Dobrze mieć sąsiadkę. Taką, co to można do niej w kapciach i papilotach. Po cukier, na kawę, czy pogaduchy. Sąsiadkę, która spojrzy, gdy nas nie ma, odbierze pocztę, podleje kwiaty i nakarmi kota. A my odwdzięczymy się tym samym. Bo choć jesteśmy na wskroś samodzielne, to jednak dobra sąsiadka jest niezastąpiona. Warto mieć obok siebie kogoś odpowiedniego.
Lepiej mieć dobrą niż wredną, nękającą, plotkującą sąsiadkę. Oczywiście nie mamy wpływu na wszystko. Nie zdecydujemy, jacy mają być inni. Jednak swoją postawą możemy sporo zmienić. Będąc dla innych w porządku, mamy szansę, że ta osoba też okaże się fair. Jedną z najsilniejszych zasad w psychologii jest bowiem zasada wzajemności. Jeśli ktoś jest dla nas miły, najczęściej też chcemy tacy być. Zakładając, że mamy zdrową, dobrą naturę, to również się odwdzięczymy. Dlatego zwyczajnie warto z sąsiadami dobrze żyć. Nie wszystko brać śmiertelnie do siebie, czasami odpuszczać, ale gdy trzeba reagować, nie stać na uboczu.
Lubimy być w grupie
Ludzie to jednostki społeczne. Zmierzono to wielokrotnie. Im mamy obok siebie lepszych dla nas ludzi, tym lepiej. Im cieszymy się przyjemniejszym życiem towarzyskim, tym nasze poczucie szczęścia rośnie.
Choć wielokrotnie wolimy być same niż w grupie, to po pierwsze jest to zazwyczaj chwilowe (wynika ze zmęczenia). A po drugiej najczęściej potrzeba bycia samą pojawia się dlatego, że grupa nas rozczarowała. Nie jest taka, jak chciałybyśmy, żeby była. Jeśli tylko znalazłybyśmy osobę, która sprostałaby naszym potrzebom, bardzo szybko zdecydowałybyśmy się na spotkanie, czy od razu kilka.
Bo my chcemy, ale z kimś, kto jest w naszej ocenie wystarczająco dobry.
Problemem nie jest nasza niechęć do bycia w grupie, raczej brak szczęścia do właściwych osób. Poza tym nie chcemy rezygnować z oczekiwań. Nie możemy spotkać kogoś odpowiedniego, dlatego decydujemy się na życie w pojedynkę.
Jak do tego mają się sąsiedzi? Mianowicie tak, że na sąsiadów jesteśmy „skazane”. I nie da się od nich uciec.
To „tylko” sąsiadka
Z sąsiadami jest po prostu inaczej. Sąsiadów sobie nie wybieramy – zazwyczaj po prostu jesteśmy na nich skazane. I doskonale, jeśli udaje się trafić na kogoś właściwego. Żyć w zgodzie i sobie pomagać. Nawet jeśli pozornie sąsiedzi są „nie z naszej bajki”.
To, jakich mamy sąsiadów, jednak wiele zmienia.
Nawet najpiękniejsze okolica i dom marzeń są niewiele warte, jeśli sąsiedztwo skutecznie utrudnia odpoczynek we własnym mieszkaniu. W naszym interesie jest po prostu dbać o relacje z sąsiadami. Bo czy nam się podoba, czy nie, sąsiadów będziemy spotykać jeśli nie codziennie, to na pewno regularnie.
To „nie tylko” sąsiadka
Sąsiadka to osoba, która może:
- popilnować nam mieszkania,
- zaopiekować się na chwilę lub nieco dłużej dzieckiem,
- pomóc nam w nagłych sprawach,
- pożyczyć ryżu czy soli,
- poradzić,
- wymienić się doświadczeniami,
- dać numer do dobrego hydraulika,
- stać się pokrewną duszą,
- może się prawdziwie z nami zaprzyjaźnić,
- możemy wyjeżdżać razem, bawić się i spędzać miło czas.
Jak poznać sąsiadów?
Jaki jest najprostszy sposób na poznanie sąsiadów?
Na pewno mówienie „dzień dobry” i niezobowiązujące krótkie rozmowy pozwalają na poznanie sąsiadów. Tematy rozmów aż się piętrzą, gdy mamy małe lub większe dzieci, właśnie się wprowadzamy, przygarnęliśmy zwierzaka, robimy remont, itd. Naprawdę można rozmawiać o pogodzie i to jest ok.
Można też zacząć się angażować w lokalne przedsięwzięcia – chodzić na zebrania, brać udział w sprzątaniu świata, akcjach organizowanych przez domy kultury, biblioteki, itd.
Budowanie relacji trochę trwa. Będziemy się mijać kilkukrotnie. Pozdrawiać się, wymieniać kilka zdań. Być może coś „zaskoczy” na więcej i dłużej. A jeśli nie, to też w porządku. Nie każda relacja musi od razu przekształcać się w coś poważniejszego.
Gdy jesteś nową osobą w danym miejscu, nic nie stoi na przeszkodzie, by się przedstawić. Gdy się mijacie z sąsiadem w klatce schodowej, powiedzieć, że właśnie się wprowadziłaś, itd. Można zapukać też do mieszkania obok i się przedstawić. Wyjście z inicjatywą będzie dobrym pomysłem.
Pojawia się konflikt
Bardzo ważne jest, żeby umiejętnie rozwiązywać konflikt. Gdy jesteśmy blisko, to takie się zdarzają.
Przede wszystkim umieć się komunikować. Nie uważać, że ktoś się domyśli. Nie sądzić, że skoro mi coś przeszkadza, to innym osobom też i na odwrót – jeśli ja uważam, że to jest ok, nie znaczy, że inni mają podobne zdanie.
Mieszkając, zwłaszcza w bloku, musimy mieć świadomość specyfiki z tym związanej. Jest głośniej, ludzie chodzą wcześnie spać, czy później. Problemem może być przedłużający się remont lub impreza.
Trzeba umieć się dogadać. Nie czepiać się o wszystko, być wyrozumiałą. Jednocześnie też nie nadwyrężać cierpliwości sąsiadów. Gdy jednak pojawiają się problemy, reagować. Na początek wystarczy rozmowa, grzeczna prośba. Warto mieć świadomość, że ktoś może „coś robić” nieświadomie. Dlatego wyciszmy emocje, nie nakręcajmy się w złości, bo podczas rozmowy to wyjdzie.
Idźmy porozmawiać z nastawieniem, że sąsiad po prostu nie wie, że pewne rzeczy nam przeszkadzają. Zwróćmy uwagę, poprośmy, bądźmy sympatyczni. To prosta zasada. Jeśli sąsiedzi nas lubią, istnieje większa szansa na porozumienie. Chodzenie w zaparte i na „noże” wprowadzi nas na drogę „wet za wet”, to raczej nie ułatwi nam życia, wprost przeciwnie. Bądźmy takimi sąsiadami, jakich sami chcielibyśmy mieć.
Tak się ułożyło, że moi sąsiedzi, to moja rodzina, a to nie zawsze jest dobre.