Imię „nie zależy mi” nosi wiele mężczyzn. Co ciekawe działa ono jak magnes na niektóre kobiety. To siłaczki z kategorii – „ja go zmienię”. I gdy spotyka się „nie zależy mi” z „ja go zmienię” powstaje mocny przekaz – pod tytułem „chyba żartujesz”.
Od razu za nim płynie wartkim strumykiem, z prądem oczywiście, a nie pod prąd męska odpowiedź: „Nie zmienię się, nie zależy mi, jeśli próbujesz, to na własną odpowiedzialność”. I później: „Nie wiem, dlaczego masz do mnie pretensje? Przecież mówiłem, że „nie zależy mi. Nie chciałaś słuchać”. No to masz, babo, za swoje.
Typ mam wywalone
Niektórzy panowie z niczym się nie kryją. Nawet z tym, jak mocno i nieodwołalnie mają wszystko gdzieś. Mówią wprost o tym, że im nie zależy. Właściwie na niczym im nie zależy. Na kobiecie też.
Biorą życie nie na poważnie, w mocnym cudzysłowie, z dystansem mierzonym w kilometrach. W myśl zasady „będzie co ma być, i tak nie mam na to większego wpływu, przystosuję się do każdej sytuacji”.
Mężczyźni mówią, że mają wywalone, żeby nie określić tego gorzej. Co zatem robią w takiej sytuacji niektóre kobiety? Nie wierzą im! Tak, one nie wierzą, choć mają fakty prosto wyłożone na stole! Są przekonane, że on się tak (czytaj nieodpowiednio) zachowuje, bo jeszcze nie spotkał właściwej kobiety.
Może żartuje?
Łatwo się domyślić, co dzieje się dalej. Kobiety są przekonane, że one to zmienią. Współczują i biegną nieszczęśnika ratować! Tylko, że nie ma tu kogo ratować!
Kobiety bohaterki
Jak myśli sobie taka kobieta? Ano tak, że mężczyzna na pewno nie wie, co mówi. Z pewnością jest bardzo nieszczęśliwy, jednak będą z niego ludzie, trzeba go tylko nastawić na odpowiedni bieg.
Oj sporo takich miłosiernych kobiet, ze stoperami w uszach, ignorujących wszelkie protesty po drugiej stronie chodzi po współczesnym świecie. To kobiety, które nie słyszą, co się do nich mówi. Wszelkie komentarze tłumaczą na swój sposób. Bardzo szybko dochodzą do wniosku, że on z pewnością nie wie, co mówi…dlatego po prostu wystarczy być cierpliwą, konsekwentną, a dojdzie się do swojego.
Praca organiczna nad facetem
Taka zdeterminowana kobieta nie zatrzyma się przed niczym. Jest pewna swoich racji tak bardzo, że niemal niesie sztandar powiewający na wietrze z wielkim napisem – „ja go zmienię”. Poinformowała o swoich zamiarach cały świat i nie może się wycofać.
Plan jest zresztą stosunkowo prosty. Kobieta ma zamiar pokazać mężczyźnie życie, jego piękno i tym samym sprawić, że jemu się zachce o to wszystko zabiegać, co ona da mu na początku całkiem za darmo, bez proszenia i jakichkolwiek starań. Nie ma innej opcji, przecież życie jest fantastyczne, dlatego on doceni to, co ma, a później z własnej woli będzie o to dbał i zabiegał.
Piękny, choć naiwny plan. Idźmy jednak dalej…. Taka kobieta angażuje wszelkie siły w działanie.
Koncentruje się nad tym, żeby mężczyzna poczuł ten entuzjazm, który ona czuje. Bardzo szybko zaczyna ją frustrować, że mężczyzna całkowicie nie wykazuje zaangażowania i sam pozostaje bierny, dzieje się dokładnie tak, jak uprzedzał, że będzie. A ją to wkurza!
Dawać
Dalsze losy nie są niestety godne zazdroszczenia. Kobieta bardzo szybko staje się typem ofiary, osoby, która oddaje siebie, ciągle daje, daje i daje i nie otrzymuje niczego w zamian. W swojej naiwności sądzi, że skoro daje tak dużo, to druga osoba będzie chciała też dać coś od siebie….
Problem w tym, że nie zawsze zasada wzajemności działa. Mężczyzna wcale o to wszystko nie prosił, od razu uprzedzał, że ma wywalone, jej starania nic nie zmieniają. Ona na własne ryzyko nie chciała wierzyć, zdecydowała, że warto spróbować. Uznała, że skoro on początkowo nie protestuje, to jest to dobry sygnał.
Mężczyzna o imieniu „nie zależy mi” jednak widział to, całkiem inaczej. Lojalnie uprzedził, poinformował i skoro ona słyszała, kiwała głową, to znaczy, że zrozumiała. Jeśli postanowiła, mimo to wejść w ten układ, to zna zasady. Zaczęła dawać? Ok, to ja biorę. Przecież jej nie oszukuję...nie robię niczego złego. Mówiłem, jak jest i że się nie zmienię! – myśli typ z zasady nie do ukształtowania.
Po miesiącach/latach, gdy ona z trwogą zauważa, że mężczyzna – mam wywalone nic się nie zmienia, kobieta zaczyna się wewnętrznie gotować. Wylewa całą frustrację na faceta, który jest tak wielkim egoistą i skończonym kretynem, że gorszym się być nie da! On z kolei podnosi brwi ze zdumienia, nie rozumie, o co „babie chodzi”, przecież niczego jej nie obiecywał. Mówił, jaki jest, że ma wywalone na życie, związek, miłość i wszystko…Powtarzał jej wielokrotnie, ona słuchała. Dlaczego jednak mu nie uwierzyła?
I postanowiła go zmienić? Może mieć pretensje tylko do siebie…
Tak?