Pierwsza życiowa relacja a kolejne. Jaki wpływ na nasze życie ma relacja z rodzicami

0

Pokaż mi jego rodziców, a powiem Ci, kim on jest. To jedna z rad, która ma nas uchronić przed związaniem się z kimś niewłaściwym. Czy jest zawsze pomocna? Przeważnie tak, ale nie zawsze. Jak to w życiu, są wyjątki od reguły. Czy warto ją wziąć sobie do serca? Jak najbardziej. Okazuje się bowiem, że pierwsza relacja – z mamą, tatą – ma bezpośredni wpływ na całe nasze życie. Decyduje o rozwoju mózgu, a nawet kierunkuje sposób naszego myślenia. Karmiąc pewne emocje, decyduje o tym, że to one będą nam najczęściej towarzyszyły. I to one nas stworzą, jako osobę. Nasze ja i …nasze przyszłe relacje.

Pierwsza życiowa relacja a kolejne

Zaczyna się w okresie niemowlęcy

Dzieci już w okolicy 7 miesiąca życia tworzą system przywiązania do rodzica,
najczęściej najsilniejszy do matki (osoby, która przebywa z nim najwięcej czasu).
Badacze wyróżniają różne typy przywiązania – opisane niżej.

Styl przywiązania można poznać nie tylko w okresie niemowlęcym, ale również po
latach, w sposobie, w jakim mówimy o swoich rodzicach. To ciekawy obszar badań,
ciągle rozbudowywany i pogłębiany.

Styl bezpieczny

Po pierwsze jest nim najlepszy system przywiązania, tak zwany bezpieczny. Dotyczy
on dzieci rodziców wrażliwych na ich potrzeby, emocjonalnie dostępnych, zaangażowanych, przewidywalnych i empatycznych. Jak rozpoznano ten system przywiązania? Podczas badania. Dzieci w nim rozwijające się pozostawione w obcym otoczeniu po powrocie rodzica szukały bliskości, szybko się uspokajały i ponownie wracały do badania nowego miejsca.

Rodzice w tym stylu przywiązania są emocjonalnie dostrojeni do dzieci. Styl bezpieczny dotyczy 55 do 65% niemowląt.

Jest wzorem, opcją idealną, dającą fundamenty do spokojnego, szczęśliwego życia.

Styl unikający

Drugim typem przywiązania jest styl unikający, charakterystyczny dla niemowląt mających rodziców niedostępnych, odrzucających, niewrażliwych, mało spostrzegawczych. Dzieci takich rodziców unikają bliskości, nie szukają jej, w przeciwieństwie do dzieci przywiązanych bezpiecznie. Ten typ przywiązania dotyczy od 20 do 30% niemowląt.

Styl zaabsorbowany

Trzecią grupą jest styl zaabsorbowany, w którym rodzice są spostrzegawczy i wrażliwi, ale również niedostępni. Dochodzi wtedy do nadmiernej aktywacji systemu przywiązania.

Dziecko poszukuje bliskości, ale kontakt z rodzicem jej nie zapewnia. Czuje się ciągle niewystarczająco dobre, bezustannie głodne bliskości i sfrustrowane z powodu niemożności zaspokojenia tej potrzeby. W konsekwencji jest przepełnione ciągłym lękiem. Ten styl przywiązania dotyczy od 5 % do 15% niemowląt.

Styl zdezorganizowany

Ostatni, czwarty styl przywiązania to styl zdezorganizowany, który jest charakterystyczny głównie dla dzieci maltretowanych. Najczęściej wynika z faktu przeżycia traumy przez rodzica. Objawia się tym, że niemowlę w sytuacji rozstania z rodzicem i ponownym spotkaniu z nim może dziwnie się zachowywać, w nietypowy dla tego typu sytuacji sposób. Dzieci z tego stylu przywiązania są najbardziej narażone na problemy psychiczne, wynikające z trudności stworzenia ciągłego, stabilnego Ja. Często są wrogie i agresywne w stosunku do swoich rówieśników. Jako dorośli są skłonni do przemocy.

Dlaczego styl przywiązania do rodziców ma tak duże znaczenie?

Okazuje się, że to, w jaki sposób przywiązaliśmy się do rodziców jako niemowlę staje się dla nas kalką dla kolejnych relacji. Wpływa na to, jak podchodzimy do budowania bliskich związków w ogóle. Czy towarzyszy nam ufność, nadzieja i poczucie radości, czy raczej lęk i przykre przekonania? Okazuje się, że to, jak jesteśmy przywiązani do rodziców jako dzieci determinuje nasze zachowanie w okresie dzieciństwa i w dorosłości. Szczególnie trudny pod tym względem okazuje się styl unikający.

Jednak to nie wszystko. Wpływ pierwszej relacji z rodzicem jest jeszcze większy niż
może się wydawać. Style przywiązania mają bowiem bezpośredni wpływ na rozwój
naszego mózgu, a nawet na ryzyko zapadnięcia na choroby psychiczne w przyszłości.

Styl unikający w dzieciństwie i dorosłym życiu

Dziecko przywiązane unikająco próbuje sprawować kontrolę nad otoczeniem. Jest bardzo dominujące, rządzi otoczeniem. Nie potrafi odpuścić. Z tego powodu nie jest lubiane przez rówieśników.

Dzieci, które rozwinęły unikający styl przywiązania mają problem z dostrojeniem się do drugiej osoby. Komunikacja, która polega na harmonii dwóch mózgów jest w ich przypadku zaburzona. Nie potrafią one właściwie dostroić swojego nastawienia do drugiej osoby w chwili kontaktu – zarówno w kontekście gestów, mimik, tonu głosu, jak i mowy ciała. Ich komunikacja jest niestabilna, pełna napięcia, lęku.

