Dorosła córka toksycznej matki nie ma łatwego życia. Jest na straconej pozycji, uwikłana w relację, która nie kończy się nigdy. Na zawsze pozostaje w niej żal i poczucie wybrakowania, nawet gdy mamy już nie ma i co najwyżej można ją odwiedzić na cmentarzu. Odrzucenie przez własną mamę – psychiczne czy fizyczne – boli tak samo. Można nauczyć się z nim żyć, ale zadra, która przeradza się w bliznę w sercu zawsze zostaje.
Córka toksycznej mamy ma trudniej
Córka toksycznej mamy zawsze pozostaje niezrozumiana – przez jedną z najważniejszych osób w życiu i osądzana – przez wszystkich naokoło.
Bo jak można odpuścić sobie matkę, nie odwiedzać lub spotykać się bardzo rzadko? Co z Ciebie za córka, mówią? Lub milczą i patrzą znacząco, dodając w myślach lub na głos, że za takie traktowanie matki odwdzięczą Ci się własne dzieci. Bo patrzą i…zapamiętują. Ale czy rzeczywiście?
Szacunek, który się należy
Panuje przekonanie, że szacunek należy się z samego faktu bycia mamą. Bo urodziła, nie utopiła, nie udusiła, wychowała, jak umiała. Na pewno się starała. I chociażby z tego powodu należy mamie dziękować, przychylać jej nieba, wspierać, itd.
To jedna z teorii. Druga brzmi całkiem inaczej. Mianowicie, że dziecko na świat się nie pchało. To rodzice powołali je do życia. I już z tego prostego faktu wzięli na siebie obowiązki: opieki i wychowywania. Każdemu dziecku to po prostu się należy. I to nie kwestia dyskusyjna.
Można odwrócić logikę pod tytułem – każdą matkę należy kochać i szanować. Skoro mamy dziękować losowi, że się urodziliśmy, a ktoś nam potem zmieniał pieluchy, to dlaczego nie mamy narzekać na to, że nie trafiliśmy do rodziny, w której byłybyśmy więcej tulone, wysłuchiwane, szanowane? Czy mamy myśleć, że mogło być gorzej, czy o tym, że zasługujemy na znacznie więcej, po prostu na zdrową, normalną relację, której nie miałyśmy?
Szanuj dziecko swe
Są dzieci niewdzięczne, zepsute, trudne. Jednak to rolą rodziców jest ich wychowywanie. Co prawda mama czy tata nie mają niestety wpływu na wszystko, mogą jednak wiele.
Po pierwsze powinni szanować swoje dziecko.
To prosta zależność. I nie ma tu właściwie innej możliwości. Dzieci uczą się szacunku do rodziców, gdy same go dostają. Gdy nie są szanowane, istnieje większe ryzyko, że także nie będą szanować bliskich.
Po drugie dziecko powinno mieć poczucie, że może być sobą, że zostanie wysłuchane, zrozumiane. Niezależnie co się stanie, będzie kochane. Dziecku należy się miłość bezwzględna, bezwarunkowa, pełna, niezależna od wszystkich przeciwności losu.
Niestety toksyczne matki nie potrafią tego dać swoim dzieciom. Dlaczego? Zazwyczaj dlatego, że same nie dostały tego od swoich rodziców. Być może ich własna mama była trudna, niedostępna emocjonalnie, nie dostrzegała, nie doceniała. I w ten sposób stworzyła dziecko niedostępne emocjonalnie, wycofane, często po latach nauczone, jak ukrywać emocje.
Toksyczna matka zazwyczaj nie ma kontaktu ze swoimi uczuciami (jedyne, co ją przepełnia to złość), chwali się, że jest spokojna, zawsze opanowana, choć bardzo często za jej spokojną miną kryje się wielki gniew. Nie musi mówić nic, a można usłyszeć jej krzyk w gestach i bezwzględnym odrzuceniu. Chwali się, że nie płacze, bo jest silna, tymczasem brak kontaktu z własnymi łzami to ostrzeżenie, temat, nad którym powinna się pochylić. Bo skoro nie płacze nigdy, to znaczy, że nie czuje w pełni… Stoi jak dziecko przed sklepem, przez szybę obserwując słodycze i smakując je. To bezpieczna pozycja, ale mdła i pozbawiona wyrazu.
Toksyczna matka, odrzucająca siebie i własne emocje, nie umie porozumieć się z najbliższymi. Odrzuca córkę tym mocniej, im bardziej się ona od niej różni. Im bardziej córka czuje, jest wrażliwa, tym bardziej od niej się izoluje. Nie potrafi znieść jej naturalności, spontaniczności i prawdziwości. Nie lubi jej…dlatego ją krzywdzi.
Niektóre toksyczne mamy są inne – manipulują emocjami, płaczą z byle powodu, udają smutne, w ten sposób kontrolując otoczenie i wymuszając pełne posłuszeństwo. Bo ma być tak, jak one chcą, lub wszyscy pożałują.
Co będzie dalej?
Toksyczna matka musi uzmysłowić sobie swój problem. Tylko to pozwoli jej rozpocząć trudną pracę nad sobą.
Córka toksycznej matki z kolei powinna zrozumieć, że potrzebuje pomocy, wsparcia. Niestety będzie całe życie borykać się z niższym poczuciem wartości, niepewnością, brakiem wiary, że zasługuje na miłość. Może co prawda wiele zmienić, ale potwory przeszłości zawsze będą gdzieś kryć się w szafie…
Jeśli nie przepracuje przyszłości, może mieć ogromne problemy w relacjach partnerskich…Niestety istnieje ryzyko, ze skrzywdzi własne dzieci. Dlatego tak ważne jest, by działać i zadbać o siebie. Najlepsze, co można zrobić to przerwać łańcuch toksycznych wzorców zachowania i wychować swoje dzieci w innej atmosferze. To jest ta wygrana – o którą trzeba walczyć z całych sił!
Toksyczna relacja z matką może być zarówno pełna krzyków, agresji oraz przemocy, jak i milczenia i obojętności. Może także wpływać na najważniejsze życiowe wybory – męża, żony czy ścieżki zawodowej i odbijać się echem przez całe życie…
Santorski – “Toksyczni rodzice”, “Toksyczne związki”. To i w drugą stronę idzie co udręką i koszmarem związku, i dla kobiety, synuś mamusi, maminsynek.
Silną kobieta być musi a synuś z chęcią przepracowania siebie dla siebie i związku bo inaczej Kobieto uciekaj z takiego układu
Trudny i poważny temat, o którym należy mieć dużo i głośno.
Niestety przerwanie tego łańcucha nie jest wcale proste i często mimo nie małego wysiłku włożonego w obronę przed powielaniem negatywnego wzorca, nie zawsze udaje się przed tym ustrzec i mimo starań wpada się od czasu do czasu w zasadzkę wyniesionych wzorców.
Wiem. .Bardzo się staram aby moja córka nigdy się tak nie czuła jak ja
Skąd ja to znam?
Tak zwana matczyna rana. Ogromne poczucie odrzucenia na całe życie
To ogromna rana która będzie z nami zawsze, ta najgorsza bo matczyna. Jest bunt, zaprzeczanie, tłumaczenie zachowania matki lecz nadal jesteśmy córkami które zostały odrzucone, umniejszone, unieważnione. Nie zmienimy rodzicielki niestety i zmierzymy się nie raz z niezrozumieniem, jak można jej nie odwiedzać. A to całkiem naturalne że z czasem staje się dla nas obcą osobą i to też boli. Lecz trzeba w końcu postawić na siebie i przestać się zajmować nią i jej małpami (krewnymi którzy nieświadomi za nią stoją). Polecam Radykalne Wybaczanie, mnie postawiło na nogi 🙂
Nie zawsze da się nie zajmować nawet nagorszą matką.
Oj to prawda,znam to dobrze z własnego doświadczenia,tylko mam pytanie – dlaczego odnosi się tylko do jednej córki ( do mnie,pierworodnej)?Mam jeszcze 2 młodsze siostry,a one tego odtracenia nigdy nie zaznaly?
W moim przypadku jest tak samo. Dwoje mojego młodszego rodzeństwa – brat i siostra (ona w szczególności) traktowane przez matkę są inaczej niż ja – pierworodna córka.
I na to jakże trudne i przykre pytanie nigdy odpowiedzi nie dostałam…..
Być może pierwsze dziecko urodzone zbyt młodo kiedy jeszcze nie dojrzała do bycia Mamą, a tylko matką z przymusu i miała żal że coś ją ominęło, że przerwała się kariera , która w jej głowie mogła rozwinąć się zawrotnie gdyby nie dziecko. Następne dzieci nie zmieniają w życiu kobiety tyle co to pierwsze. Myślę że to może być powód. Nie tłumacze ale o nie oceniam – sama odnajduje siebie w tym opisie, w artykule. Niestety. Ale też rodzeństwa nie mam nie miałam więc nie mam tutaj porównania.
To prawda, moja młodsza siostra ma dobre relacje z mamą. Tylko ja jestem ta niedobra….
Ja mam to samo moja matka z mojego rodzeństwa traktor mnie jak osobę obcał a moje rodzeństwo inaczej nawet buntuje tata przeciw mnie jak mówię jakie mam dobre relacje kontroluje mną i uczy co mogę czego nie Chociaz choróje ja mam już tego dość a nawet chce moje pieniądze
Prawda.Ja jestem córką takiej matki.Oby żadna córka tego nie zaznała 😥
Najgorsze co może spotkać dziecko to toksyczna matka .Jestem córką toksycznej matki do końca życia będę nosić ból i uraz. Dopiero zrozumialam jak wygląda życie gdy opuscilam toksyczna matkę. Trzeba od toksykow “uciekać “tylko w ten sposób możemy uratować siebie
Trudno wyleczyć się z ran,które
zadaje nam własną matka.Jako dzieci jesteśmy zupełnie
bezbronne,a po za tym
nie mamy innego wzorca
To najgorsze co matka może zrobić córce . No ale cóż . Później tylko droga terapia jeżeli wogole na nią trafi i próba życia poza tym wszystkim i bez tego bagażu
Mam i ja 👍
Myślałam, że na starość odpuściła, ale dzie tam 🤣
Odrabiałam ostatnio z synem lekcje, ona dołączyła i tam od zadania do zadania wyszło, że nie potrafię pisemnie dzielić. Bo nie potrafię i już 😁😝. Spojrzała na mnie tym swoim wzrokiem pełnym pogardy, a ja niewiele myśląc rzuciłam “i co, zawiodłam ciebie znów?”. Nie zgadniecie, co odpowiedziała 🤣🤣🤣. A zresztą zgadniecie 🤦♀️🤷♀️. Mam to w tyle, co ona o mnie myśli, gorzej, że nie radzę sobie w relacjach z innymi. Ciągłe odrzucenie, krytyka, źle spojrzenia, znów nie dałam rady…
Tak, to tylko moje projekcje i mam świadomość, że rzeczywistość może być inna od tego, co ja widzę swoimi chorymi oczami i co czuję swoją pokaleczoną duszą.
Nie wystarczy spłodzić, by być ojcem. Nie wystarczy urodzić, by być matką.Nieważne jak wygląda moje drzewo genealogiczne, ale ja decyduję o tym, kto jest moją rodziną, a kto nie i nikomu nie jestem winna nawet szklanki wody.
W przekonaniu mojej rodzicielki ( matki tylko z nazwy ), cörka jest tylko objektem do zasobu jej potrzeb. Nie potrafi i nie chce dostrzec cörki jako indywidualna istote , röwniez pelna potrzeb i tesknot…Wczoraj zdecydowala, ze nie rozumie dlaczego ma takie niewydarzone dzieciaki ( dot. mnie i mojej siostry )…
To bardzo ciężka praca ale ciężko też potem już po własnej krucjacie pracować na linii toksyczna babcia/matka- świadoma matka/córka-nieświadome wnuki/dzieci żeby je chociaż uchronić,żeby ich nie zdążyła zniszczyć
Mnie odrzucili oboje rodzice..bo byłam tylko córką. Córki są nic nie warte i do niczego nie są potrzebne według moich rodziców. Interesowali ich tylko synowie. Tylko ja byłam bita, wręcz katowana, wyzywana, poniżana. Złamali, zniszczyli mnie psychicznie. Dopiero teraz próbuję dochodzić do siebie, w wieku 56 lat i bardzo, bardzo daleko od nich.
Przerabiałam to przez 35 lat,tzn do dnia jej śmierci.Nawet na łożu śmierci nie zmieniła podłości.
Bardzo prawdziwy tekst
Bardzo prawdziwnajlpeszy dowód na to że nie każda kobieta “powinna” mieć dzieci i jest to naturalne. te przypadki powinno się omawiać przy naciskach na kobiety by dzieci mieć konieczniey tekst
Smutne ale jakie prawdziwe.
Znam to z autopsji, niestety.
jest wiele fajnych książek na dla córek matek narcystycznych. jak wyzbyc się poczucia winy itp
Znam to żyję z taką matką, jest cholernie ciężko
Jeśli w to uwierzy, to tak, zdecydowanie.Jeśli uwierzy, że jest sobą a nie swoją mamą,ma ogromne szanse być INNĄ❤️ osobą
Znam to doskonałe….. I tak już pozostanie
Niestety, znam to…Dopiero niedawno po wielu latach ,,odważyłam się ” zerwać kontakt z osobą, która była dla mnie całym światem ale ja niekoniecznie dla niej. To prawda, boli okrutnie ale lepiej późno niż tkwić w toksycznej relacji i zatruwać tym swoich najbliższych.
Ja też zerwałam kontakt 10 lat temu, dopiero po 40 stce, żałuję że tak późo – to najlepsze lata. Nie zapłaczę jak umrze chyba, nie będę potrafiła
w Polsce to takie maDki to w ogóle mają raj. wszystko się należy, nacisk społeczeństwa i kościoła i pomnik postawić każdej. rodzą sobie niewolników a nie dzieci.
Bez rozpisywania sie: przykład idzie zawsze z góry
Ojoj Tak, jakbym czytała o sobie
Myślę że mnie się udało przerwać ten łańcuch
Nic podobnego 😊ja happy
Nie zdawałam sobie sprawy jak jest nas dużo
Nawet nie zdajemy sobie sprawy, że niektórzy z nas potrzebują pomocy, pomocy specjalisty, żeby poradzić sobie z demonami przeszłości…żyjemy, powielamy ,sądzimy że nas skrzywdzono i już nic tego nie zmieni..jestesmy” zapieczeni ” w tej decyzji, przynajmniej ja…jakie to ciężkie, przyznać się do tego, że swoim dzieciom, też nie dałam takiej Miłości, jak powinnam, chociaż kocham je bardzo, to zawsze miałam blokadę przed okazywaniem tego, i sama też np.nienawidzę się przytulać … czy w ogóle, warto pójść z tym do specjalisty? Czy zostawić to jak jest….
Opuściłam kiedys matkę ,I nie odwiedzałam jej 5 lat , teraz ja wzięłam do siebie ,bo to stara kobieta ,ale Mój dom moje zasady ,czy jej się to podoba czy nie ,nie obchodzi mnie, jej czas rządów miną bezpowrotnie
To ja…i sytuacja zmusza nas do wspólnego zamieszkania.Cale życie slysze “to przez ciebie”
Nigdy nie uskyszalam “ułoży ci się”
Dobrze napisane. Szacunku, miłości itd uczymy się od rodziców, więc jeśli oni nie szanują dzieci to dlaczego później oczekują szacunku od nich? Bo im się należy? 🤔😏
nie dlatego że im się należy,tylko dlatego że rządzenie inną osoba jest takie fajne, podnosi ich wartość we własnych oczach , no aż mi się niedobrze robi jak to piszę,ale tak to działa
masz rację to również. Ale niestety często słyszę od ludzi,że trzeba rodziców szanować, bo to przecież rodzice… ale czy sam fakt,że są rodzicami zapewnia im szacunek? W mojej ocenie nie. Ludzie nie rozumieją, albo nie chcą rozumieć dlaczego dzieci się odwracają. Zrzucają potem wine na dzieci, a nie widza albo nie chcą widzieć winy w sobie samych. Powielaja wzorce, w których sami zostali wychowani, które dlaczego też im się nie podobają, ale nie mają siły albo ochoty żeby coś zmienić, bo to wymaga dużo pracy nad samym sobą 😏 Lepiej zostawić tak jak jest i się nie wysilać 🙄
Odcinać się i koniec, zero kontaktu, zero. Ale musisz mieć przyjaciół lub oddanego partnera. Ta nasza katolicka obłuda, nie jesteśmy nic winni rodzicom, tym bardziej jeśli nigdy nimi nie byli i nas niszczyli.
Niestety, też mam to ciężkie doświadczenie za sobą.
A teraz bardzo pilnuje moich relacji z moimi dziećmi. Nie chcę aby kiedyś wspominały mnie źle.
Przychodzi taki moment w życiu, że czara goryczy się przelewa i trzeba podjąć decyzję…albo brnąć w coś co nie ma sensu albo całkowicie zerwać kontakty z tokstyczną matką.
Dopiero gdy całkowicie odcięłam się od Matki to udało mi się ułożyć życie osobiste.
Mimo, że długi czas walczyłam sama ze sobą i zastanawiałam się czy na pewno zasługuję na miłość i szczęście…to teraz takich momentów jest coraz mniej.
Nie możemy obwiniać się za błędy/decyzje/zachowanie naszych matek…powodzenia dla innych !
To moja historia.
Jestem dumna bo w relacjach z moimi dziećmi wygrałam. Stworzyłam to czego nigdy nie miałam, a czego zawsze mi brakowało. To mój największy sukces życiowy.
Z relacjami w związku już trudniej, ale też dużo lepiej niż w domu rodziców.
Mądry artykuł.
Raczej wnuczka toksycznej babki ,za pieniądze olala matkę ,asertywność błędy przeszłości
Zasługujemy na znacznie więcej, po prostu na zdrową, normalną relację, której nie miałyśmy. Najlepsze, co możecie zrobić to przerwać łańcuch toksycznych wzorców zachowania i wychować swoje dzieci w innej atmosferze. To jest nasza wygrana !
Zostaje tylko uciąć toksyczne relacje. Nikt do nikogo nie należy. Życie jest za krótkie, żeby pozwolić się krzywdzić w dojrzałym i samodzielnym życiu.
Córka toksycznego ojca też ma przej…bane
Ciężar jaki nosi córka toksycznych rodziców musi zrzucić. Inaczej będzie cały czas nieszczęśliwa..
Znam to. Dlatego zerwalam po latach wszelkie kontakty. I jest mi z tym dobrze…..
Dla moich coreczek jestem dobra matka. Za wszelka cene nie chcialam powielac wzorow…
Bardzo dobry artykuł, w punkt
Ja mam taką toksyczną matkę… dołowanie mnie przez całe życie sprawia jej przyjemność
Poczucie, że się jest niewystarczającym, towarzyszy do późnych lat.
Przeważnie są to chore mamy, zaburzone i nie zdiagnozowane przez cale życie. A że nasze spoleczenstwo nie jest czułe na patologię i wiele uchodzi za „normalne”, to żyją sobie takie mamy a córki są oskarżane o nieczulosc i egoizm.
Dorosłej już córce niewielką ulgę może przynieść świadomość, że jest dzieckiem osoby np.z borderline . Nie zaklei to ran dzieciństwa ale może pozwoli na inne spojrzenie na to co robi matka w chwili obecnej.
Osobiście uważam, że rodzice , tu dzież matka pracują całe życie na to jak je dzieci potraktują na starość , niestety to działa w dwie strony
Problem toksyczności pojawia się zawsze na lini matka – córka, kiedy jajko okazuje się być mądrzejsze od kury i kura nie może tego zaakceptować.. To się nie kończy i jajko musi po prostu odejść… To obserwujemy w naturze również, sami to komplikujemy schematami nie uwzględniającymi różne osobowości i cechy z którymi niektórzy się rodzą..Jakoś zwierzęta to czują intuicyjnie a u nas na siłę próbuje się to leczyć? U zwierząt to działa naturalnie, silne osobniki odłączają się i tworzą nowe stada, u nas czasami jest podobnie, silne osobowości tworzą nowe struktury, firmy i inny świat, wszystko zależy od możliwości, które posiadają. Toksyczne matki są często dominujące i nie znoszą sprzeciwu…
Oj tak. Koronny argument otoczenia. Matka ci pieluchy zmieniała, więc należy jej się wdzięczność.
Czasem najlepsze, co taki rodzic może zrobić dla dziecka to umrzeć. Ale to zrozumieją ci, którzy dostrzegli, że są uwikłani.
Efekt niszczenia mężczyzn jako ojców. Wystarczy jeden “normalny” rodzic aby zmniejszyć ryzyko zaburzeń u dziecka. A tak dziecko pozostaje samo z zaburzoną osobą.
Znam kilka przykładów i niestety jest to wieloletnia praca. Często skazana na niepowodzenie. Toksyczne matki zatruwają dzieci traktując jak własność, z którą mogą robić co tylko zechcą. Nie wszystkie dorosłe dzieci toksycznych matek mają szczęście i wielu z nich płaci ogromną cenę.
Poszłam do psychiatry w pewnym momencie życia bo miałam myśli samobójcze. Ku mojemu zaskoczeniu zapytała o relacje rodzinne i opowiadałam właśnie o matce bo były podobne relacje jak opisane w artykule. Pani doktor poleciła mi kategorycznie zerwać kontakty. Odciąć się od tego bo tylko to pomoże mi ustabilizować swoje życie i emocje. Oczywiście nie potrafię tego zrobić w pełni ale wiem że miała rację bo jak nie utrzymuje kontaktu to czuję się w pełni zdrowa i nawet szczęśliwa bardzo często a kiedy tylko kontakt wraca to od razu czuję się jak szmata i mam objawy nerwicowe…
Nikt takiej osoby nie zrozumie jeżeli miał lub ma kochającą matkę.Zawsze zazdrościłam innym dzieciom,że ich matki są takie czułe okazują miłość swojej córce na każdym kroku.Nie pozostawiło mi to traumy bo od zawsze wiedziałam,że będę inną matką jak moja.Myślę ,że udało mi się,ale czasem te smutne wspomnienia wracają.
A ja borykam się z tym,że moja mama kłamie,manipuluje,Nie jest szczera.Gdy byłam młodsza bardzo chciałam jej pomóc w każdej sytuacji.Starałam się.Później dotarło do mnie,że chyba troszkę to wykorzystuje.Straszne uczucie.Stałam się przez to trochę zimna w stosunku do niej.Szkoda,bo gdy przez wiele lat mimo różnych sytuacji muałam poczucie ,że chcę,że muszę to teraz mnie odpycha ta relacja .Przeraża mnie to bo sama mam dzieci.Staram się być dla nich oparciem a przede wszystkim prawdziwa bo wiem jak zakłamanie najbliższej osoby boli.Mam nadzieję,że mi się uda…