Dlaczego tkwimy w relacji, która nie jest dla nas satysfakcjonująca? Odpowiedź jest prosta. Często nie z miłości, ale z przyzwyczajenia. To forma uzależnienia, z którą nie potrafimy skończyć. Jesteśmy razem, nie dlatego, że się kochamy, ale dlatego, że jest nam tak wygodnie. Bywa niekiedy znacznie gorzej, czasami jest nam źle, ale nie umiemy odejść…bo właśnie jesteśmy uzależnione. Dzisiaj coraz częściej jest to niestety smutny standard.
To nie miłość
Uzależnienie może mieć różne oblicze. Zaczynając od tego najbardziej dramatycznego, w którym jedna z osób jest uzależniona od alkoholu/hazardu/etc, a druga osoba jest współuzależniona.
To mechanizm, w którym przyzwyczajamy się do niepewności i stresu związanego z czyimś piciem i uczymy się funkcjonować w tym chorym układzie. Kryjemy czyjeś przewinienia, tłumaczymy bierność w domu czy nieuzasadnione nieobecności w pracy, pomagamy ukrywać skutki picia. Chcąc, czy nie chcąc, pomagamy alkoholikowi tworzyć małe-duże piekiełko w naszym wspólnym domu.
To uzależnienie
Jednak wcale nie musi być tak dramatycznie. Jesteśmy razem, bo co prawda się nie kochamy, ale wygodniej nam żyć razem. Łatwiej nam wychowywać wspólnie dzieci, prowadzić dom. Mamy pieniądze na w miarę wygodne życie i święty spokój. Co prawda nie rozpływamy się w miłości, ale generalnie jest nam dobrze. Żyjemy razem jak partnerzy, może i przyjaciele, na pewno nie para. Jest to forma współpracy, której nie uważamy za złą. Pozwala bowiem realizować cele, które mamy.
Nie rozstajemy się, bo rozwód byłby zbyt trudny i w sumie nikomu by się nie opłacał. W praktyce byłby kosztowny i zasadniczo by utrudnił każdemu życie.
Gdy jednak spojrzymy głębiej, okazuje się, że wcale nasz układ nie jest taki dobry.
Jak odróżnić miłość od uzależnienia?
Gdy kogoś kochasz, szanujesz go i doceniasz. Jesteście partnerami, obrazowo to ujmując znajdujecie się na tej samej pozycji. Nikt od nikogo nie jest ważniejszy. Stanowicie jedność, ale jednocześnie dwie odrębne osoby o różnych cechach i niekiedy dążeniach. Jesteście razem, nie dlatego, że ktoś z was nie poradziłby sobie funkcjonować samodzielnie, ale dlatego, że tak chcecie.
Uzależnienie to forma stopienia z drugą osobą, wskoczenie jej na ramiona i zmuszenie do „noszenia się”, dawania pełnej, nieograniczonej opieki. To zależność w formie destrukcyjnej, a nawet chorej, przybiera bowiem formę obsesji. Jest jak stopienie się z drugą osobą, polega na kompulsywnej potrzebie zaspokajania wszelkich potrzeb.
Bycia najlepszą żoną, przy jednoczesnej rezygnacji z własnego ja, własnych pragnień, zainteresowań. Osoba, która jest uzależniona często odcina się od świata, traci własną
tożsamość i samoświadomość. W takim układzie miłość działa jako środek, od którego można się uzależnić. Mechanizm ten został już wielokrotnie wytłumaczony przez neurobiologię.
Czy to uzależnienie?
Uzależnienie od partnera jest formą upojenia. Zakłada potrzebę ciągłego „zwiększania dawki”, prowadzącej do zawładnięcia drugiej osoby, a także do utraty własnego, indywidualnego „ja”.
Czy to uzależnienie?
- Tak, jeśli czujesz, że straciłaś siebie.
- Czujesz się mniej samodzielna.
- Desperacko pragniesz obecności drugiej osoby.
- Idealizujesz partnera. Nie widzisz jego wad.
- Nie umiesz przyznać, że on popełnia błędy,
- Twoja samoocena jest silnie uzależniona od oceny partnera.
- Potrzebujesz drugiej osoby na wyłączność.
- Wymagasz stałej uwagi.
- Bardzo źle znosisz okresy rozstania.
- Poświęcasz coraz więcej czasu na związek.
- Odczuwasz niepokój i lęk przed rozstaniem, zdradą, itd.
- Stajesz się nadmiernie podejrzliwa.
- Nie akceptujesz, że druga osoba potrzebuje też czasu dla siebie.
- Rezygnujesz z własnych potrzeb.
- Nie masz własnych planów i aspiracji.
- Nie wypowiadasz się jako „ty”, mówisz zawsze jako „my”.
- Masz poczucie, że nie poradzisz sobie bez partnera.
Najczęściej do tej formy uzależnienia dochodzi u osób, które nie zbudowały zdrowych relacji w dzieciństwie. Czuły się nieakceptowane w pełni, niedostrzegane, mają skłonność do zaniżania własnej wartości, wszystko po to, aby w pełni przypodobać się innym.
Jeśli to uzależnienie…
Jeśli to nie miłość, a uzależnienie, to warto spojrzeć prawdzie w oczy i ten fakt przepracować. Kluczowa staje się wizyta u psychologa, a niekiedy psychoterapia. Co prawda czasami istnieje możliwość samodzielnej pracy nad problemem, jednak w praktyce jest to niezwykle trudne zadanie.
Przyczyny uzależnienie są zbyt wielowątkowe, istnieje też mnóstwo lekcji do odrobienia, by wyjść na prostą i pokochać w dobry, dojrzały sposób. Niekiedy dany związek jest na takim etapie, że przepracowanie problemu z psychologiem daje siłę do rozstania. Osoba uzależniona nie umie skończyć toksycznej relacji, mimo że w związku dzieje się źle, ona ciągle łudzi się, że się to zmieni. Staje się wojowniczką, która uważa, że ze wszystkim doskonale poradzi sobie sama.
Czas niestety spojrzeć w oczy i przestać się oszukiwać. Zrozumieć, ile poświęcamy dla miłości i czy rzeczywiście to, co łączy nas z drugą osobą to miłość? Miłość jest spokojna, bezpieczna, pełna zaufania. To nie jest relacja oparta na lęku i zależności.
Miłość z roku na rok staje się coraz lepsza. Jeśli to ta właściwa