Jak to jest z tym wyznaniem miłości? Gdy jesteśmy nastolatkami lub nieco po 20, nosimy w sobie romantyczną wizję z filmów – gwiazdy, wieczór, piękne otoczenie i bach. Mówisz to lub mówi to on. I…wszystko się zmienia. Mamy siebie. To jak pieczęć. Obietnica wspólnej przyszłości. Potwierdzenie tego, co nas łączy. Wszystko się zmienia.
A jak jest później? Nadal „kocham Cię” po raz pierwszy ma taką magię? Wypowiedzenie tych dwóch słów z biegiem czasu, gdy jesteśmy dojrzałe – również ma niezwykłą oprawę, a może już traci na znaczeniu i można klepnąć te słowa po raz pierwszy na wspólnym spacerze, czy w trakcie wybierania jabłek na pobliskim targowisku? Co za różnica? A może w końcu wyznanie miłości zawsze oznacza ogromną magię, dlatego też niektórzy twierdzą, że ta osoba, która powie to jako pierwsza…naraża się na ryzyko? Jeśli się nie uda, to ona przegrywa? Bo to ona się odkryła. To ona postawiła kolejny krok.
Mówisz „kocham Cię” jako pierwsza?
Jako pierwsi miłość wyznają mężczyźni. Zaskoczone?
Tak, to prawda. W 70% to panowie mówią o miłości jako pierwsi. I nawet nie chodzi o pospieszne głupie deklaracje po trzech piwkach, by zawrócić w głowie niezbyt rozgarniętej niewieście. Nie, nie o tym mowa, raczej o wspólnym byciu przez jakiś czas.
To panowie zazwyczaj jako pierwsi decydują się na wielkie słowa. Kobiety tylko w 30% przypadków wyznają miłość jako pierwsze. Czy to kwestia pozostałości po patriarchacie? Może potrzeba przewodzeniu w związku, a może chodzi o coś innego? Trudno stwierdzić. Faktem jest, że panowie wyznają miłość jako piersi – zazwyczaj.
Kobiety najczęściej wolą właśnie taką sytuację. Lepiej się czują, gdy znają jego uczucia i mogą powiedzieć mężczyźnie to samo. Niż mówić piękne słowa i niepokoić się na myśl, czy druga osoba odpowie tym samym.
Przegrywasz
Wyznanie miłości bez usłyszenia tego samego boli. I to bardzo. Jest jak policzek, stanowi jedną z większych form upokorzenia. Nie chcemy tego przeżywać.
Niektórzy mówią nawet, że wyznanie miłości jako pierwsza osoba czyni nas bardziej wrażliwą, mniej istotną. Sprawia, że stawiamy się w pozycji „gorszej”, uległej. To dość odważne tezy, ale często się pojawiają. Mówiąc te słowa pierwszy raz niejako podkreślamy większą wartość mężczyzny. Dlaczego? Bo pokazujemy, że nam bardziej zależy. A według tradycyjnych poglądów, to jemu powinno bardziej zależeć.
Czy to ma sens? Dla jednych tak, dla innych nie. Na pewno wraz z wiekiem dużo mniejszy. Dojrzewamy bowiem do świadomości, że nie ma sensu grać. Lepiej działać tak, jak podpowiada nam intuicja. Że czasami nie spotkamy się z wzajemnością? Może to lepiej, by klapki na oczach szybciej nam opadły, żeby prawda wyszła na jaw. W końcu im jesteśmy starsze, tym mamy więcej do stracenia, tym mocniej szanujemy swój czas, stąd szkoda go marnować na niewłaściwą osobę.
Dlatego przekonanie, że kto pierwszy wyznaje miłość przegrywa – zostawmy starym podrywaczom i małolatom. W prawdziwym życiu wyznanie miłości komuś często ułatwia życie, pieczętuje to, co się dzieje i pozwala na zbudowanie wartościowego związku na lata. Liczy się bowiem otwartość, szczerość, a nie kalkulacja. Związek to nie pole bitwy. Nie ma wygranych i przegranych, a przynajmniej być nie powinno.
Nie ważne kto pierwszy. Ważne, aby nie były to tylko puste słowa nie mające pokrycia w czynach.