Gdy kochasz, to się boisz…?

1

„Kiedy już go pokochałem, często się bałem, że jemu stanie się krzywda albo że go stracę.
Potrafisz kochać człowieka? Tak. I przez to się boisz? Tak, gdy kogoś pokochasz, wtedy się boisz – potwierdził Pax. – Jak lisy”. To fragment fenomenalnej książki, napisanej na pewno dla małych, być może przy okazji również dla dużych czytelników. Autorką jest Sara Penny Packer, mowa o opowieści „Pax. Droga do domu”. Przywołany fragment uderza w sedno. Gdy kochasz, to się boisz. Okropnie. I każdego dnia.

gdy kochasz to się boisz,

Boisz się o kogoś

Bać się o kogoś to coś innego niż bać się o siebie. To dużo większy kaliber.
Uczucie mocne i dojmujące. Bo kryjące w sobie całe morze bezsilności. Boisz się rzeczy, na których nie masz wpływu, nieszczęść, wypadków, że coś się stanie, a akurat nie będzie cię obok.

Może i staniesz blisko, ale nie będziesz w stanie pomóc. Będzie strach, ból, lęk. I żadne słowa nie pomogą, żadne nie okażą się wystarczająco trafne i mądre. Gdy można tylko patrzeć i być wsparciem…w cierpieniu, to boli podwójnie. Bo czujesz ból swój i bliskiej osoby. Przeogromną potrzebę działania i ogarnia Cię poczucie, że nic nie da się zrobić.

Kochasz, to się boisz

W miłość bowiem wpisany jest lęk. Lęk o drugą osobę. O to, że świat, czy nam się podoba, czy nie jest nieprzewidywalny. Nie przed wszystkim da się przestrzec. Nie na wszystko przygotować.

Bywa trudno. Nie mamy wpływu na przyszłość. I choć staramy się kupić sobie poczucie bezpieczeństwa, to jest to tylko złudzenie. Marne uspokojenie dla zszarganych nerwów.

Czarne łabędzie są bowiem faktem. Choć zdarzają się rzadko, to występują. Wtedy, kiedy się ich nie spodziewamy, wkraczają na scenę i wywracają rzeczywistość do góry nogami. W tym tkwi ich ogromna moc.
Oczywiście mądrość życiowa i przygotowanie pomagają poradzić sobie w każdej sytuacji.

Jednak nigdy nie dają pewności, że przezwyciężymy czarny los. Zawsze coś może pójść nie tak. I tego się boimy.

Przede wszystkim bezsilności.

Bo gdy kochamy…

To cieszymy się podwójnie i cierpimy podwójnie. Dostajemy w pakiecie i radość i smutek. Lęki i obawy.

Nie da się przed tym wszystkim uciec.

Boimy się o dzieci, małe i dorastające. Obawiamy się o nie nawet wtedy, gdy są dorosłe. Ciągle stoimy na straży, często z boku i niewidzialni, ale jednak jesteśmy. Nigdy nie przestajemy być rodzicami. Zawsze się boimy, bardziej lub mniej.

Podobnie w relacjach partnerskich. Tam też nie brakuje lęku. I choć być może bywa spokojniej, to niekoniecznie idealnie.

Nic nie jest dane raz na zawsze

Bo nic nie jest dane raz na zawsze. Teraz może jest dobrze, ale jutro wszystko może się zmienić. W mgnieniu oka. I niewiele możemy z tym zrobić. Tak po prostu jest.
Z jednej strony to rodzi pokorę i motywuje, by cieszyć się życiem tu i teraz, bo nigdy nie wiesz, ile masz czasu…. Z drugiej jednak napawa lękiem, z którym musimy sobie jakoś radzić.

Co pomaga?

Na szczęście wielu ludziom pomaga wiara, medytacja, wyciszenie emocji. Powtarzanie sobie, że będzie dobrze. Niektórzy dbają o to, by minimalizować stres, bo wysoki poziom stresu zwiększa nasze lęki. Inni żyją odważniej, intensywniej, po to, by niczego nigdy nie żałować. Nie odkładają życia na później, cieszą
się rzeczywistością już. TERAZ.

Niezależnie od tego, jaki sposób na siebie wybierzemy, to nie pozbędziemy się niepewności. Lęku. Im bardziej kochamy, tym mocniej się boimy. Nawet jeśli sobie tego nie uświadamiamy. Strach w nas jest. I nigdy nie zginie. To cena miłości. I trzeba ją po prostu przyjąć.

1 KOMENTARZ

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj