Czy kobieta powinna pracować, nawet jeśli nie musi? Argumenty za i przeciw

0

Życie nie jest łatwe, nie ma złotej recepty na sukces. To truizm. Wybierasz jedno, to tracisz drugie. To też rzecz absolutnie oczywista. Zawsze są zalety i wady każdej sytuacji, a życie to sztuka wyborów. Niby to wiemy, a często pozostajemy zaślepione. Koncentrując się bowiem na tym, co same popieramy, nie umiemy dostrzec złożoności zagadnienia. A ta jest szczególna zwłaszcza w przypadku pracy kobiet – tam, gdzie sytuacja materialna pozwala, by kobieta nie pracowała zawodowo i pozostała w domu, rodzi się pytanie zasadnicze o pracę zarobkową i jej sens. Czy kobieta powinna pracować, nawet jeśli nie musi?

Czy kobieta powinna pracować, nawet jeśli nie musi?

Obowiązki domowe związane z opieką nad dziećmi

Jeśli jedna pensja pozwala na dobre życie, czy kobieta mimo to powinna iść do pracy? Zakładając, że w domu są mniejsze czy większe dzieci? Czy nie lepiej, żeby kobieta jednak została w domu?

Każdy kto ma dzieci wie, jak jest. Dzieci chorują, potrzebują uwagi. Gdy są małe, to bardzo szybko się zmieniają. Niekiedy ciężko za tymi zmianami nadążyć, a co dopiero do tych zmian się przyzwyczaić.

Istnieją żłobki. To fakt, ale nie każdy popiera tego typu placówki. Spędź dzień z aktywnym rocznym maluchem i wyobraź sobie, że pani w żłobku ma pod opieką całą gromadę dzieci. Nie, ona też jest człowiekiem…. Zastanawiając się przez chwilę, łatwo dojść do wniosku, że siłą rzeczy nie ma ona szans się równie dobrze zająć dziećmi, jak mama. Trzeba iść w tym temacie na pewne kompromisy. Abstrahując od tego, pierwsze trzy lata życia dziecka to okres, kiedy kształtuje się model przywiązania. Od niego zależy prawie wszystko, w tym wzorzec relacji, jaki będzie miało dziecko w przyszłości. Stąd coraz więcej psychologów nie boi się głośno mówić, że są przeciwnikami żłobków.

Mamy także przedszkola. I tu też mała uwaga. O ile większość zgadza się, że przedszkole to dobra rzecz, o tyle znaczenie mają szczegóły. Mianowicie, czy dziecko przebywa w przedszkolu przez pięć godzin, czy przez dziesięć. Bo o ile pięć godzin może być odpowiednie, to dziesięć godzin już nie zawsze (wszystko zależy…). Dzieci też chorują. Bywa, że w okresie przedszkolnym częściej pozostają w domu niż przebywają w przedszkolu. Ktoś tymi dziećmi musi się zaopiekować.

Idźmy dalej. Wiele matek decyduje się na regularną pracę zawodową w okresie szkolnym. Jednak i tu nie jest łatwo, zwłaszcza jeśli nie mamy do pomocy sztabu osób. W pierwszych klasach dzieci bywa, że chodzą do szkoły na drugą zmianę, w szkołach państwowych świetlice są zatłoczone, warunki nie najlepsze. Poza tym mimo że dzieci są większe, wcale nie spada ilość obowiązków. Żeby zapewnić dziecku dobre warunki na przyszłość, warto pochylić się nad jego edukacją, zadbać o to, żeby młody człowiek się uczył. Dopilnowanie z lekcjami, odwiezienie na zajęcia dodatkowe – to wszystko generuje
mnóstwo zachodu…i potrzeba na to mnóstwo energii.

Oczywiście można sobie odpuścić

Oczywiście można odpuścić. I jakoś przetrwać. Posłać dziecko do żłobka i ignorować drobne infekcje, jak to robi wiele rodziców. Nie dlatego, że nie widzą, ale dlatego, że nie mają innego wyboru. To powszechny problem z wysyłaniem chorych dzieci do placówek. Bo ile można brać zwolnień i jak często można się narażać przełożonym? Oczywiście wiele zależy od specyfiki pracy, jednak oczywiste jest to, że pogodzenie pracy z opieką nad małymi dziećmi jest trudne.

Nie każdy umie jednak odpuścić. Istnieją też ogromne różnice indywidualne. Mamy różne prace, różne możliwości, ale również różne dzieci – jedne są generalnie „bezproblemowe”, inne bardzo angażujące, czasami kończymy pracę o 14, innym razem pracujemy do 20, a dziecko z placówki trzeba odebrać o 16 czy 17. Niektórzy do pracy mają kwadrans, inni dojeżdżają godzinę… Historii jest tak wiele, że nie sposób znaleźć tu jednego wspólnego mianownika.

Kobieta „siedzi” w domu

To, że mamy generalnie problem z nieaktywnymi zawodowo kobietami, czy to chwilowo, czy w ogóle, możemy zauważyć po terminach, których używamy – urlop macierzyński – co to za urlop? Chyba każdy, kto przeżył dzień z niemowlakiem wie, że w niczym ten okres nie przypomina urlopu. Wielu z utęsknieniem myślało o powrocie do pracy. Mamy urlop wychowawczy…Podobna sytuacja.

Jednak to nie koniec. O kobiecie, która pozostaje w domu mówi się, że „siedzi w domu”, o zgrozo swoją rolę deprecjonują same kobiety, określając się jako „kury domowe”.

Przecież kobieta pozostająca w domu to nie taka, która nic nie robi…. A przynajmniej zazwyczaj nie taka.

Każdy bowiem chyba wie, że pracy w domu jest od groma. Obowiązki domowe można wykonywać „po łebkach”, szybko i niestaranie, a można też uczynić z tego prawdziwą sztukę… Można przebywać z własnym dzieckiem przez piętnaście minut dziennie, a można spędzać z młodą osobą po godzinę czy dwie dziennie, mocno ją wspierać, uczyć i pomagać w rozwoju. Także jakość wspólnego czasu może być różna.

Możemy zdać się na żywienie zbiorowe, nie zawsze dobre, urozmaicone i wartościowe. Możemy też przygotowywać dla rodziny wartościowe nawet trzydaniowe dania. W zależności, czy jemy poza domem, czy w domu – tu też istnieją ogromne różnie. I powiesz, że wszystko się da, nawet pracując zawodowo, i to będzie prawda, oczywiście, że się da. Zależy to od osobistych umiejętności i motywacji…jednak nie da się ukryć, że…

Gdy możesz zostać w domu

Kobiety, które decydują się pozostać w domu, gdy mąż pracuje, są często krytykowane. Mówi się im, że są nieodpowiedzialne, że stawiają na jedną kartę i co w sytuacji, gdy ich mąż je opuści, czy będzie miał wypadek i umrze. Co one poczną?

Odpowiedzi są różne. Przede wszystkim rodziny wybierające model tradycyjny mówią o zaufaniu i ustaleniu faktów, w tym nierzadko o zadbaniu o finansowe interesy żony.

Kobieta zwyczajnie ufa swojemu mężowi i go kocha. Nie zakłada najgorszego. Jeśli ono – to najgorsze nawet się pojawi, to poradzi sobie. Ponieważ nie pozostaje bierna. W domu można przecież się dokształcać – uczyć się języków, iść nawet na studia online, można korzystać z bardzo szerokiej oferty warsztatów. Jeśli chcemy, możemy działać jako wolontariuszki, a nawet podejmować się zleceń, żeby nie wypaść z rynku pracy. Wiele kobiet decyduje się na działalność nierejestrowaną. Niektóre pomagają w pracy mężowi.

Te, które tego nie robią, znajdują spełnienie w gotowaniu w domu, sprzątaniu, w dbaniu o rodzinę, czasami pracują w ogrodzie, innym razem przejmują rolę korepetytorów dla swoich dzieci. Dzięki temu, że są w domu rodzina oszczędza na posiłkach, sprzątaniu, można wybierać lepsze produkty spożywcze, korzystać z promocji, jest więcej czasu na mądre planowanie, nie potrzeba zatrudniać sporej liczby osób do pomocy (zwłaszcza jeśli nas na to nie stać). Przy mądrym planowaniu budżetu naprawdę można sporo oszczędzić.

Kobiety odrzucają także argument dotyczący tego, co zrobią przy ewentualnym rozwodzie. Podkreślają, że mają odpowiedzialnych mężów, mogą wnieść o alimenty na siebie, póki nie staną na nogi. Nic nie stoi również na przeszkodzie, żeby iść do pracy. Na początku być może nie do końca dobrze płatnej, ale z czasem coraz lepszej…. Można też założyć swoją działalność gospodarczą.

Czy kobieta powinna iść do pracy, nawet jeśli nie musi?

Bardzo mało osób może dzisiaj sobie pozwolić na życie z jednej pensji. Chodzi o życie, nie wegetowanie, kiedy nie trzeba sobie wszystkiego odmawiać, ale można funkcjonować na dobrym poziomie. Dobrze mieszkać, jeździć na wakacje…W większości domów potrzeba dwóch pensji. Inaczej rodzina sobie nie poradzi. Taka jest przykra rzeczywistość.

Jednak czasami jedna osoba zarabia wystarczająco dużo. Weźmy pod uwagę sytuację, gdy tą osobą jest mąż.

W sytuacji kiedy mąż zarabia dużo, to wiele par decyduje się na to, żeby kobieta pozostała w domu. W takiej sytuacji sukces męża jest często także sukcesem żony. Dlaczego?

On może skupić się na karierze, odpada mu wiele obowiązków, wraca do domu, w którym wszystko jest ogarnięte, dzieci zaopiekowane. Ma dzięki temu szansę odpocząć razem z żoną i spędzić ze wszystkimi czas. Żona zajmująca się „tylko” domem również może być bardziej wypoczęta (o ile umie sobie odpuścić), wiele kobiet zwraca uwagę, że taki układ jest dla nich bardzo dobry. Nie trzeba wiecznie gnać i podejmować ustawicznie decyzji, których konsekwencje nie zawsze się nam podobają.

Pracując w pracy na pełny etat i w domu, niestety często musimy iść na kompromisy. Kobiety, które próbowały tego układu, często narzekają na zmęczenie, poirytowanie, wieczny stres. Podkreślają, że nawet przy zaangażowanym partnerze (co wcale nie jest takie oczywiste) miały często poczucie „niewyrabiania”, „nieogarniania”, były zmęczone i sfrustrowane. Najczęściej, do czego bardzo trudno się przyznać, cierpiały na tym dzieci. Gdy wraca się do domu o siedemnastej, nie ma zbyt dużo czasu. Trzeba przygotować posiłek, pomóc dzieciom, położyć je spać, często brakuje wolnej chwili na pobycie z rodziną
w dobrej atmosferze, nie ma też ani godziny dla siebie, na swoje pasje, odpoczynek…Dla wielu kobiet nie jest to dobry układ.

Dlatego, gdy mogą, to go odrzucają. Wybierają inaczej…i paradoksalnie wbrew wszystkiemu i wszystkim są szczęśliwe. Oczywiście jeśli ich mąż jest dojrzałym partnerem i rozumie wkład żony w ich wspólną codzienność. Od tego naprawdę wiele zależy!

Moc akceptacji codzienności

Czy taki układ ma jednak wady?

Są też wady pozostania w domu. Niestety długa przerwa od pracy utrudnia ponowną aktywację zawodową. Trzeba mieć w sobie mnóstwo determinacji, aby wrócić do pracy. Potrzebna jest też cierpliwość i gotowość do „zaczynania od nowa”. Można nieco ułatwić sobie zadanie, kształcąc się i nie zapominając o rozwoju, jednak nie każda kobieta o tym pamięta, wiele też nie ma na to ochoty.

Jak zacząć od nowa po 40?

Niestety pozostanie w domu sprawia, że stajemy się zależne. A to prawdziwy sprawdzian dla mężczyzn.

Często taki, który oblewają na całej linii. Kobiety zdane na mężczyzn nierzadko tracą w ich oczach, są poniżane, dyskredytowane, gorzej traktowane. Pieniądze bywają źródłem siły, formą manipulacji, nie tak rzadko dochodzi również do przemocy ekonomicznej. Niestety w przypadku wielu osób fakt zarabiania czyni kogoś ważniejszym. Kobieta od razu spada na niższą pozycję w hierarchii w rodzinie. Oczywiście fakt ten stanowi dowód całkowitego niezrozumienia i mylenia pojęć, jednak jest na tyle częsty, że nie sposób o nim nie wspomnieć.

Problemem i konsekwencją pozostania w domu może być utrata życia osobistego i towarzyskiego. Z tym rzecz jasna można stosunkowo łatwo sobie poradzić, wychodząc do ludzi. Istnieją jednak pewne typy osobowości, które są bardziej skłonne do zamykania się i izolowania. I warto przy tej okazji mieć tego świadomość. Do tego niestety spada czasami motywacja, by dbać o siebie, ładnie się ubrać, umalować, bo skoro i tak jestem w domu…Dlatego tak ważne jest, żeby robić coś dla siebie. Zwłaszcza wtedy, kiedy dzieci rosną – wychodzić do ludzi, dokształcać się, korzystać z różnych form aktywności poza domem, mieć swoją pasję, coś tylko dla siebie.

A Ty jak sądzisz? Czy kobieta, która ma możliwość pozostania w domu, powinna rozważać rezygnację z pracy zawodowej?

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj