Jak bardzo udajesz szczęśliwą? Wstajesz rano. Uśmiechasz się. Żeby dodać sobie otuchy i siły. Przeczytałaś, że to działa. Mimo że uśmiech wymuszony, to jednak poprawia nastrój. A jesteś w dołku. Najlepiej byś spała. Jednak wstajesz. Uśmiechasz się przeżuwając bułkę, uśmiechasz się nawet wtedy, gdy pijesz gorącą kawę. Uśmiechasz się w windzie, jadąc na 4 piętro w biurowcu.
Siadasz przy biurku. Przypominasz sobie, żeby nadal się uśmiechać, gdy ktoś cię widzi. I tak przez kolejne godziny. Gdy mówisz do szefowej, jesteś poważna, ale na początku i na końcu lekko się uśmiechasz.
Do znajomych uśmiechasz się szerzej. Jest w tym pewność siebie, przebojowość, uspokajające potwierdzenie, wszystko ze mną ok. Godziny mijają. Robisz swoje. Z uśmiechem przyklejonym do twarzy. Potem przekraczasz próg domu, zrzucasz buty, obcasy głośno uderzają o gres. Jest dobrze. Zrzucasz też maskę. Jaka ulga. Teraz niech wszyscy się odczepią i dadzą ci święty spokój. Limit na dzisiejszy dzień został wyczerpany. Uśmiechałaś się, koniec z tym, teraz masz zamiar się smucić. Bo wcale do śmiechu Ci nie było i nie jest.
Kobieta sukcesu się uśmiecha?
Dlaczego się uśmiechamy? Bo dzisiaj nie wypada być smutną. Kobieta sukcesu musi być pewna siebie, przebojowa, uśmiechnięta. Uśmiech to jak wizytówka. Element garderoby. Smutasy to ci, którym nie wyszło. Tak mówią, dlatego, czy chcesz, czy nie – smile.
Chcesz mieć obok siebie ludzi? Uśmiechnij się
Uśmiech to najlepszy sposób na zjednanie sobie ludzi. Doskonale rozładowuje atmosferę. Pozwala zainicjować znajomość. Sprawia, że wyglądamy piękniej, odbierane jesteśmy też jako sympatyczniejsze.
Uśmiech kruszy lody, sprawia, że łatwiej się żyje. Dlatego po prostu trzeba się uśmiechać. Tak mówią.
Poznaj kogoś. Zabaw się. Rozchmurz się
Nikt nie lubi smutasów. Smutki dawniej można było dzielić z przyjaciółmi. Dzisiaj nikt nie lubi tych, co psują dobrą zabawę. Masz być wyluzowana, spontaniczna, pozytywnie zakręcona. Każdy ma problemy, wiadomo. Dzielenie się nimi nic nie daje. Po co nam i im to? Chcesz marudzić? Oni nie chcą tego słuchać. Lepiej obejrzą sobie serial, czy pójdą pobiegać. Twoje problemy to Twój problem. Więc uśmiechnij się. Nie marnuj niczyjego czasu na domysły, co z tobą. Zresztą próby zgadnięcia, co cię trapi, szybko zostaną odrzucone. Bo kogo to w sumie obchodzi… Przyszliśmy się zabawić.
Przecież nie możesz się przyznać, że wcale nie jest ci do śmiechu
Dlaczego udajemy? Padają różne odpowiedzi. Na przykład taka: Bo każdy udaje. Nie ma dziś miejsca na szczerość, pokazywanie, co nas trapi. Nikt nie chce tego słuchać. Każdy ma swoje problemy. I po co mu
nasze?
Poza tym sukces to szczęście. Nikt nie chce być przegrywem, nawet jeśli tak się czuje, to z pragmatycznych powodów wybiera pozory.
Dlatego udajemy szczęście. Oczywiście wtedy, kiedy szczęśliwe nie jesteśmy. To prostsze niż pokazanie prawdziwych emocji. Naturalnie jeśli jeszcze mamy siłę udawać.
Udajemy, bo zazdrościmy innym, bo wierzymy w doskonałe obrazki z mediów społecznościowych. Nie chcemy odstawać. Życie nas nauczyło, że nie warto być autentyczną…
Sporo osób stało się w tym perfekcjonistami. Ukrywają pod doskonałymi fryzurami i pięknymi makijażami to, co naprawdę czują. Niestety można tak funkcjonować latami. Można też wypalić się i wpaść w odmęty depresji. Czy warto ryzykować, czy lepiej zmierzyć się z upiorami, które nas dręczą?
Łatwiej przykleić uśmiech i iść do przodu. Tylko co dalej?