Każdy posiadacz kota wie, że jest to zwierzę nietypowe. Delikatne i silne w swoim wymiarze. Nierzadko zachowujące się tak, jakby to ono decydowało o wszystkim. Głaskanie i mizianie? Tak, ale na moich zasadach – zamruczy kot. Spróbuj się kociakowi narzucać, biegać za nim, czy próbować go złapać, gdy ty masz ochotę na przytulanie, a kot niekoniecznie, a przekonasz, jak to się skończy. Bo kot sam sobie dawkuje przyjemność. On wie, że co za dużo to nie zdrowo. W myśl zasady, że z dobrocią można też przesadzić i wszystko w granicach rozsądku. Zbyt łatwo zagłaskać kota na śmierć. Podobnie zresztą mężczyznę…nikomu, naprawdę nikomu to nie służy. A kobiety za często o tym zapominają.
Zafiksowana jak kobieta
Kobiety lubią przesadzać i rzucać się w miłość niczym w przepaść. Tak bardzo, że tracą wszelkie granice. Chcą za dużo i w krótkim czasie. Nie potrafią być zwyczajnie w porządku, muszą być najlepsze.
Cierpimy na tę przypadłość jak świat długi i szeroki. A w Polsce w szczególny sposób. Odgrywamy rolę ratowników, tym sposobem czyniąc z mężczyzn ofiary. Bo skoro musimy kogoś ratować, to druga strona bywa, że chętnie z tego korzysta.
Mamusia i synuś
Niektórzy opisują to inaczej. Mianowicie jako powszechne matkowanie w związku. Mężczyzna szuka mamusi, jest zagubiony, nie da sobie rady, to zjawia się ona. Problem w tym, że początkowo może to i się udawać, ale bardzo szybko podejście takie zabija wszelki romantyzm. Nikt nie lubi przecież układu, w którym siły nie są równo rozłożony. Gdzie ktoś matkuje, a ktoś jest dzieckiem, wiadomo jak to wygląda. Mamusia stoi na czele, a synuś musi słuchać. To recepta na katastrofę nawet w najlepiej rokującej relacji.
Pod nos
Niestety robimy to ustawicznie. Wstajemy wcześniej, żeby zrobić mu kanapki do pracy, prasujemy mu ubrania, kupujemy majtki i skarpetki, nie dopuszczamy do pralki, bo wierzymy, że zbyt skomplikowane jest posegregowanie ubrań zgodnie z kategorią – kolory, ciemne i białe. Mężczyzna najpewniej tego nie potrafi. Niech lepiej nie próbuje, bo wszystko zepsuje. Obiad oczywiście my szykujemy. My mu wszystko gotowe podstawiamy pod nos, wierząc, że jest tak jak u mamy, a najlepiej smaczniej niż u teściowej. Cóż za śmiałość z naszej strony…. Danie w odpowiedniej temperaturze, precyzyjnie doprawione, podane tak, jak on lubi. Idealnie. A potem on je, a my zjadamy go wzrokiem. Taki on słodki!
Doścignąć ideał
I naprawdę nam to wychodzi. Nie tylko, że ścigamy ideał, ale osiągamy ten etap – stajemy się mistrzyniami i same siebie zaskakujemy. Problem w tym, że po drugiej stronie pozostaje obojętność.
Czytamy mężczyźnie w myślach, uprzedzamy wszelkie pragnienia i życzenia, zanim on pomyśli, już ma. Jesteśmy zawsze na miejscu, zawsze gotowe, zapobiegliwe i precyzyjnie. Im jednak lepsze się stajemy, tym gorzej dla nas. Bo kot ustawicznie głaskany zaczyna się robić marudny. Wymaga za wiele, a gdy jego wyimaginowane potrzeby nie zostają zaspokajane, ukrywa się w kącie, zły nie wiedzieć na kogo i za co. Zagłaskać kota na śmierć to uczynić go rozkapryszonym, zmusić go do wystawiania pazurków, to wyhodowanie potwora w swoim własnym domu, zdaje się, że na swoje własne życzenie.
I tym klasycznym sposobem zakładamy na siebie pułapkę. Jak wskazują bowiem wyniki badań psychologicznych: im lepsze jesteśmy, tym ostrzej odbiera się każde z naszych potknięć. Im doskonalsze bywamy, tym gorzej dla nas. Bo nasze dobre działania przestają być zauważane, a każda nawet najmniejsza przeszkoda urasta do ogromnego problemu. Tak to niestety działa.
Czy można zagłaskać mężczyznę na śmierć?
Życie lubi równowagę. Każda relacja powinna na niej bazować – ja tobie, ale ty też mi. Jeśli istnieje tylko jeden człon tej tendencji, a drugiego nie ma, to pojawiają się problemy. Dochodzimy zbyt mocno do ściany. Żyjemy tendencją do poświęcania się z jednej strony i wykorzystywania z drugiej. Może wydawać się to zaskoczeniem, ale nikt nie chce naszego poświęcenia!
Dzieje się tak dlatego, że w naturalny sposób:
- cenimy ludzi, którzy siebie cenią,
- szanujemy tych, którzy potrafią postawić granicę,
- kochamy tych, którzy potrafią siebie kochać,
- doceniamy tych, którzy nie dają sobie wejść na głowę.
Jeśli nie umiesz powiedzieć „nie”, nigdy nie popełniasz błędów, jesteś na każde zawołane, to zwyczajnie przestajesz istnieć. Stawiasz siebie na szarym końcu. Nie słuchasz swojej intuicji, nie umiesz zadbać o siebie. Niestety nawet w najbliższych związkach taki scenariusz to jak proszenie się o kłopoty. Bo jeśli sama się nie kochasz, nikt Cię nie pokocha dojrzale. Taki to smutny wniosek.
Nie goń kota, nie głaszcz go na siłę, bądź dla siebie dobra. Nie zabiegaj za bardzo, a kot…sam przyjdzie. Czasami każdy potrzebuje pobyć sam, żeby pomyśleć i złapać dystans. Ty, mężczyzna i kot oczywiście – też.
Mężczyzna z kotem, mężczyzna głaszczący kot,