„Mam 40 plus lat. Nienawidzę swoich urodzin. Każdy mi życzy tego samego”

0

„Urodziny powinny być przyjemnością. Przecież to twój dzień, przychodzi rodzina, bliskie
osoby, dostajesz upominki, jesz pyszne dania. No i słyszysz piękne słowa od innych.
Wszyscy ci czegoś życzą…często nie rozumiejąc, że te ich życzenia zwyczajnie cię ranią.
Gdybyś mogła przeżułabyś te ich życzenia i wypluła prosto pod ich nogi, a może nawet
rzuciłabyś je im w twarz?

Ja jako ponad czterdziestoletnia kobieta słyszę ciągle o tym, że życzą mi męża i dzieci, bo
to ostatni dzwonek i trzeba się spieszyć. Zresztą nie tylko na urodziny muszę odsłuchać
swoje, ale również na święta. Załamują nade mną ręce, psioczą na zły los, radzą, co mam
sobie kupić, jak się ubrać i jak kogoś zauroczyć… Planują zmianę mojej fryzury, a także nowe hobby dla mnie. Wszystko niby z myślą o moim dobru! Wiesz, co? Przez to
sprawiają, że nie chcę ich widzieć! Coraz częściej unikam spotkań z nimi…” Marta

„Mam 40 plus lat. Nienawidzę swoich urodzin. Każdy mi życzy tego samego”

Ja tu jestem

Marta nie jest odosobniona. Każdego roku, każdego miesiąca i każdego dnia wiele kobiet
czuje się jak koń na targu. Ogląda się je niczym zwierzę z każdej strony, gładzi skórę,
zagląda w zęby, prognozuje, jakie są silne i szybkie. Kobietę rozbiera się na czynniki
pierwsze, oceniając, ile jest warta i gdzie tkwi jej problem. Mądre starsze seniorki rodu
sprawdzają, gdzie znajduje się przyczyna braku męża. Dlaczego ta oto kobieta jest tak
koszmarnie nieszczęśliwa i jeszcze nie zaznała miłości. Jak jej pomóc i co doradzić?

Teorii jest wiele:

  •  za bardzo przebierała,
  • przegapiła swoją szansę,
  • odstrasza mężczyzn swoją siłą,
  • za mało się uśmiecha,
  • powinna schudnąć,
  • ma za małe piersi lub za duże,
  • źle się ubiera,
  • powinna zmienić kolor włosów,
  • za dużo czyta książek,
  • za mało się bawi,
  • jest zbyt poważna,
  • wygląda jak niedostępna….

Grono kobiet niczym czarownic obiega biedną niezamężną i szuka powodu jej
„samotności”. Oczywiście nie przebiera w słowach i na głos informuje, co w opinii jednej
czy drugiej należałoby zrobić.

Czas nagli

Oczywiście te wszelkie komentarze i rady to z troski. Chodzi o to, żeby nie dać się
kobiecie zmarnować. Ona przecież nie ma nieograniczonego czasu. Jajeczka tykają,
instynkty wzywają, trzeba znaleźć dla siebie kogoś odpowiedniego.

Można się wściekać, buntować, a nawet zerwać kontakty z rodziną. Dobrze jednak
zrozumieć, dlaczego bliskie naszemu sercu kobiety zachowują się w ten sposób. One
wiedzą. Uważają, że mają patent na życie. Nie jest dobrze być samą, zwłaszcza przez całe
życie. Naprawdę należy mieć obok siebie kogoś, kto będzie nam towarzyszył.

Tylko jeśli masz inny pomysł na siebie?

Jeszcze pokolenie temu było to nie do pomyślenia. Kobiety, które nie ułożyły sobie życia,
w znaczeniu nie miały męża i dzieci, były postrzegane jako gorsze. Obecnie taki model – bez rodziny jest bardzo popularny. Dotyczy nawet co drugiej/trzeciej młodej kobiety.
Jedni mówią, że skończy się to źle, że po 60 samotna grupa kobiet będzie mocno żałowała
swoich decyzji. Inni są zdania, że wprost przeciwnie. Kobiety te nie będą nigdy zmuszone
żyć dla innych, poświęcać się i dbać o wszystkich, tylko nie o siebie. W konsekwencji tego będą szczęśliwsze i życiowo spełnione. Jak będzie? Czas pokaże. Pierwszy raz w historii będziemy obserwować skutki zmian na ogromną skalę.

Jak jest teraz?

To, co wiemy na pewno, to fakt, że wiele kobiet jest szczęśliwych: samych, bez dzieci i
męża. Być może niektóre wypierają prawdę i zakłamują rzeczywistość. Jednak ogromna
grupa czuje się spełniona. Żyje, jak chce, robi, co chce i nie czuje nudy. Jest przecież
mnóstwo miejsc do obejrzenia, wiele książek do przeczytania, tyle atrakcji i możliwości.
Osoba o bogatym wnętrzu nie nudzi się sama ze sobą.

Gdy ma odwagę, żyje po swojemu i nie daje sobie wmówić, co dla niej jest odpowiednie.
Każdy jest inny i każdy ma prawo żyć po swojemu. Nie dla każdego mąż i dzieci są jedyną
receptą na przyszłość.

Bez presji

Nie każdy jest powołany do życia w rodzinie. Niektórzy zwyczajnie widzą siebie gdzie
indziej. Niestety żyjemy w społeczeństwie, któremu trudno w to uwierzyć. W takim, które
przyjmuje, że dokładnie wie, co innym potrzebne jest do szczęścia. Mamy tak ograniczony
pogląd, że sądzimy, że tylko nasz wzór jest dobry, a każdy inny chybiony.

Poza tym jest też inna sprawa. Nie każdy znajduje odpowiednią osobę i z tego powodu nie ma zamiaru obniżać oczekiwań. Woli po prostu spojrzeć prawdzie w oczy. Nie ma dla mnie kogoś, kogo mogłabym pokochać, to wolę być sama. Czy to uczciwe podejście? Czy raczej należałoby brać jakiegokolwiek chłopa, byle by był?

Czy zatem życzenia męża, dzieci są odpowiednie? Czy cokolwiek one wnoszą? Jeśli ktoś
nie chce zakładać rodziny, bywają odbierane negatywnie. Gdy ktoś nie poznał
odpowiedniej osoby, są one wręcz przykre. Po co zatem wypowiadamy zdania, które
ranią? Co one maja wnosić? Może zamiast tego wszystkiego, powiedzieć wszystkiego
najlepszego? Bo dla każdego to „najlepsze”, to może być co innego…?

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj