„Mąż nie pozwala mi iść do pracy…”

1

Praca zawodowa daje pieniądze i niezależność. To jej główne zalety. Dla męża chcącego mieć żonę tylko dla siebie (na własność) to największe zagrożenie. Dlatego zamyka kobietę w domu i korzystając ze swojego autorytetu i posiadanej władzy, mówi – „nie zgadzam się”. Jaka powinna być odpowiedź jego żony?

„Mąż nie pozwala mi iść do pracy...”

Mąż nie pozwala mi iść do pracy

Czy mąż może zabraniać czegoś żonie? Niektórzy powiedzą, że tak. I będą mieli rację. Mąż może wszystko. Ma wiele możliwości. Jak każdy człowiek.

Pytanie powinno być inne. Czy żona powinna męża we wszystkim słuchać? Czy
powinna się zawsze podporządkowywać? I tu odpowiedzi też mogą być różna. Jeśli żona zgadza się z jego wizją na ich wspólną przyszłość i lubi być w ten sposób „zaopiekowana”, to oczywiście – powinna go posłuchać. Podobnie jeśli nie ma własnego zdania i zgodziła się oddać mężowi pełną władzę decydowania… ale jeśli jej taki układ nie odpowiada, powinna działać. I to prędzej niż później!

Dla siebie

Jeśli żona nie zgadza się z mężem, jej moralnym obowiązkiem jest powiedzieć „nie”.

Zrobić to powinna również wtedy, kiedy zdecyduje się wysłuchać bardziej doświadczonych koleżanek. Te jej powiedzą, że kobieta polegająca na mężu w 100% bardzo ryzykuje. Jej rola w związku zostaje umniejszona, władza odebrana. Dla swojego dobra powinna pracować, mieć swoje pieniądze, to bardzo zmienia jej pozycję w rodzinie.

Powinna to zrobić dla siebie i dla dzieci. Bo nikt nie zna przyszłości. Nigdy nie wiadomo, co nas czeka. Zbyt wiele jest historii kobiet, które powierzyły całe życie mężowi. W pełni zaufały, wierzyły w jego zapewnienia o dozgonnej miłości, nie inwestowały w siebie, nie robiły nic z myślą o przyszłości.

Czasami historia tego typu kończy się dobrze. Jednak nie zawsze. I warto mieć tego
świadomość.

Taki schemat. On po latach znalazł inną, ją zostawił z niczym. Albo on wpadł w chorobę alkoholową, wyprzedając dobra, wynosząc rzeczy z domu i skazując ją na biedę. Lub…zachorował, umarł, a ona również została na lodzie. W dużo gorszej sytuacji niż wtedy, gdyby od początku zadbała o siebie.

Dlaczego on nie pozwala?

Może to całkiem pozbawione sensu (przynajmniej dla niektórych), ale warto się
zastanowić, dlaczego on nie pozwala jej iść do pracy. Czy powodem jest jej dobro,
wygoda, bezpieczeństwo, czy… jego. Gdy spojrzysz na tę kwestię z tej strony, będzie
ci łatwiej zrozumieć, o co w tym wszystkim chodzi.

Mężczyzna jest na nie, bo…przyzwyczaił się do wygodnego życia. Ona najpewniej
odpowiada za dom i dzieci. On wraca, ma wszystko gotowe. Nie musi się martwić zakupami, gotowaniem, sprzątaniem, odrabianiem lekcji, sprawdzaniem, czy dziecko wszystko ma, czego potrzebuje. Przychodzi na gotowe. Cała masa obowiązków go pomija.

I jemu tak wygodnie. Po prostu.

Być może on nie chce się dzielić władzą. Kto ma bowiem pieniądze w związku, ten rządzi. Tak jest zazwyczaj i potwierdzają to wyniki badań naukowców, opinie psychologów, a także życiowe doświadczenie. Niestety bardzo trudno od tego uciec.

Silniejsza i ważniejsza osoba w związku to ta, która zarabia. Brak zarobków to z
automatu niższy status w związku, co wiąże się z ustępstwami i potulnością.

Łatwiej gdy ona jest w domu. On ma nad nią pełną kontrolę. Być może wydziela jej
pieniądze, kontroluje, na co i ile wydaje. Czuje się panem i władcą.

„Wypuszczenie” jej z domu zmieniłoby układ sił. Ona stałaby się niezależna, a to
mogłoby mu zagrozić. Mężczyzna boi się, że jego kobieta zazna wolności, zobaczy, jak świat wygląda poza ich związkiem. Zrozumie, że to, co jej funduje mąż nie jest
wspaniale i ona mogłaby mieć lepiej. On boi się tej konfrontacji. I słusznie. Woli ją utrzymywać pod kontrolą i aby ona żyła w słodko-gorzkiej nieświadomości.

Gdyby kobieta mogła bowiem zweryfikować jego postawę, być może odkryłaby, że
jest ona nieodpowiednia. Poza domem mogłaby usłyszeć, jak wygląda życie innych
kobiet. Mogłaby zasmakować niezależności i spontaniczności. Być może zrozumiałaby, że chce żyć inaczej. I nic dziwnego, że mężczyzna nie może do tego
dopuścić.

Zamiast zmienić się, zacząć ją traktować lepiej, woli ją więzić. Uzależniać od siebie.
Wmawiać, że tak jest lepiej, a nawet – że ona do niczego się nie nadaje.

Często pod postawą – zabraniam ci – kryje się jego niskie poczucie wartości i lęk, a
także silna potrzeba podporządkowywania sobie innych.

Co powinna zrobić kobieta?

Przestać usprawiedliwiać swoją bierność jego brakiem zgody. Bo być może to nie jest tak, że ona nie pracuje, bo on nie pozwala, ale ona tego nie robi, bo się boi?

Tylko tak mówi, że to jego wina, a tak naprawdę jej jest na rękę, że on jest na „nie”? Tak. To również częsty scenariusz i warto o nim pamiętać, gdy atakujemy
„przeciwnego wszystkiemu małżonka”. Prawda niekiedy wygląda inaczej…

Co zatem powinna zrobić kobieta?

Wyjść ze strefy komfortu, zrobić coś nowego. Po prostu umówić się na rozmowę
rekrutacyjną i iść do pracy. Nie bać się jego gniewu. Nie oczekiwać sprzeciwu, robić
swoje.

Kobieta powinna zrozumieć, że jest wolnym człowiekiem. W partnerskich
związkach istnieje podział obowiązków w zakresie prowadzenia domu i opieki nad
dziećmi. On powinien się zaangażować, jeśli tego nie zrobi, zawsze są inne rozwiązania. Życie podpowiada najlepiej, zwłaszcza gdy jest silna motywacja.

Wystarczy się nie bać.

1 KOMENTARZ

  1. Nigdy się nie bałam, ani nie pozwalałam sobą rządzić. Przy pierwszej córce poszłam od razu po urlopie macierzyńskim, przy drugiej mieszkałam już w innym mieście, nie miał kto pomóc, ale i tak zrezygnowałam z połowy urlopu wychowawczego. Dowiedział się po fakcie, o nic nie pytałam. Jak teraz kobiety oleją wybory, będzie tylko gorzej.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj