Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. To takie powiedzenie, które ma działać jak plaster. Coś nie poszło po Twojej myśli? Nie przejmuj się. Jest jakaś przyczyna. Najpewniej niedługo się sama przekonasz. I rzeczywiście, tak się najczęściej dzieje. Alternatywne wyjście okazuje się po prostu lepsze.
Ma być co ma być. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło?
Nasze babcie miały swoje mądrości. To jest jedna z nich. Formułka wypowiadana automatycznie, czasami ze skupieniem, innym razem z tak wielką pewnością, że nie sposób nie uwierzyć. Miała pocieszać i gdzieś tam wysyłać informację, że w tym, co nas spotyka nie ma przypadkowości. Zawsze jest jakiś plan. Niekoniecznie taki, który nam się podoba.
To pradawna wiara w opatrzność, w moc aniołów. W powiedzeniu tym kryje się przeświadczenie, że ktoś lub coś nad nami czuwa i warto zachować spokój. Bo gdy nie mamy na coś wpływu, nie ma sensu z tym walczyć. Lepiej się z tym pogodzić.
Nie ma przypadków
Łatwiej wszystko się znosi, gdy wierzymy, że będzie dobrze. Moc pozytywnego nastawienia naprawdę wiele zmienia. Sprawia, że w naszym życiu prędzej czy później wszystko wróci na prawidłowy tor.
Jednak nie jest prosto myśleć pozytywnie, gdy wszystko idzie nie tak. Plany na naszych oczach sypią się jak domek z kart, wszystko wkurza i irytuje. Zamiast spokojnego uśmiechu nasza twarz walczy i buntuje się.
Wtedy pomaga doświadczenie. Przypomnienie sobie tych wszystkich sytuacji, kiedy coś się psuło, by później po czasie pokazał się nam sens tego, co się wydarzyło. Walczyłyśmy, próbowałyśmy mimo wszystko postawić na swoim, zrealizować plan, a jednak nie wyszło. To takie chwile, kiedy czasami warto odpuścić.
Bo w życiu nie ma przypadków.
Zazwyczaj coś dzieje się po coś, tylko my jeszcze nie widzimy sensu pojawiających się wydarzeń.
A może to tylko głupie pocieszenie?
A może jest całkiem inaczej? Być może w stwierdzeniu, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło wcale nie kryje się jakaś głęboka prawda, ważna myśl? Może po prostu my tak sobie lubimy wszystko tłumaczyć? Widzimy związki – przyczyny i konsekwencje – tam, gdzie ich nie ma? Wszystko wyjaśniamy, wiążemy, segregujemy, zapominając, że życiem kieruje ślepy los? Że często w tym, co się dzieje wcale nie ma sensu? Chcemy dla swojego poczucia bezpieczeństwa czuć, że te wszystkie przeciwności losu to dar, którego wagę odczujemy za jakiś czas. Jednak nie znamy przyszłości, nie umiemy dowiedzieć się, co by było gdyby. Nie możemy przeżyć dwóch alternatywnych scenariuszy.
Poza tym w powiedzeniu – nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło – kryje się jeszcze inna prawda.
Nic nie trwa wiecznie. Gdy jest źle, to później będzie dobrze. Im bardziej źle, tym ulga przychodząca po czasie będzie bardziej kojąca. Statystyka pokazuje bowiem, że czarne chmury nad naszymi głowami nie znajdują się tam na stałe, przypływają i odpływają, bo takie jest życie.
Więc może dobrą strategią będzie po prostu przetrwać? Poczekać, bo to, co złe po prostu minie? Tak jak sprzyjający los nie jest dany nam raz na zawsze, tak również pech nie towarzyszy nam zawsze? Może to jest właśnie mądrość? Wiedzieć, że wszystko przemija. I warto sobie o tym przypominać właśnie wtedy, kiedy jest źle? Nic nie trwa wiecznie.
Często tak mam. Coś mi nie wyszło, a potem okazuje się, że dobrze, że tak właśnie się stało, gdyż pojawiły się inne, lepsze możliwości.