Mamy mało czas. Żyjemy w ciągłym zabieganiu. Pod presją. Odhaczamy z wielką ulgą kolejne punkty na liście zadań do zrobienia. Niestety często w podobny sposób podchodzimy do dzieci. Chcemy z nimi rozmawiać tu i teraz, gdy aktualnie mamy wolną chwilę. Niestety tak to nie działa… Dzieci traktowane w ten sposób, często odmawiają współpracy. Nagle dociera do nas, że nasz domowy „nastolatek nie chce ze mną rozmawiać”. Zamyka się w sobie. Ostatecznie odpowiada półsłówkami. Co wtedy zrobić?
Jak było w szkole?
Standard. Jak było w szkole? Dobrze. Robiliście coś ciekawego? Nie. Jakieś fajne lekcje? Nie. Co u koleżanek? Dobrze.
Ty zadajesz pytania, Twoje nastoletnie dziecko odpowiada zdawkowo, półsłówkami. Najprawdopodobniej nawet na ciebie nie patrzy. Gdy naciskasz, narzekasz, że nic nie mówi, to odnosisz skutek odwrotny do zamierzonego. Młody człowiek albo się jeszcze bardziej zamyka, albo irytuje, przewracając oczami. Zamiast się zbliżać do siebie, oddalacie się.
Nastoletni bunt? Musisz się z nim zmierzyć
Ty nie masz czasu. Dziecko ochoty
Cofnij się lata wstecz. Przypomnij sobie swoje nastoletnie życie…. Czy lubiłaś przepytywanki rodziców? Czy rzeczywiście odpowiadałaś na zadawane ci pytania? Były to prawdziwe odpowiedzi? A może takie na odczepnego?
Teraz już wiesz, co czuli rodzice. Chcieli być w porządku. Mieć poczucie, że ogarniają, że trafiają do dziecka, że mają z nim kontakt. Robili, co mogli… Niestety to tak nie działa. Dziecko nie chce czuć się jak na przesłuchaniu. Wystarczy, że jest ustawicznie odpytywane w szkole. Musi mieć się na baczności, bo nigdy nie wiadomo, kiedy zostanie zapytane. W domu pragnie czegoś innego…
Potrzebny jest czas
Dużo prościej po prostu być. Zamiast zadawać mnóstwo pytań, być. W relacji z dzieckiem liczy się obecność.
Można usiąść w pokoju córki czy syna i popatrzeć, co robi. Nie zadawać pytań, tylko być. Uśmiechnąć się, zachwycić się, jak nasze małe dziecko szybko dorosło. Na początek to wystarczy. Być może uda się dziecko przytulić bez słowa. Pochwalić za ciekawy rysunek, czy podpytać, jakiej muzyki słucha. Bez presji, lekko i z miłością.
Aktywność
Mamy dzieci w domu przez pewien czas. Ten czas jest ograniczony i szybko mija. Nie traćmy go, tylko korzystajmy. Nawet jeśli nie chce się nam, marzymy o świętym spokoju…to nie potrzeba wiele.
Można z nastolatkiem iść do kina i porozmawiać o filmie. Często taka rozmowa pokazuje, co aktualnie dzieje się u naszego dorastającego dziecka. Zawsze dobrym pomysłem jest wyjście do restauracji, na rower, pobiegać, zorganizować wspólną wycieczkę…Jeśli dawno tego nie robiliśmy, nasze dziecko może protestować, jednak nie dajmy się, zbierzmy rodzinę i wybierzmy się gdzieś razem.
Bez elektroniki. Bez rozpraszaczy
Pokażmy dobry przykład. Odłóżmy telefon, wprowadźmy higienę cyfrową. Nie używajmy elektroniki na pół godziny przed snem i w nocy, róbmy sobie systematyczne detoksy od elektryki – rodzinnie, wróćmy do klasycznych budzików. Gdy jesteśmy z rodziną, nie odbieramy „ważnego telefonu z pracy”. Niech zasady będą takie same dla każdego. Być może początkowo pojawi się głośny protest, ale bardzo szybko, jeśli będziemy konsekwentni, zobaczymy zmianę.
Nasze dzieci niestety są dzisiaj bardzo często uzależnione od elektryki, machinalnie sięgają po telefon, robią to nieświadomie. Ich cały świat to wirtualny świat. I choć to niepopularne, to naszym zadaniem, zadaniem rodziców jest pokazać dzieciom świat poza internetem. Walczyć, aby wirtualna rzeczywistość nie wciągnęła ich na dobre.
- Wróćmy do noszenia zegarka na rękę, zamiast patrzeć na telefon.
- Nośmy przy sobie mały notesik, żeby coś zapisać.
- Miejmy małe lusterko, żeby nie musieć korzystać z aparatu w telefonie.
- Wyłączajmy internet, żeby telefon służył tylko do odbierania połączeń.
- Wróćmy do klasycznych budzików.
Nastolatek nie chce ze mną rozmawiać….
Jeśli będziemy obok, nie będziemy naciskach, poczekamy aż dziecko samo się otworzy… w końcu nam się uda.
Jeśli jednak zabierzemy młodą osobę na spacer, wycieczkę, do kina i nadal napotkamy bramę milczenia, warto dokładnie poobserwować dziecko.
Konieczne jest ograniczenie nowoczesnych technologii. To już ustaliliśmy. Poza tym zadbanie o dobrą dietę, zdrowy sen. Wielu nastolatków korzysta z telefonu do późnych godzin nocnych, wstaje niewyspanych, gra w gry w ciągu dnia, zamiast się uczyć. Ma potem wiele zaległości i delikatnie to ujmując – trudności w szkole. Ogląda filmy nieodpowiednie dla ich wieku, rośnie w nich agresja i frustracja. To naprawdę ma ogromne znaczenie!
Nawet jeśli uważamy, że nastolatek to już prawie dorosły, to rolą rodzica jest nadal ciągle nadzorować młodego człowieka. Pozostawienie dziecka samego sobie to nie najlepszy pomysł.
Współcześnie jednym z większych zagrożeń jest uzależnienie od nowoczesnych technologii. Z tym po prostu trzeba walczyć. Poza tym drugim problemem jest samotność i wykluczenie – w szkołach, ale też w domu. Stąd tak istotne jest, żeby walczyć o swoje dziecko. Jeśli pokonamy opór młodego człowieka, to najprawdopodobniej odzyskamy dziecko. I sporo się zmieni na lepsze.
Oczywiście nie oczekujmy, że nagle nastolatek stanie się ponownie rozkosznym sześciolatkiem, bo młoda osoba się zmienia. I to akurat dobrze. Pracując jednak nad relacją, inwestując w nią, zadbamy o to, że nawet w wyjątkowo burzliwych okresach życia młody człowiek będzie wiedział, że może na nas liczyć. Tu kluczowe są czyny, nie słowa. Nie wystarczy zapewniać, że dziecko ma w nas oparcie, trzeba je rzeczywiście okazać. A to we współczesnym szalonym świecie jest po prostu trudne.
Co jednak zrobić, gdy żadne metody nie skutkują?
Gdy mija czas i sobie nie radzimy, warto skonsultować się z dobrym psychologiem. Być może nasze dziecko boryka się z problemami, których rozwiązanie jest trudniejsze niż nam się wydaje.