i sprawiają, że mamy więcej energii.

Wiemy już, że skoro dałyśmy radę w tak trudnych warunkach, damy sobie radę zawsze.

Nawet z płaczem na końcu nosa, ale…z silną wiarą, że każda zła chwila, nawet najgorsza, w końcu mija. I to jest dobre. Zawsze jest dobre, gdy rozumiesz.

2 KOMENTARZE

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj