Depresja lubi wracać jak bumerang

0

Wystarczy raz. I trzeba uważać na nią już do końca dni.

Depresja przychodzi nie wiadomo skąd. Do szczęśliwych i smutnych. Przebojowych i zagubionych. Do zakochanych i samotnych. Bardzo szybko staje się znienawidzoną przyjaciółką. Nie odstępuje na krok, śmieje się w twarz, szydzi i wytyka każdy błąd.

Zamienia życie w piekło. Jest tak skuteczna, że chcemy się uwolnić. Od niej…i od wszystkiego. A to oznacza koniec. Koniec życia. Upragniony spokój. To jest
właśnie ostatni moment na pomoc, na wypłynięcie ostatkiem sił na powierzchnię i zaczerpnięcie desperacko powietrza. Żeby zrozumieć, że warto się uwolnić. Że trzeba. Jest bowiem szansa. Nawet jeśli jej aktualnie nie widzimy. To się udaje…można się uwolnić, choć czujną trzeba być już zawsze. Bo depresja lubi wracać jak bumerang.

Depresja lubi wracać jak bumerang

Spustoszenie w życiu

Depresja wszystko zmienia. Zamienia życie w koszmar. Trudno sobie to wyobrazić komuś, kto tego nie przeżył. Jak w jednej chwili może zmienić się wszystko…jak wielkiego spustoszenia można doświadczać w życiu.

Depresja po 40 zdarza się wyjątkowo często. Niestety

To jak wysysanie życiowej energii. Wyciskanie wszystkiego co dobre z codzienności. Nie pozostaje nic.

Tylko wydmuszka. Skorupa, na którą inni patrzą i nie widzą zmiany. Bo wszystko rozgrywa się w środku.

Zmuszamy się, żeby wstać rano z łóżka. Najlepiej spałybyśmy cały dzień i noc. Każdy poranek to walka.

Zmuszamy się, żeby rozczesać włosy, umyć zęby. Jakoś wyglądać.

Codzienność jak na autopilocie. Makijaż, łyk kawy, krótkie spojrzenie w lustro. I znienawidzone odbicie.

Byle wyjść. Oby starczyło siły i odwagi, żeby to zrobić. Żeby tylko nie zawrócić i nie rzucić się z powrotem do łóżka. Spiąć pośladki i dać radę. Po raz kolejny. Jeszcze tylko dzisiaj…

Do twarzy przykleja się banana, a w środku smutek i pustka wyje i zjada po małym kawałeczku, wrzask rozpaczy. Zapadamy się w sobie, znikamy.

Bo radosna twarz nie musi odzwierciedlać szczęścia w sercu.

Świat tego nie rozumie. Mówi, że nie mamy prawa być smutne. Mówią. Ciągle gadają. Jakby wiedzieli, jakby rozumieją. Zobacz, rozejrzyj się. Inni mają gorzej. Doceń to, co masz. Weź się w garść. Nie wmawiaj sobie choroby. Nie możesz być chora, masz przecież wszystko… Tak jakby walka z depresją była po prostu decyzją, a wygrana zależała od dobrej woli.

Depresja? A może problemem jest dieta?

Oglądanie się za siebie

Depresja sprawia, że nie widzimy dla siebie szans. To dlatego jest tak niebezpieczna. Walka z nią jest nierówna. Mimo to można ją stoczyć i wygrać.

Problem w tym, że nigdy człowiek nie jest pewny zwycięstwa. Zawsze pozostaje lęk, że to wszystko wróci i wszystko zacznie się na nowo. Bo depresja nie żegna się na zawsze. Nigdy nie mówi ostatniego słowa. Stoi nieopodal i czeka.

Czujemy się jak złodziej, który odbił z rąk depresji swoje własne życie. Idziemy i oglądamy się za siebie, uspokajając się, że jej nie ma. Że tym razem wygrałyśmy, jeszcze jest normalnie. Mimo to zagrożenie nie śpi. Czai się za rogiem. Wystarczy pretekst, potknięcie, a wszystko zacznie się na nowo. To koszmarna perspektywa, z którą trudno się pogodzić. Jednak trzeba nauczyć się z nią żyć.

I trzeba o tym mówić. Mówienie pomaga… Nie wstydzić się, ale głośno przyznawać do tego, co się dzieje. Nie dlatego, że inni mówią, że depresja to modna choroba i sobie ją wmawiamy, ale dlatego, że depresja to choroba, która dotyka coraz większej grupy osób. Tych, którzy jej nie rozumieją także…

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj