Kochanka ma opinię wyjątkowo paskudną. Może i nie nosi szkarłatnej litery na piersi, ale i mało kto ją broni, dla większości to raczej kobieta wyzuta z wszelkiej moralności, bezwzględna manipulantka kradnąca cudzych mężów. Zdradzającego faceta da się jeszcze od biedy jakoś usprawiedliwić, jego kochanki nigdy.
Kto chciałby dobrowolnie tak popsuć swoją reputację? A jednak. Co i rusz jakaś niewiasta wikła się w niepożądany romans. Czeka latami, aż ukochany mężczyzna odejdzie od prawowitej małżonki, odlicza dni do kolejnego spotkania i cierpi, bo on jednak nie mógł się wyrwać z domu. Aż w końcu widzi, że nic z tego, trzeba się pogodzić z rolą ‘tej drugiej’ albo po prostu odejść. I co straszne, mnóstwo kobiet wybiera opcję pierwszą. Dlaczego?
Wcale tego nie planowałam
Kochanką często zostaje się przez przypadek. Oto nagle pojawił się mężczyzna czarujący, zabawny, przystojny, z fantazją, więc zaiskrzyło. Gorące randki, bajeczny seks, aż się lewituje z tej ekscytacji, lecz kilka tygodni czy miesięcy później spada bomba – facet ma żonę. Co silniejsze rzucą gościa od razu, głośno trzaskając drzwiami, te szaleńczo zakochane i mniej pewne siebie pozostaną, licząc na to, że on żonę zostawi.
Lub inaczej. Że jest żona to wiadomo od początku, ale związek zaczął się od czegoś, co wydawało się przyjaźnią. Były szczere rozmowy, zwierzenia, porozumienie dusz, i nagle bum!, para ląduje w łóżku. Zaskakujące, jednak spleceni w uścisku kochankowie dochodzą w końcu do wniosku, że po prostu musiało do tego dojść, gdyż są dla siebie stworzeni. I jeśli na drugi dzień skruszony mąż nie poczuje wyrzutów sumienia, przygoda zaczyna się rozwijać. Czasami zakłada się tylko romans na chwilę, dla odprężenia i przyjemnych wspomnień, ale związki bez zobowiązań mają to do siebie, że nader często dla jednej ze stron przeradzają się w coś bardzo poważnego. Wtedy zaś ciężko się z niezdrowego układu wyplątać.
Wyrzuty sumienia? Są, choć zwykle pojawiają się usprawiedliwienia, w rodzaju: gdyby w domu było mu dobrze, nie przychodziłby do mnie. Trochę szkoda tej zdradzanej żony, ale ja też mam prawo do miłości, dlaczego mam być stratna tylko z tego powodu, że pojawiłam się później? Kochanek zresztą nie ułatwia sprawy, powtarzając, że jego małżeństwo istnieje jedynie na papierze, do żony nic nie czuje, to wyłącznie obowiązki.
Zakochanej kobiecie łatwo sprzedać takie obietnice, ona chętnie uwierzy w szczęśliwe zakończenie. Nieważne, że ‘na trzeźwo’ cała sytuacja wydawałaby się jej zwyczajnie śmiechu warta. Gdy dopada miłość, pojawia się też naiwność i złudzenia, czeka się cierpliwie na upragniony finał. No jak tu nie wierzyć w słodkie kłamstwa, kiedy spędzone wspólnie chwile są tak cudowne? I niestety, zwykle wiele czasu musi upłynąć, by kochanka pojęła, że jej związek jest bez przyszłości i jakoś strasznie opornie idzie to rozstanie z wredną żoną, której rzekomo serdecznie się nie znosi.
To ty jesteś ta jedyna
Tego się jednak przez długi czas nie widzi, a facet doskonale wie, jak urobić kochankę. Usprawiedliwienia brzmią bardzo rozsądnie, on jest przecież poważnym, odpowiedzialnym człowiekiem, musi wpierw załatwić sprawy formalne, z kredytem, dziećmi, rodzicami. Nie odejdzie od żony, gdy ta ciężko chora albo właśnie umarła jej matka. Nie wyprowadzi się z domu, kiedy dzieci weszły w trudny okres buntu i potrzebują silnej, męskiej ręki. Nie zrobi tego swojej bogobojnej babci, która ufundowała budowę jego domu.
Do tego dochodzą gorące zapewnienia, jaka to z kochanki wyjątkowa kobieta. To przy niej on wreszcie poczuł się prawdziwym mężczyzną, zobaczył, czym jest życie pełną piersią. Tylko ona go rozumie, cierpliwie wysłuchuje, udziela mądrych rad, jest prawdziwym oparciem, nie to co żona, wiecznie roszczeniowa i w ogóle to niezbyt rozgarnięta intelektualnie. Och, i to wcale nie są puste deklaracje! Ukochany spełnia liczne zachcianki, potrafi zaskoczyć, wpada znienacka z pięknymi kolczykami, które kiedyś wypatrzyło się w internecie, no pamiętał o takich rzeczach, facet, który przecież nie ma głowy do nieistotnych drobiazgów! Widać, jak jestem ważna. I przyszedł mówiąc, że nie mógł wytrzymać, musiał mnie zobaczyć za wszelką cenę, choćby na te 10 minut! A potem był seks lepszy niż w „Nagim instynkcie”. No ciężko się na to nie nabrać, kiedy mózg przyćmiony silną miłosną fascynacją. I nieważne, że tych pięknych chwil jest tak naprawdę niewiele, większość czasu zajmuje czekanie, zadręczanie się i napady zazdrości.
Jest i emocjonalny szantaż: zrozumiem, jeśli odejdziesz, by ułożyć sobie normalnie życie, nie chcę ci stawać na drodze do szczęścia. Awww, jaki on jest wspaniały, zero egoizmu! I podziękowania, że jednak zostałaś, taką niezwykłą kobietą jesteś, on wcale na ciebie nie zasługuje, a jednak spotkało go tak wielkie szczęście.
Czasami kochanka doskonale wie, że pewnego dnia runie w przepaść z wielkim hukiem, ale nie umie tego przerwać, uzależniła się od tych emocji. Bo romans, przynajmniej przez jakiś czas, jest bardzo wyjątkowy. Spotkania są starannie aranżowane, każda randka to wielkie święto. Zajęty facet często bardziej się stara, gdyż chce kochankę udobruchać, w przeciwnym razie ona będzie stroić fochy i z seksu nici. Ale do czasu. W pewnym momencie związek z tą drugą traci swoją szczególną otoczkę. Im silniejsze przywiązanie kochanki, tym nudniejsze stają się kolejne spotkania. To po prostu krótkie chwile na szybki seks, czasem jakieś wyjście dla podtrzymania atmosfery, no nie ma już nic z początkowej magii.
Jestem druga z wyboru
Są też kobiety wieczne kochanki. Prawie wszystkie ich związki to właśnie takie układy z zajętymi mężczyznami. Niekiedy to celowe działanie – kobiecie wcale nie chodzi o jakiś romantyczny związek, preferuje romanse dające materialną korzyść. One wręcz cieszą się ze swojego statusu, z tego, że inne kobiety im zazdroszczą i nienawidzą. Kochanki ‘z rozsądku’ celują w określony typ mężczyzn, najczęściej zamożnych, z pozycją, takich, których stać na eleganckie hotele i luksusową biżuterię.
Tu zresztą niekoniecznie chodzi o same dobra materialne. To nie zwykły sponsoring, taka kochanka chce pewnej więzi z mężczyzną, ale bez tych wszystkich niepożądanych efektów ubocznych. Chce być adorowana, rozpieszczana, pożądana, nie to co żona, której daje się pod choinkę wielofunkcyjny mikser i rozmawia o złych stopniach krnąbrnego syna. Taka kochanka po prostu nie chce zwykłej codzienności, przeraża ją to, odpycha, boi się tego. Pobudza ją tylko stan zakochania, zauroczenia i euforii, a nie stabilna miłość.
Kochanek jest fajny właśnie dlatego, że dostępny dorywczo, w szczególnych okolicznościach, dzięki czemu widzi się jedynie jego pozytywne cechy. Gdyby był na co dzień, pewnie szybko okazałby się oklapniętym miśkiem, któremu tak samo jak innym przetłuszczają się włosy i brudzą paznokcie.
I tak nic lepszego się nie trafi
Częściej jednak kochanki bardzo by chciały związać z kimś swoje życie na poważnie, jednak z jakichś powodów kompletnie im to nie wychodzi. Zazwyczaj są to kobiety z mocno zaniżoną samooceną, wychowane w zimnych domach, z fatalnymi doświadczeniami z płcią przeciwną. Strasznie pragną mieć faceta i jednocześnie bardzo się boją stałych związków, co sprawia, że z normalnymi mężczyznami im nie wychodzi, stają się za to łatwym łupem dla mężów szukających wrażeń.
Kontakty z mężczyznami podszyte są przeważnie nieufnością i nieco arogancką, obronną postawą, co tych fajniejszych zazwyczaj odstrasza. Niskie poczucie własnej wartości sprawia, że każdy facet okazujący zainteresowanie jest mile widziany, nawet gdy to facet z obrączką. Status kochanki jest przykry, ale najwidoczniej na lepsze życie nie ma co liczyć i niekiedy te pokręcone związki wydają się nawet korzystniejszą opcją – faceci są generalnie do bani, ale w takim układzie sytuacja jest jasna, dużo gorzej byłoby uwierzyć w księcia z bajki i potem boleśnie się rozczarować. Więc może się zdarzyć, że przerwie się jeden toksyczny związek tylko po to, by znowu uwikłać się w dziwaczny romans.
Z czasem samoocena spada jeszcze bardziej, bo czuje się upływ czasu, a wiadomo, że kobietom to nie służy. Więc co teraz, gdy dobiegam do 40-tki? Nie ma dla mnie miejsca na rynku, teraz to na pewno nikt mnie nie zechce, przegapiłam swoją szansę, to już lepiej tkwić w trójkącie niż zostać sama jak palec. Przeraża świadomość, jak strasznie zawaliło się własne życie, ile czasu się zmarnowało, ile szans przepuściło, dla… no w sumie dla niczego, więc się sobie wmawia, że to wartościowe, nie ma wtedy takiego dojmującego poczucia marnotrawstwa. Zaczynanie wszystkiego od nowa nigdy nie jest łatwe, a z takim bagażem na karku to już w ogóle.
On jest po prostu najlepszy
Skłonność do bycia wieloletnią kochanką tłumaczy się czasami tym, że kobiety są hipergamiczne, czyli pożądają jedynie osobników najwyższej jakości. Inaczej mówiąc, są skłonne zaakceptować obecność konkurencji, jeśli to zapewni im choć częściowy dostęp do najlepszego mężczyzny. To korzystniejsze niż posiadanie na własność faceta zaledwie przeciętnego.
I coś w tym jest, bo wiele kochanek tak właśnie mówi o swoich wybrankach: on jest niezwykły, nie widzę takich mężczyzn w swoim otoczeniu. Tak, jest smutek, że nie ma się go na wyłączność, ale dla kogo by miało się go porzucić? Faceci są beznadziejni. A już w pewnym wieku to zupełnie nie ma co liczyć na dobre egzemplarze, ci wartościowi od dawna zajęci.
Tymczasem kochanek zawsze zachowuje się szarmancko, jak żaden z poprzedników. Okazuje wsparcie, podczas gdy inni byli jak duże dzieci. Pragnie seksu, lecz nie zachowuje się tak, jak gdyby chodziło wyłącznie o to, no i zawsze dba o przyjemność kobiety. Nie bawią go prostackie żarty, woli dobre wino od piwa z Biedry, jest oczytany, nigdy nie zobaczysz go w poplamionych, powyciąganych dresach. Pomógł w finansowych tarapatach, załatwił transport mebli. Na ile to prawda, a na ile subiektywna ocena podyktowana miłością – trudno ocenić. Niemniej takie jest właśnie poczucie, że ten facet, nawet w kawałku, daje więcej niż cała reszta. I tylko ta żona, no ale nikt nie jest bez wad. Przy takim pakiecie zalet można się z tym pogodzić.
A może się uda?
Cokolwiek jest przyczyną tego, że kobieta tkwi u boku kochanka, niemal zawsze ma gdzieś w głębi serca nadzieję, że pewnego dnia on przejrzy na oczy i uzna, że monogamia jest jednak fajniejszym rozwiązaniem, oczywiście z kochanką awansującą na numer jeden. I jest coś, co te głupie nadzieje podsyca: fora internetowe. Opinia, jaka się ciągnie za kochankami to jedno, ale dodające otuchy komentarze to drugie. Wchodzisz do sieci i widzisz, że nie jesteś sama. Ba, że trójkąty są bardzo powszechne. I gdy czyta się te historie, są one bardzo namacalne, prawdziwe, to nie jakieś hipotetyczne rozważania czy pojedyncze przypadki, o których huczało całe osiedle.
Prawda, są wpisy pełne żalu, gorzkie, ewidentnie bez happy endu. Lecz między nimi są wypowiedzi w zupełnie innym tonie, no to dziewczyny karmią się nadzieją, że skoro Magdzie i Basi się udało, to może i ja będę miała to szczęście. Są porady, jak przekonać faceta do rozwodu. Słowa zachęty, że też masz prawo zawalczyć o swoją miłość.
I te wypowiedzi często wygrywają z głosami rozsądku i brutalną prawdą – w trójkątach największą przegraną jest zazwyczaj kochanka. A to dlatego, że gdy kochanka nie stawia bezwzględnego ultimatum, facet nie widzi powodu, dla którego miałby sypiać tylko z jedną, skoro może z dwoma, jeśli zaś nie może, pozostanie przy żonie, bo w ten związek zainwestował dużo więcej. Zwłaszcza że w romanse na boku nierzadko wikłają się mężczyźni, którym w domu całkiem nieźle się układa, żona to żadna jędza, po prostu jest potrzeba jakiejś odskoczni, dreszczyku emocji, rozrywki. Wierna, ślepo oddana kochanka mile łechcze ego, można się przy niej dowartościować, poprężyć muskuły, poczuć się niezwykle pożądanym facetem, którego kobieta tak kocha, że godzi się na rozmaite upokorzenia.
Właśnie zastanawia się, dlaczego ludzie lubią się pchać w coś takiego.
Często chyba sami nie wiedzą. Po prostu się dzieje…
Albo dla adrenaliny – przygody… a potem te beznadziejne tłumaczenie typu “Kochanie to dla mnie nic nie znaczyło. Przecież wiesz, ze tylko Ciebie kocham” – żenujące…
Myślę, że każdy powinien układać sobie życie tak, jak chce.
pozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)
Tylko co wtedy, jeśli układając sobie życie, niszczymy komuś życie?
Są takie które robią takie rzeczy dla korzyści majatkowych, dla kaprysu i adrenaliny. Jeśli z miłości to choć odrobinę są usprawiedliwione
Los bywa pokrętny niestety i prowadzi dziwnym ścieżkami. Staram się nie oceniać takich osób, bo w sumie nigdy do końca nie wiadomo jak to wygląda.
Nie rozumiem jak można zostać kochanką, ale cóż, każdy ma swoją moralność.
Różnie w życiu bywa. Uważam, że lepiej kogoś nie oceniać, jeśli nie było się w jego butach.
Są tez kobiety, ktore zonaty facet oklamuje na temat swojego statusu. Różnie bywa jednak zakończenie niemal zawsze jest takie samo.
Oczywiście. Dlatego nie można wszystkich mierzyć jedną miarą. Ilu facetów przez lata prowadzi podwójne życie. Jednak prawda zawsze wychodzi. Niestety nadal jest bardzo dużo kobiet , które świadomie tak postępują
A co jeśli mężczyzna nie kocha zony ale jest z nią żeby jej nie zranić? Mam na myśli małżeństwa z bardzo długim stażem. Czasami miłość przychodzi w późnym wieku
Co za roznica? I tak rani. Skoro nie ma miłości to po co byc w takim malzenstwie. To nie rani? To zdrada ubrana w ladne slowa.
Kochanki ‘z rozsądku’ celują w określony typ mężczyzn, najczęściej zamożnych, z pozycją, takich, których stać na eleganckie hotele i luksusową biżuterię.
Tu zresztą niekoniecznie chodzi o same dobra materialne. To nie zwykły sponsoring, taka kochanka chce pewnej więzi z mężczyzną, ale bez tych wszystkich niepożądanych efektów ubocznych. Chce być adorowana, rozpieszczana, pożądana, nie to co żona, której daje się pod choinkę wielofunkcyjny mikser i rozmawia o złych stopniach krnąbrnego syna. Taka kochanka po prostu nie chce zwykłej codzienności, przeraża ją to, odpycha, boi się tego. Pobudza ją tylko stan zakochania, zauroczenia i euforii, a nie stabilna miłość.
Zdradzajacego faceta da sie usprawiedliwic….????? Ani kobiety ani mezczyzny nic nie tlumaczy w tym przypadku. Nie podoba sie? Do widzenia. Rozstac sie, bez robienia krzywdy partnerowi.
Na to nigdy nie ma odpowiedzi… zawsze pada pytanie dlaczego… a odpowiedź brzmi “nie wiem”
Różnie w życiu bywa…kiedyś miałam taką znajomą, dziewczyna była z patologicznej rodziny, bardzo biedna ale chciała się uczyć i żeby móc się utrzymać, żyć w Warszawie i móc studiować została “Panią do towarzystwa” nie mogłam na to patrzeć jak to dziecko sobie życie marnuje, i też nigdy nie zapomnę jej słów… ja musze żyć i skończyć studia, nie mam matki i nie znam ojca, muszę przeżyć… dziś jest bardzo dobrym chemikiem, ma rodzine i jest szczęśliwa…
Fakt,najwięcej traci zazwyczaj kochanka,miłego weekendu 🙂
Jak dla mnie powody są dwa – albo nie mają do siebie szacunku i jakiejkolwiek empatii albo oczekują że facet zostawi dla nich żonę i się rozwiedzie, co zazwyczaj nie kończy się happy endem i poniekąd zawiera się w punkcie pierwszym 😉
Sakurakotoo ❀ ❀ ❀
Nie wierzę w związki bez zobowiązań.
Czasami taki związek bywa wygodny dla osób, które gdzieś głęboko nie chcą wiązać życia na stałe z drugą osobą, a jednak potrzebują poczucia bliskości. Taki kochanek jest “bezpieczny” – można miło spędzić czas, mieć bliską osobę, ale nie ma ryzyka, że wprowadzi się do mieszkania z brudnymi skarpetkami, koszulami do prasowania i oczekiwaniem na dzieci (od tego ma przecież żonę). Z drugiej strony kobiety będące w związku z żonatym mężczyzną, często mają w głowie obraz jego żony, wykreowany przez tego faceta : zimna, wyrachowana, jest ze mną tylko dla pieniędzy, nie mogę od niej odejść, bo nie zostawię z nią dzieci. Więc tak naprawdę taka kochanka nie ma wyrzutów sumienia, nie przychodzi jej na myśl jakaś tam “kobieca solidarność”, bo to przecież monstrum nie kobieta stoi po drugiej stronie.
Cieszę się, że nigdy nie znalazłam się w takiej sytuacji, ani w takiej relacji. Uważam, że mimo wszystko, mimo całego systemu racjonalizacji bywają one emocjonalnie wykańczające ( a trochę się tego naoglądałam w otoczeniu). I jak zazwyczaj nie lubię oceniać zachowań innych, bo dorośli ludzie podejmują własne decyzję i odpowiadają za siebie, to tutaj bardzo często któraś ze stron kończy jako pokrzywdzona.
Lawyerka, cenna i bardzo obiektywna opinia. Taka jest prawda, że trudno oceniać, nie znając sytuacji. Na pewno jednak wkraczanie w taki układ i bycie kochanką to bardzo ryzykowna opcja…Niezależnie od tego nie ma nigdy takiego rozwiązania, które nie pozostawia cienia wątpliwości
Fakt, może bycie kochanka jest obrzydliwe
.. mnie jednak tez spotkało. Z tym, że mój partner odszedł od żony, nie od dzieci. Dla nas. Teraz jesteśmy szczesliwi, on po rozwodzie i od lat świata poza soba nie widzimy.. takie scenariusze tez pisze zycie