Brak poczucia ufności u niemowląt i dzieci ma niestety ogromny wpływ również na ich przyszłe życie. Oddziałuje na wzorce komunikacji, a także zwiększa ryzyko rozwoju psychopatologii. Wiąże się też z ryzykiem niższej inteligencji i większymi problemami z emocjami, ich ekspresją i panowaniem nad nimi.

Emocjonalne odrzucenie i zaniedbanie

To, jaki mamy dom rodzinny, determinuje nasze dalsze losy bardziej niż nam się wydaje. Oczywiście nie określa w sposób stały całego życia i nie przekreśla nas jako ludzi. Stanowi jednak wyzwanie, z którym będzie trzeba się zmierzyć. Im trudniejszy start tym więcej pracy przed nami.

Dzieci z „bezpiecznych domów” mają lepszy start. Potrafią budować relacje. Są do tego przygotowane. Niemal od razu są w stanie wczuć się w stan emocjonalny drugiego człowieka i dostroić z nim. Są sympatyczniejsze i bardziej lubiane. Jako dorośli są ufni i otwarci na innych.

U dzieci, u których w domu dominowało odrzucenie i zaniedbanie, można zauważyć
odrzucający styl przywiązania w życiu dorosłym. Jako dorośli sami budują relacje ze swoimi dziećmi w stylu unikającym. W ten sposób nakręcają spiralę problemów, a te same ograniczające sposoby myślenia są przekazywane z pokolenia na pokolenia…

Jako dorośli są w niewielkim stopniu wrażliwi na sygnały płynące od dzieci i w
niewielkim stopniu dostrojeni do nich emocjonalnie.

W związkach osoby o stylu unikającym stawiają na wolność i niezależność. Nie chcą się wikłać w relacje, nie chcą czuć się od kogokolwiek zależni. Często zaprzeczają uczuciom, traktują je z wyższością. Twierdzą, że niektórych z nich w ogóle nie odczuwają. Budowanie związku z kimś unikającym jest z tego powodu naprawdę trudne!

Dorośli przywiązani w dzieciństwie w stylu zaabsorbowanym są z kolei przepełnieni
lękiem, niepewnością i skrajnymi emocjami. Są notorycznie przytłoczone wątpliwościami, niegotowi do deklaracji czy działań. Mają wątpliwość, czy można polegać na innych. Ciągle nie wiedzą, co robić…

Inny styl przywiązania niż bezpieczny to pewne problemy w życiu dorosłym. I
praca, wcale niełatwa, którą trzeba wykonać, jeśli zależy nam na dobrych związkach z ludźmi.

Dlaczego dzieciństwo ma takie znaczenie?

Dzisiaj w świecie, w którym psychologia rozwija się dynamicznie, mamy dostęp do psychologów i psychoterapeutów, tak naprawdę wystarczy świadomość i chęć do pracy nad sobą. Każdy, nawet osoba pochodząca z trudnej rodziny może się zmienić.

Prawdą jest jednak to, że nasze mechanizmy, sposoby reakcji, myślenia mają związek z tym, w jakim domu przyszło nam się urodzić i wychowywać. To, jakich mieliśmy rodziców, wpłynęło na to, jak patrzymy na świat, czy jesteśmy ufni, nieśmiali, uśmiechnięci, czy raczej zamknięci w sobie. Styl przywiązania z okresu niemowlęctwa wpłynął na rozwój naszego mózgu, a nawet na poziom inteligencji.

Zadecydował, jak nawiązujemy relacje, i jak je utrzymujemy, czy jesteśmy otwarci
na innych, czy raczej podchodzimy z dużą dozą sceptycyzmu.

To dlatego mówi się, że niedaleko pada jabłko od jabłoni. To nie tylko proste powiedzenie, ale prawda, która pokazuje, a często determinuje nasze losy.

Można uciec od przeznaczenia, można pracować, wiele zmienić w swoim życiu, zwłaszcza przy wsparciu mądrego partnera, jednak to nie jest krótka, prosta i łatwa droga. Większość z nas, w momentach zwątpienia, zmęczenia, wraca na starą ścieżkę, sięga po znane z dzieciństwa mechanizmy działania. Trzyma się tego, co znane i oswojone. Wpada w pułapkę mechanizmu, a właściwie przymusu powtarzania. I od razu warto zaznaczyć, że to nie do końca nasza wina. To kwestia naszych doświadczeń.

Nie ma równości i sprawiedliwości…

Ktoś, kto miał kochających, wrażliwych, stabilnych emocjonalnie rodziców wygrał los na loterii. Jak pokazują statystyki takie szczęście miało około 50% – 65% z nas.

Pozostałych czeka walka i praca nad sobą, żeby żyć inaczej, świadomiej, lepiej niż poprzednie pokolenia. Czy się uda? Jest duża szansa. Na początek jednak trzeba
sobie uzmysłowić, że mamy kłopot, nad którym trzeba się pochylić.

Jest dużo prawdy w stwierdzeniu, że mamy problem w relacjach, ciągle popełniamy te same błędy, bo….nie przepracowaliśmy trudnego dzieciństwa. Warto to zrobić i uzmysłowić sobie całą moc tego, co nas dotyczy. Nie po to, żeby obwiniać rodziców (bo dali tyle, ile potrafili dać), ale po to, by uzdrowić siebie i następne pokolenia.

Właśnie po to, żeby przeciąć węzeł gordyjski i żyć pełniej. Bo naprawdę warto –
przeczytaj więcej tutaj.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj