Jakiś czas temu napisałam artykuł o toksycznym mężu. Możecie go przeczytać tutaj. W jednym z pierwszych komentarzy ktoś napisał, dlaczego od razu nie opublikowałam wpisu o toksycznej żonie. Dlaczego? Odpowiedź jest banalna. Na wszystko potrzeba czasu. Dlatego tym razem o tym, jaka jest toksyczna żona. Będzie szczerze i boleśnie. Być może kogoś urażę, ale…nie da się inaczej. Mam nadzieję, że żadna czytelniczka nie odnajdzie w poniższym wpisie siebie. Jeśli nawet tak się stanie, trzymam kciuki za refleksję i zmianę. To konieczne, bo toksyczne zachowania ranią jak mało co…
Toksyczna żona. Oj, jaka ja zmęczona jestem…
Opieka nad małymi dziećmi jest mocno wykańczająca. Są dni, kiedy naprawdę trudno zrobić cokolwiek. Nie sposób umyć spokojnie zębów i przeczesać włosów. Bo ząbkowanie, katar czy po prostu zły humor od rana.
Jednak to, co zdarza się czasami, nie musi być normą. Nawet jeśli mamy mocno wymagające niemowlę, zawsze są skuteczne rozwiązania. Dobra strategia, plan dnia, czy udogodnienia, nosidło, chusta, itd. Da się. Naprawdę. Tylko jest jeden problem – trzeba chcieć.
Kłopot jest z tym chceniem. Wiele kobiet traktuje swoich mężczyzn jak jeleni. Tak, to nie jest słowo na wyrost. W źle pojętym równouprawnieniu wymuszają na mężczyźnie nocne wstawanie, lulanie, kołysanie, pełne zaangażowanie. Ma być po równo. A tak naprawdę więcej obowiązków ma być po jego stronie. Bo ona nie chce się przemęczać.
Następnego dnia, po trudnej nocy z płaczącym dzieckiem, on z rana zrywa się do pracy, a ona śpi…Potem jeszcze kobieta odsypia w trakcie dnia. Ma czas wyskoczyć na paznokcie (dziecko podrzuca mamie), zrobi sobie włosy, pogada z koleżanką. Wraca w porze obiadu i parzy kawę. Siada, spokojnie pije…Patrząc, jak obiad przygotowuje jej mąż.
Czego ode mnie chcesz?
Przecież ona nie będzie kucharką! Opiekowała się dzieckiem. Obiadu nie zrobiła. Nierzadko mężczyzna pokornie po drodze robi zakupy, bo w lodówce pustki. Zrzuca u progu buty i pędem się zabiera za gotowanie, potem sprząta kuchnię, ona wręcza mu dziecko. Mówi, że mógł być dokładniejszy, bo blat nie jest dokładnie umyty. No, ale dobrze, niech już to zostawi, bo mały płacze. Przecież przebywała z nim cały dzień, teraz jego kolej. Niech się tatuś wykaże. Następnie znacząco pokazuje na dywan, mówi o tym, co trzeba jeszcze posprzątać. Co robi sama? Odpoczywa. Przecież jest zmęczona. I chce mieć w końcu czas dla siebie!
Czy mężczyzna nie ma prawa być zmęczony po pracy? Nie. Bo to ona była w domu. I to jej należy się pomoc. A wymaganie od kobiety mającej małe dziecko zrobienia czegokolwiek, choćby najprostszego, to wyzysk. Tak przecież nie można!
I tak niemowlę rośnie, niewiele się jednak w domu zmienia. Kobieta kwitnie, mężczyzna odwala całą robotę. Ona jeszcze narzeka, bo mógłby przecież lepiej zarabiać…No za mało się stara! Stać go na więcej. Za tę kasę nie da się żyć!
Jaka jest toksyczna żona?
Po czym poznać toksyczną kobietę? Toksyczna żona ma mnóstwo negatywnych cech.
- opacznie rozumie ideę równouprawnienia,
- większość obowiązków zrzuca na mężczyznę,
- nawet gdy jest w domu i nie chodzi do pracy, nie ma zamiaru się wysilać,
- krytykuje na każdym kroku męża (także publicznie),
- naśmiewa się z partnera,
- uważa, że wszystko jej wolno,
- oficjalnie nie ma czasu wypić gorącej kawy, ale bez trudu umawia się na ploteczki,
- nie pozwala mężowi na męskie wyjścia,
- domaga się pełnej dostępności,
- chce, żeby partner jej się z wszystkiego tłumaczył,
- wyrzuca nawet najmniejszy błąd i długo o nim przypomina,
- domaga się wyższych zarobków, mimo obiektywnego starania się po stronie mężczyzny o lepszy dochód, nie daje nic od siebie w tym zakresie,
- dużo wydaje i ciągle jej mało,
- pracujące koleżanki uważa za naiwniaczki,
- jest leniwa, niezaradna i wyrachowana,
- często jest niestabilna emocjonalnie, wybuchowa, histerycznie reaguje na przeciwności losu. Zdarza się jej nie panować nad własnym ciałem, w złości potrafi uderzyć, skrzywdzić słowem.
- codziennie dzwoni do mamy i to z nią omawia bieżące decyzje.
- seks? Tylko jak mężczyzna naprawdę zasłuży.
- a gdy już jest naprawdę źle…zaczyna się gra dziećmi. Syn i córka to “żywa tarcza”. Niestety…
Mąż ma robić tak, jak ona chce. Przecież ma szczęście, że ją ma. Niech doceni i siedzi cicho. Bo inaczej będzie źle. Zakład? Zostawi go w samych skarpetkach…i to dziurawych.
Niestety, znam kilka takich kobiet nawet u siebie w rodzinie.
Boże! To nie żona. To jakiś potwór. Chyba pomyliła idee małżeństwa z niewolnictwem. Na szczęście mężczyźni są twardsi i bardziej stanowczy i nie męczą się zbyt długo jak kobiety, które tkwią latami i wierzą naiwnie, że coś się zmieni.
“Na szczęście mężczyźni są twardsi i bardziej stanowczy i nie męczą się zbyt długo jak kobiety,”
Ma pani na myśli samobójstwa? Mężczyzna nie oznacza od razu niezwyciężonego człowieka. To bardzo krzywdzący stereotyp. Proszę sprawdzić sobie statystyki samobójstw w Polsce.
Weisz, nikt nie jest aniołem. Każdy z nas ma gorszy dzień, każdemu może się zdarzyć brak zaangażowania. Ja uważam że zmora tego pokolenia to istotny problem z komunikacją. Nie umiemy że sobą rozmawiać. Uwielbiamy krytykować. Wielu z nas się nie chce. Najgorsze w tym wszystkim jest to że w wieku 45 lat godzina jest warta nic. W wieku 65 kiedy dowiadujesz się ze zostało Ci góra dwa miesiace za sekunde oddala bys wszystko. Tylko wtedy jest juz zapóźno. Nie da się cofnąć czasu… czasu który zmarnowalismy na toksyczne znajomości, zazdrość i karierę zamiast miło wspominać cudowny czas w gronie ukochanych.
Nie, to rzeczywistość. Moja była żona pochodząca z Zambrowa (nazwisko z domu identyczne jak starej daty polski satyryk) wpisuje się 10 na 10 w powyższy opis. Ponad 10 lat zmarnowanego życia, rozbita rodzina, córka jest półsierotą bowiem zgodnie z obowiązującym prawem rodzinnym ja jako ojciec mam w pierwszej kolejności płacić wysokie alimenty, a jaśnie chrabianka jak będzie miala dobry humor to pozwoli wychowywać mi własne dziecko.
To nie żart tylko autentyczna historia jakich setki jeśli nie tysiące.
Właśnie tkwię w takim związku. Mam dylemat co w tej sprawie mam zrobić. Na początku jak się młody urodził nie chciałem odejść bo teściowa i moja partnerka podejmowały dziwne decyzję co do wychowania dziecka. Podam przykład… Teściowa wymyśliła sobie zeby dodawać kilku miesięcznemu dziecku do mleka modyfikowanego mąki by bardziej zagęścić je tak żeby dziecko nie musiało co 4h wstawać na karmienie a co 8 czy 10 wtedy jej córeczka mogła by się wysypiać. Takie decyzję przeważyły o tym by zostać i dalej męczyć się w związku broniąc praw i zdrowia dziecka. Teraz dziecko podrosło ale nadal super pomysły krążą nad dzieckiem gdzie muszę szybko reagować. Moja partnerka wierzy ze mamusia ja wychowała więc i wie jak się wychowuje dzieci “ja się kolokwialnie nie znam na tym więc nie powinienem się w tych sprawach wypowiadać” właśnie dla takich durnych pomysłów wciąż tkwię w tej odchlani
Współczuję kolego, też niestety jestem w podobnej sytuacji wiadomo dzieci najważniejsze, ale nie można tak wieczne żyć i co z tym fantem zrobić bo przecież w naszym kraju jako mężczyźni nie dadzą nam pełnej opieki nad dzieckiem w przypadku rozwodu
Koledzy, mam podobnie. Mieszkamy w jednym domu z teściami, mamy całą górę dla siebie. Ale to tylko pretekst dla małżonki żeby sobie na więcej pozwalać. Dziecko u mamusi zostawi ale u teściowej już nie. Sex to raz na 2-3 miesiące i to szybko bo się mały zaraz obudzi…kończ to i elo. Przychodzę po pracy, po 1 zmianie a dzień wcześniej miałem 2, więc spałem mało co i na prawdę ciężko fizycznie pracuję. Ale żeby się zdrzemnąć lekko chociaż pół godziny to nie ma szans, bo ona siedziała cały dzień z dzieckiem. W tym samym dniu pytam o obiad…nie masz rączek, mam Ci podać pod ryj ? haha i to wszystko. Nie chcę zostawić Syna i dla niego to wszystko znoszę, ale już jestem na skraju wyczerpania i rozstroju nerwowego.
Ja wytrzymałem w takim związku 4 lata a potem spędziłem 10 lat w sądach rodzinnych walcząc o prawa do wychowywania własnego dziecka. Jedyna słuszna droga, to droga ucieczki od toksyny, tylko wcześniej warto poradzić się adwokata od spraw rodzinnych, bo to co się dzieje potem w sądach, to kolejny koszmar…
Nie znam takich małżeństw/związków
no i co z tego?
A ja w takim tkwiłem latami i to ze skarpetkami to prawda.
To dobrze że o przemoc Cię nie pozwała. Kolegę po wniesieniu o rozwód zrobili pedofilem na własnym dziecku. Po 4 latach niewidzenia dzieciaka nie dał rady i palnął sobie w łeb. “piekło kobiet” qrwa.
No cóż , współczuć mężom takich żon . Niestety zdarzają się takie toksyny . Nic , tylko uciekać gdzie pieprz rośnie i to póki czas
Przerysowane, jednak subtelniejsze formy obserwuje w swoim otoczeniu.. Ciagle narzekające, ciagle zmęczone, ciagle czepiające się…Spędzają więcej czadu na mówieniu o włożonej pracy niż na samej pracy 😂
przerysowane? Absolutnie nie! Dopisalbym tu jeszcze z tuzin punktow, z oczernianiem przed znajomymi i rodziną, izolowaniem od otoczenia, fałszywym skarzaniem itd. Znam to z autopsji i kilka podobnych przypadków z opisu bliskich. Sam szósty rok walczę w sądach z takim indywiduum o to, żeby móc widywać własnego synka… Koszmar od którego czasem nie da się uciec…
Dosknale cie rozumiem
tak uciekać i zostawić syna, żeby na nim mamusia dalej stosowała swoje metody bo: urodziła, nosiła na rączkach, poświęciła karierę zawodową i przez to że musiała się poświęcić nie jet teraz noblistką albo dyrektorem banku i evergreen: jesteś taki sam jak ojciec (a ojciec to przecież wszystko co najgorsze)
Brawo dla autorki może nie którzy wyciągną wnioski
Może i przjaskrawione , ale chyba po to żeby zwrócić uwagę. Znam parę żon, które “ładnie ” się w to wpisują. Z drugiej strony , można i sobie przyjrzeć się krytycznie
Przejaskrawione? Byłem z taką kobietą 4 lata. Od ponad 5 walczę z nią w sądach o prawo uczestniczenia w wychowaniu naszego syna. Artykuł tylko zarysowuje problem… proszę mi wierzyć, wampiry istnieją a w RP nikt im krzywdy nie robi…
współczuje, Na prawdę. Uważam, że w naszym kraju wiele powinno się zmienić odnośnie przyznawania opieki nad dzieckiem po rozstaniu. faceci jeżeli chcą też powinni móc
Kiedy wychodziłam z toksycznego małżeństwa, często o tym co się działo mówiłam otwarcie i głośno. Tak jak ptak uwolniony z klatki. W tym czasie poznawałam dużo osób, które miały podobne doświadczenia. Przeraziło mnie jednak jak dużo mężczyzn, się do tego przyznawało, szukając odpowiedzi, wręcz czasem ratunku dla małżeństwa. Mam wrażenie, że mężczyźni mają gorzej. Przede wszystkim dlatego, że im nie wolno narzekać, mówić o takich sprawach. Od razu są potępiani i ośmieszani. Toksyk nie ważne czy kobieta, czy mężczyzna to nadal toksyk. To osoba emocjonalnie niezrównoważona, to zwykła patologia społeczna. Ona nie ma płci.
I to wycie Spórek (były rzecznik praw obywatelskich) z femihasłami cyt”przemoc mapłeć męską”, i inne feminy które przepchnęły ustawę zwaną potocznie “mieszkanie za pomówienie” (czyli antyprzemocową)Proszę zapoznać się ze statystykami bezdomności w Hiszpanii. Dziś z własnego mieszkania wyrzuca mężczyzną policja, bez prawa do zapewnienia noclegu (tak, nie potrzeba nawet sądu) czy zabrania osobistych rzeczy tylko na podstawie pomówienia ( jak nazywacie je tutaj) “toksyny” Poczytajcie o doświadczeniach mężczyzn i zrozumiecie że niechęć do wchodzenia w jakiekolwiek głębsze relacje z kobietami to nie cecha “maminsynków” lecz mądrość, rozwaga, znajomość realiów i doświadczenie życiowe.
nie ma podziału na płeć w częstotliwości takich zachowań, toksyki i psychopaci to zarówno kobiety jak i mężczyźni, niestety faceci często idą w alkohol albo reagują przemocą zamiast szukać pomocy u specjalistów (bo wstyd)
Ostrooo. Zgadzam się w pełni! Choć nierzadko sama mam dość i proszę – staryyy, weź ode mnie tego bombela 😉
Szczere i do bólu prawdziwe. Ja właśnie żyłem z taką kobietą. W lipcu złożyłem pozew o rozwód. Mamy córkę z tego małżeństwa Ale stwierdziłem że nie ma sensu być razem skoro cały czas robią wszystko źle A księżniczce nic się nie podoba. Ba. Miałem nawet zerwać kontakty że swoją rodziną, A Naszej córce zabraniala kontaktów z moimi rodzicami. Oczywiście pozew złożony bez orzekania o winie, niestety jej odpowiedź mogła być tylko jedna…. Z mojej winy. Czeka Nas długą batalia. Pozdrawiam wszystkich
Może troszeczkę podkoloryzowałaś:) Ale naprawdę są takie kobiety! Ja bym to po prostu nazwała egoizmem.
to głupio byś po prostu nazwała
Powyższy opis wygląda jakby został napisany o mojej byłej żonie. Niestety jak się okazuje, nie jestem odosobnionym przypadkiem. Byłem potrzebny wyłącznie do spłodzenia dziecka, zakupu mieszkania w stolicy i zostawienia pieniędzy na ‘wspolnym’ koncie bankowym. Tak wygląda ‘rownouprawnienie’ wg ‘nowoczesnej matki polki’. Małżeństwo w dzisiejszych czasach to totalne nieporozumienie i jednostronnie atrakcyjny kontrakt biznesowy. Po latach dotarła do mnie brutalna prawda, jeśli ślub i dzieci to tylko z kobietą, która potrafi coś samodzielnie osiągnąć.
Ambicje gołodupca ze wschodniej części kraju kończą się właśnie na zakupie mieszkania w ‘waszawie’, spłodzeniu dziecka (polisy na lepsze życie). Później już tylko rozwód na tzw. ‘bitą żonę’ i pobieranie 4 cyfrowych alimentów. Żyć nie umierać…
Prosta sprawa. To działa tylko na facetów, którzy dla cipki zrobią wszystko, więc Jej Wysokość to wykorzystuje jak chce.
dla cipki zrobią wszystko ?
jeżeli wspólnym dzieckiem i nadzieją o uratowanie “związku” bez świadomości jak taka jędza powoli weszła Ci na łeb, nazywasz cipką to gratulacje.
U mnie to samo, po dziecku juz tylko toksyna, obwinianie i pobieranie kasy ze “wspolnego konta” na ktore wpada tylko moja wyplata. Nie moglem nic sobie kupic, bylem osmieszany, autorytet zerowy. Wszystkie decyzje podejmowala z rodzicami a nie ze mna bo co ja tam wiem… Nawet po rozwodzie nic sie nie zmienia, ona dalej zyje w przekonaniu ze we wszystkim mam racje a ja jestem powodem to jej wszelkich zyciowych niepowodzen. To jest jakas choroba w dodatku zarazliwa
Niestety to prawda. Bylem z taką kobieta 2 lata. Dalem jej dziecku nazwisko bo mala byla NN. Przyszlo na świat nasze dziecko wspolne i nagle wszystko się zmieniło. Zaczęły się zdrady, flirty. I co mam teraz? Oskarżenia ze to ja zniszczyłem zwiazek. Opowiadanie klasy na mój temat. No i oczywiście alimenty!!! Ba na nie swoje dziecko… placic musze 4 rok juz!!! I nic nie jestem w stanie zrobić. Alimenty placic mam lecz dzieci zabrać na wakacje juz nie moge…
O jakim równouprawnieniu mowa, kiedy kobieta siedzi w domu i nie raczy iść do pracy? To nie ma nic wspólnego z feminizmem.
To jest proste jak słońce. Z kobietą, która nie chce pracować, mieć jakiegoś swojego życia, swoich zasobów (wiadomo, czasem się ma mniej dochodowy zawód, ale jednak) jest coś mocno nie tak. Prędzej czy później to wyjdzie. Ja sobie nie wyobrażam nie mieć nic „swojego”, siedzieć w domu całe dnie, człowiekowi się wtedy pier… w głowie. Wiem to, bo moja matka taka jest.
Artykuł pokazuje pewną rzeczywistość, ale tak mocno przejaskrawioną, że aż mało prawdziwą. Myślę, że w związkach nie brakuje kobiet-pasożytów, ale dopóki mężczyzna się na coś takiego godzi, to ma to co ma. Sądzę, że zdecydowanie więcej jest związków, w których kobiety po urodzeniu dziecka tak mocno się na nim sfokusowały, że mężczyzna poszedł w odstawkę. Związków, gdzie kobieta manipuluje seksem w formie kar i nagród. Związków, gdzie kobieta ma problem z kontrolą własnych emocji i jest pod tym względem niezrównoważona. Związków, w których kobieta egoistycznie dąży do zaspokajania tylko swoich potrzeb. Związków, w których kobieta nie odcięła pępowiny z własną matką/rodzicami. I takie sytuacje są dla mnie bardziej prawdziwe od tego, co opisuje artykuł.
ten artykuł dokładnie opisuje to co pani wyraziła w swoim komentarzu.
Nie ma w tym żadnych przejaskrawień, ja 19 lat żyłem w związku który opisuje ten artykuł (trwałem w nim dla dobra dziecka), a wyróżniona fraza na końcu artykułu dokładnie opisuje moją sytuację po uwolnieniu się od strzygi.
Proszę oglądnąć sobie, pani Joanno, film pt. TATO w roli głównej B. Linda, oparty na faktach.
Z jednej jak i z drugiej strony tak to wygląda ale może komuś się to nie spodobać ale znam kilka takich kobiet.Podświadomie zastanawiam się jak one to robią że kiwną palcem A on tańczy jak ona chcę.Oczywiscie każdy powinien się angażować w życie rodzinne ale są pewne granice
Dokładnie jakbym moją historię czytał, słowo w słowo. Teraz trwa przepychanka w sądzie bo już szczęśliwie po rozwodzie jestem. 13 lat wokół “królewny” skakałem jak piłeczka ping-pongowa a i tak źle, za mało, przynieś wynieś pozamiataj. Jak się wyprowadziłem to przeżyła szok, że z dziećmi jest tyle obowiązków. I teraz się mści nie wiadomo za co. Chyba dlatego że teraz musi robić sama to czego do tej pory nie musiała. A dzieci przy okazji obrywają za nic. W wszystko do czasu.
Japier*** jakie to prawdziwe, ja nadal jestem w takim związku. 9 lat po ślubie. Frustracja rośnie we mnie z każdym kolejnym miesiącem. Pranie, sprzątanie, gotowanie, robienie zakupów, płacenie wszystkich możliwych rachunków, kwestie urzędowe i załatwiania wszystkiego, to moja codzienność. Z tą tylko różnicą że moja dobrze zarabia, zresztą ja też, i z seksem nie ma problemu. wręcz przeciwnie ona chciałaby codziennie. I ciągle mało, wszystko robie, źle i za mało Jej jak ja to nazywam Tryb Ksieżniczki, leże pachne i nic nie muśże, podwójne standardy odnośnie wszystkiego, wszystko działa w jedną stronę. Dom, i dzieci, nie wiem ile jeszcze wytrzymam. Widocznie brak mi jaj żeby to wszystko uciać.
podejmij decyzję, nie ma co zwlekać. Życie masz tylko jedno, pamiętaj!!!
Widziały gały co brały …
Tak twierdzi moja teściowa. Tylko, ze od tego czasu minęło ponad 20 lat. Fakt moja żona jak jej się chce to potrafi wiele zrobić. Brak lojalnosci, wsparcia, ciągle coś nie tak, wymyślanie planów nie do zrealizowania i brak kasy na nie. Ciągle walki o wszystko, brak seksu itp.
Znam kilka takich.. A kiedy facet w końcu mówi “dość”, bo gdzieś przecież są granice, to zaczyna się płacz i lament. Niektórym kobietom przydałby się kubeł zimnej wody i zrozumienie słowa “szacunek”
Ciężko się to czyta bo aż wierzyć się nie chce że są tak wstrętne leniwe kobiety
ja wierzę że są takie kobiety ale w wiekoszci przypadków to wina faceta niestety ze sobie ba to pozwolił..Ale z drugiej strony nie pojmuje jak można być taką egoistką… Współczuję takim kobietom a potem się dziwią za facet odchodzi
Proszę się nie obrażać, ale ta wypowiedź świadczy jedynie o Twoim braku wiedzy na w/w temat. Proponuję poczytać sobie blog “systemowa świadomość związków” tam świetnie specjalista wyjaśnia, z tym że zajmie to trochę czasu a należy zacząć od pierwszych wyjaśnień.
znam mnóstwo takich toksycznych żon.. Hmmm przyjazniac sie z takimi osobami az za duzo czlowiek poznaje sekretow i metod toksycznej żony…. Osobiście wspolczuje kazdemu z tych Panów ☹️
I malo kto widzi ze większość z tych mezczyzn probuje byc dobrymi mężami chcąc wspierać żony w codziennym zyciu i obowiązkach ale niestety jak taki trafi na toksyczną żonę będzie predzej czy później przez nią wykorzystywany. A chciał byc poprostu dobry i okazywać przez to milosc i szacunek… Zle trafił bo dobra zona by to docenia nie wykorzystywała
osobiście taką znam. Zdziwić się można czaswm jakie kobiety potrafią być. Na zewnątrz pokazują właśnie swojego faceta jako niedojde,nieroba do tego brzydki i zaniedbany…a ona wszystko robi i jak o siebie dba,więc powinien uważać na każdy swój krok i dziękować codziennie jej za zaszczyt bycia z nią.
Za mało.. i chyba powierzchownie opisane. Zapomniała Pani dodać o kobietach męczennicach ” ja dla ciebie wszystko a ty nic” ” ja sprzatam a ty nie podziekujesz nawet” itd. Jest masa kobiet, które nie rozumieją , że w związku trzeba być partnerem a nie księżniczką
Oczywiście tak się zdarza, ale uważam że mężczyzna powinien pomagać w domu,praca kobiety w domu też ma swoją wartość a często mężczyźni tego nie doceniają i traktują jako wypoczynek co jest niesprawiedliwe
A ja napiszę że faceci nie są jasnowidzami…
My jeśli czegoś chcemy oczekujemy mówimy o tym a Wy drogie Panie w zamian za te słowa strzelacie focha.
Wyznajecie zasadę że skoro jesteśmy już tyle razem to On powinien się domyśleć….
My czasami też chcemy usłyszeć dziękuję……
Rozmowa to podstawa…
Niestety wstyd przyznać, ale na prawdę są takie żony. Znam kilka takich przypadków…. No cóż, nie każda kobieta nadaje się na żonę
Ja nie mogłam uwierzyć że są takie kobiety. Do niedawna…….. I teraz wiem że istnieją niestety
Jedno nie rozumiemy, nie chce—może odejść! są takie kobiety owszem, ale też prawda jest taka, że w domu z małymi dziećmi robimy za wszystko : niania, praczka, sprzątaczka, kucharka, pelengniarka itp., dużo żeby wymienić do końca, a facet po pracy ( jeden etat) nie może pomóc, bo co? Sam mieszka w tym domu i jest takim samym rodzicem, z takimi samimi obowiązkami, jak mama i nic mnie nie przekona, że jest inaczej. Pozdrawiam wymagające kobiety:)
Jak siedzisz w domu a on utrzymuje wszystkich to robisz swoje a on swoje , z pomagania tobie rachunków nie zapłaci… Sam miałem dzieci i nie jest tak że dymasz cały dzień , jak była larwa pojechała do sanatorium to przejąłem wszystkie obowiązki na 4 tygodnie , dlatego jest już byłą larwą , Wam się w dupach przewraca , nie sprzątacie , gotujecie i nie trzymacie dziecka na rękach non stop , nie pitol…
To po co robisz sobie dziecko zamiast chodzić do pracy? Coś za coś. Albo się z mężem zamień. Wy to myślicie, że ludzie w pracy leżą i pachną. Nie, w pracy tez są obowiązki. Wrzucenie prania do pralki to przy tym pikus.
Dobry artykuł. Zdarzają sie toksyczni mężczyźni i toksyczne kobiety i o nich też warto mówić. Facet tak szybko się nie przyzna ze jest w takim związku. Kobiety dosc czesto szukają takich wymówek jak w związku sie nie układa nawet jesli facet nie jest toksyczny. I nie bronię mężczyzn bo sama odeszlam od toksyka, ale znam przypadki toksycznych kobiet. Tylko o nich sie nie mówi zawsze uważając ze kobieta musi byc ta pokrzywdzona strona w związku
Słyszałam o żonie, która nie pracuje ale czeka aż mąż wróci do domu i zrobi obiad. A w zimie nie wychodzi spod pierzyny bo zimno, mąż pali w piecu to można wyjsć z łóżka.
A koniec tej opowieści jest bardziej niż oczywisty….jeleń spotyka piękna , miła i grzeczna w sarenke w swojej pracy. I wali w rogi swoją ,,cudowna” żonę.
Tak zazwyczaj nie jest. Nieasertywny jeleń to może najwyżej konia sobie swalić
Dużo w tym prawdy. Mi brakuje trochę przyczyn takich zachowań. Z obydwu stron zresztą. Bo to nie zawsze wynika z charakteru. Oprócz „bycia sobą” jest też wielka podatność na np. trendy, są też choroby takie jak np. depresja, niedoczynność tarczycy, które wiążą człowiekowi ręce. No i też trochę chyba „pomagają” czasy. Z mojego dzieciństwa pamiętam wspierających babcie i dziadków. Dziś często mieszkamy z dala od rodzin albo nasi rodzice mają swoje plany – uniwerek trzeciego wieku, dorabianie do emerytury itd i nie mają możliwości, by wesprzeć, a rodzice zostają sami ze zmęczeniem, problemami, bez opcji wyjścia wspólnie do kina czy na kolację. Fajny związek, rodzina, macierzyństwo – same się nie zrobią.
Kiedyś czytałam dobry wpis, czy post o tym, że jak tata bawi się z dziećmi, posprząta, a nawet ugotuje obiad, to jest super bohaterem. Jaki wspaniały mężczyzna. My robimy to na codzień, czy ktoś mówi o nas, jaka wspaniała mama ugotowała obiad, zbudowała zamek z klocków, no to jest super kobieta. Nie, bo taki jest nasz obowiązek… My musimy i nikt tego nie widzi
Nie ma najmniejszego problemu. Lubię opiekować się dziećmi, jak posprzątam mieszkanie to korona z glowy mi nie spadnie.
Tylko czekam na taką kobietę, która poszła by do pracy na 12godzin, żeby zarobić na mieszkanie, prywatnych lekarzy, dwa samochody (i ich utrzymanie w dobrym stanie technicznym), pozałatwia wszystkie sprawy urzędowe, popłaci rachunki i zawiezie mnie o 3 w nocy do lekarza jak mnie zasmyra coś pod paznokciem w małym palcu u stopy.
Znam taką i bardzo mi szkoda jej męża.
Nie chce tutaj nikomu ujmowac. Ale ten przyklad w tym artykule to troche przesada. Kobiety naprawde sa zmeczone po porodzie, po noszeniu malenstwa godzinami, karmieniu nocami, domyslaniu sie co dzidziusiowi dolega, sprzataniu, robieniu zakupow, uwijanie sie z dodatkowa 2ojka maloletnich dzieci. Uwazam ze ten przyklad jest naprawde zly. Facet mysli sobie ze on po 8h w pracy nie ma nic innego do roboty jak reszta dnia odpoczywac i przesypiac noc bo on idzie do pracy. Toksyczna osoba to taka ktora nie jest z niczego i nikogo zadowolona, ktora ucieka sie od obowiazkow i kompletnie nic nie robi w kierunku bycia szczesliwym. Po prostu truje zycie innym i sobie.
Przesada nie, znam to z autopsji może nie w stu procentach ale większość się zgadza. Niestety trafiłem na taką osobę która nie chciała pracować twierdząc : założyłeś rodzinę to ją utrzymuj. Przewijanie, karmienia, kąpanie dziecka to oczywiście była codzienność dla mnie. Oczywiście, zakupy, weekendowe gotowanie były na mojej głowie i wieczne narzekania. nie będę opisywał wszystkiego to już jest za mną. Dzisiaj wiem, że był to typowy toksyczny związek.Wytrzymałem prawie 10 lat, rozwiodłem się, chciała mnie zostawić w skarpetkach jednak jej się to nie udało. Pozdrawiam wszystkie normalne kobiety.
Przesada nie, znam to z autopsji może nie w stu procentach ale większość się zgadza. Niestety trafiłem na taką osobę która nie chciała pracować twierdząc : założyłeś rodzinę to ją utrzymuj. Przewijanie, karmienia, kąpanie dziecka to oczywiście była codzienność dla mnie i praca po10-12 godzin. Oczywiście, zakupy, weekendowe gotowanie były na mojej głowie i wieczne narzekania. Sądzę, że mężczyzna też powinien pomagać w domu przy codziennych obowiązkach, lecz gdy oboje się z nich wywiązują. Nie będę opisywał wszystkiego to już jest za mną. Dzisiaj wiem, że był to typowy toksyczny związek.Wytrzymałem prawie 10 lat, rozwiodłem się, chciała mnie zostawić w skarpetkach jednak jej się to nie udało. Pozdrawiam wszystkie normalne kobiety.
No właśnie to mi przyszło do głowy. Co jest złego w tym, że mężczyzna wstanie w nocy do dziecka, uśpi je? Tak samo, jak i żona. Co złego, że ona śpi nad ranem wtedy? Może on idzie spać w innym momencie. Popatrzcie 8 h w pracy, ale i 8 h opieki nad dzieckiem i zajmowania się domem, po pracy podzielenie się tym, co zostało. W takim wypadku może być tak, że on wróci z pracy i zajmie się dzieckiem, ugotuje obiad, puści pralkę. Czy tylko ona sama ma wszystko zrobić i dalej po 8 h sama działać, bo on musi odpocząć po pracy?
Miałem takiego potwora… Do dziś za to słono płacę. Ale warto było się uwolnić. Tego życzę wszystkim naiwniakom którzy tak jak ja liczą że się zmieni, że zacznie być kimś we własnym domu. Otóż zmieni się na gorsze. A jak będzie trochę szczęścia to potem jak się już uwolni od tego potwora spotka na swojej drodze kogoś wspaniałego, kogoś kto doceni..
artykuł jest o takiej osobie która udaje i nic nie robi a na okolo krzyczy ze jest zmeczona byciem nianką praczka sprzataczka kucharka czytajcie ze zrozumieniem. To nie jest artykul o pani domu zapracowanej i o męzu który nic nie robi ten artykuł jest odwrotnością całej sytuacji . Wielu facetów po pracy bierze odpowiedzialność za rodzinę za dzieci zajmuje sie domem i pomaga zonie w związku jedno i drugie powinno doceniac siebie nawzajem a nie warczeć na siebioe.
Otóż to. Dziękuję.
Witam,
A co z podziałem obowiązku i opieka nad dziećmi jak oboje rodziców pracuje ? Chyba można dzielić się obowiązkami w domu z mężem ? Czy kobiety powinny wszystko robić, nawet jak pracują dłużej i maja naprawdę mało czasu popołudniu żeby zrobić cokolwiek….
Bezradna, podział obowiązków jest bardzo ważny. Nie o tym jest powyższy wpis.
Artykuł jest okey, ale moim zdaniem zbyt ogólnikowy. Niestety w sekcji komentarzy można zauważyć wielką niezgodę kobiet na ową treść. Obawiam się tylko, że 70% z komentujących nawet nie zrozumiała przekazu, 10% jest tak “skażona” obecnym przekazem medialnym “przemoc ma płeć”, że nawet jak rozumieją treść to i tak ideologia im nie pozwoli się z nią zgodzić. No ale na szczęście mamy jeszcze pozostałą część, która wydaje się być wyrozumiała, empatyczna.
Jedna z Pań komentujących u góry, wyrzuciła społeczeństwu, że jeżeli facet zajmuje się domem i dziećmi to jest uznawany za super-bohatera, a kobieta pełniąca te same obowiązki już nie- to jest powszechne zjawisko, które można odwrócić kota ogonem w milionach przypadków. Można zauważyć to chociażby w mediach społecznościowych, kiedy to kobieta/matka SAMODZIELNIE pomaluje np. mieszkanie… wiecie co się dzieje pod takimi postami? kółko wzajemnej adoracji pod takimi postami osiąga poziom absurdu, a kobieta jest w nich wynoszona na piedestał, co najmniej jak po wykonaniu jakiegoś heroicznego czynu… ale chwila? właśnie może to był ten czyn?.
Zamiast słuchać koleżanek jak to ich mężowie są beznadziejni, do dupy, nie spełniają swojej roli w związku(dot. wypełniania obowiązków domowych), proponuję przestać tego słuchać, trzeba iść, zobaczyć i przekonać się na własne oczy.
Niestety znam to z autopsji, moja żona przez 4 lata była na dosyć trudnych studiach, czas spędzany w domu był jak na lekarstwo, oczywiście o wykonywaniu obowiązków domowych mowy nie było, trzeba było się uczyć, robić praktyki, znowu uczyć itp. Wszystko do zrozumienia, zaakceptowania. Tylko nie opowiada się głupot na zewnątrz,w gronie przyjaciółek, znajomych tych bliższych i dalszych. Jaki to mąż w domu zły i nie dobry, nie “pomaga”. O zgrozo! ciągle go nie ma, bo musi pracować(wszak utrzymanie domu i rodziny wymaga pieniędzy), a skoro żona studiuje to mąż łoży na rodzinę. Generalnie większość osób wierzy w takie bajki, ale drobny szczegół zdradza hipokryzje tej całej żeńskiej toksyny. Mianowicie dwójka dzieci w wieku przedszkolnym i szkolnym, którymi ktoś zajmować się musiał, przecież matka studiowała, ćwiczeń/wykładów nie opuszczała, praktyki po 12 h, babcia i dziadek nieaktywni, więc kto? A no ten mąż co to nic nie robi, i ciągle go w domu nie ma. Nie mówiąc już o typowo “męskich”obowiązkach, którymi Pani żona nie raczy zhańbić swoich delikatnych dłoni jak opał na zimę, rozpalanie w piecu, samodzielna “obsługa” dwóch pojazdów silnikowych i milion innych wynieś przynieś i trzeba zrobić.
Niestety takie są realia.
Przepraszam za brak ładu i składu, ale moja kondycja psychiczna jest aktualnie dość słaba, więc i ciężko skleić zdanie “po Polsku”.
Byłbym zapomniał, ale uprzedzę na wstępie zanim pojawią się uszczypliwe komentarze – nie, nie żalę się 🙂
Pozdrawiam
w punkt.
1. Kobieta po normalnym porodzie potrzebuje pomocy przez około 6 tygodni.Nastepne tygodnie musi radzic sobie sama, po to jest urlop macierzynski. Jesli po macierzyńskim dalej nie zarobkuje ani w domu ani poza domem, to znaczy, że facet ją utrzymuje. Żadna łaska męzowi, że zajmuje sie domem i dzieckiem. Dzis praca w domu to naciskanie guziczków, wody ze studni nie nosi, drzewa nie rabie.
2. Inna sytuacja, gdy zarobkują oboje. Wtedy podział obowiązkow jest konieczny. Niestety, kobieta widzi tylko to, co robi sama i nazywa to “ja robie wszystko -on odpoczywa po pracy”. Czy kobieta sprzata garaż, przepycha WC, wyciąga zdechłego szczura z rynny ? Kopie doły pod tuje w ogródku ? Myje samochód ? Reperuje pralke, zmywarkę ?
My kobiety też mamy sporo wad. Czasem i ja bywam marudnym leniuszkiem ale chyba, na szczęście na miano toksycznej nie zasłużyłam :). Naprawdę nie rozumiem facetów, którzy potrafią trwać w taki związku. No tu jeszcze opisujesz sytuacje gdy jest dziecko, rodzina, to wiadomo odejść trudno tak samo jak kobiecie. Jednak znałam parę, gdzie nawet ślubu nie mieli a chłopak kupę lat mieszkał z taką toksyczną kobietą. Wracał po pracy i szorował gary, kiedy ona się umawiała z koleżankami i wydawała na ciuch jego wypłatę. Związek skończył się dopiero gdy go zdradziła… No cóż czasem miłość jest ślepa ale każdy pewien otworzyć oczy.
Nie wiem czy tacy toksyczni ludzie potrafią w sobie dostrzec te cechy, chyba z natury zwykle widzimy siebie w lepszym świetle, usprawiedliwiamy się. Myślę, że czasem lepiej dla drugiej strony zakończyć związek, bo toksyczni ludzie tak łatwo się nie zmienią. Zwłaszcza kiedy im dobrze w takiej relacji.
A tak kończąc smutne tematy Wesołych Świąt życzę pełnych ciepła i miłości 🙂 takiej prawdziwej 🙂
Nie generalizujmy, nie wszystkie kobiety takie są, choć jak słucham znajomych jest ich niestety coraz więcej… Są chore na ciążę, później na macierzyństwo… Opis mojego eks, przykłady jakbym jego słyszała… wieczne pretensje i niezadowolenie… I byłej bratowej co do joty zgodnie z płcią artykułu… 🤔
Oj malo takich kobiet, za to toksycznych mezow nieszanujacych swych kobiet i traktujacych je jak wor na nasienie zapominajac o ich przyjemnosci jest od ciula, a kobiety maja na glowie dzieci musza z takimi draniami siedziec bo nie maja wyjscia i perspektyw
Dlaczego sądzisz, że kobiety “muszą z takimi draniami siedzieć” ? dlaczego piszesz, że nie mają wyjścia/perspektyw? W Polsce jest wiele instytucji pomagających kobietom(głownie z takimi instytucjami w tym kraju mamy styczność, ze świecą można szukać tak prężnie działających struktur w stronę męską), w trudnych sytuacjach życiowych. O ile wiem, kobiety w Polsce mają pełnie praw, oraz nie są ubezwłasnowolnione, co więc stoi na przeszkodzie? Piszesz dzieci na głowie, no przecież istnieje coś takiego jak opieka naprzemienna, wtedy każdy z rodziców opiekuję się na równi potomstwem. Niestety w naszym kraju o opiekę naprzemienną ojcowie muszą zaciekle walczyć, nie jest ona przyznawana z urzędu dla obojga RÓWNYCH sobie rodziców. W chwili kiedy taki “tato” nie bardzo chce się opiekować swoim potomstwem, zostają zasądzane dosyć wysokie kwoty alimentów, które w znacznym stopniu pokrywają koszty związane z utrzymaniem dzieci – zgadzam się z taka praktyką. Nie chcesz wychowywać- płać!. Niestety w Polsce tak kolorowo to nie wygląda. Sądy rodzinne traktują ojców jako rodzica drugiej kategorii, któremu prawo do opieki nad jego dzieckiem nie przysługuję z urzędu. Dlaczego? Dlaczego kobiety/matki swoich dzieci, w obliczu rozwodu nie walczą o to, aby ich ojcowie wychowywali swoje dzieci? dlaczego tak łatwo zamienić jest im swoją wygodę na $? Przecież z takiej opieki naprzemiennej wynikają same plusy. Tylko, to nie przynosi materialnych dóbr, co miesięcznego zastrzyku gotówki, no i nie można stawiać się w roli ofiary “ten drań zostawił mnie samą z dziećmi”, bo przecież wymienia się opieką nad dziećmi. a Kobieta sama tak jak i on, samodzielnie decyduje o powodzeniu swojej kariery zawodowej, czy też realizacji planów na płaszczyźnie prywatnej.
Oczywiście nie twierdzę, że wszystkie kobiety tak postępują, są wyrachowane i przejęły obowiązek wychowywania dzieci w zamian za korzyści finansowe idące za tą decyzją. Wiele matek dałoby sobie ręce i nogi poodcinać, aby ojciec zainteresował się swoimi dziećmi, tylko i wyłącznie z powodu ich cierpienia i straty. Tylko, to nie są ojcowie, to imitacja mężczyzny, który nie potrafi wziąć odpowiedzialności. Takich jest niestety bardzo wielu, i nie sprowadza się to tylko do “rozwodników”, bo wielu jest takich, którzy pomimo poprawnej relacji z matką, nie chcą uczestniczyć w wychowywaniu swoich dzieci.
Tak się zastanawiam, jestem po 23 letnim toksycznym związku, matką czwórki dzieci totalnie zniszczoną psychicznie i fizycznie od roku próbującą zacząć normalne życie. Zastanawiam się czy jak bym od początku to ja wcieliła się w rolę toksyczne żony byłabym teraz kwitnącą i zadbaną kobietą z pomalowanymi paznokciami leżącą przed telewizorem lub spotykającą się z koleżankami na plotki. A tak mam 40 lat i muszę układać sobie życie od nowa.
Judyta, nie tylko Ty masz taki dylemat. Też się zastanawiałam, zastanawiam czy gdybym była w opcji toksycznej żony (ok, idealną pewnie nie byłam, bo każdy z nas ma swoje za uszami) czy dzisiaj nie miałabym lepiej… Też mam 40stkę na karku, a nawet ciut więcej…
Nie znam tematu bo to kosmos, trzeba mieć nierówno pod sufitem żeby wchodzić w takie relacje i dzieci sobie robić. Krzyż na drogę.
Autor chyba opiera swój wywód na wiedzy z bravo lub innej pani domu. stracony czas na przeczytanie tego artykułu już nigdy nie zostanie mi zwrócony
W samych skarpetkach to bym taką za drzwi wywalił zanim by jeszcze została żoną.
Toksyczna żona/dziewczyna: to przede wszystkim taka co jest non stop zazdrosna. O wszystko, o kolegów, o koleżanki, podejrzewa non stop zdradę a koniec końców sama zdradza; to taka co nie pozwala na nic facetowi, żadnego hobby, żadnych wydatków na siebie, żadnych wyjść z kolegami, do baru, kina, chyba, że z nią, zaś ona sama jak najbardziej może hulać, bo jest święta. To również taka jak było wspomniane, która w złości dopuszcza się rękoczynów, wypomina najmniejszą rzecz nawet z nią nie związaną z twojej przeszłości, która chce każdy aspekt twojego życia kontrolować, a sobie nie pozwala zwrócić uwagi o najdrobniejszą rzecz. Na koniec to taka która niszczy Cię psychicznie a zarazem uzależnia od siebie.
Dlaczego godziliście się na takie traktowanie?
Prawie jak u mnie z tym, że żona jest spokojna, opanowana. Nie obraża. Wie jak dobrze to rozegrać. Seksem nie gra, po prostu odmawia. W sumie, to już kiedyś ktoś to opisał, że współczesny mężczyzna, poza tym że już męski nie jest, został żywym bankomatem, niańką i sprzątaczką. Witajcie w świecie współczesnych “mężczyzn”.
Piekny victim blaming ze strony niektorych kobiet. “Widzialy galy co braly”, Panowie sami sobie winni ze trwaja w takich zwiazkach…Mmm, powiedzmy to bitym kobietom, tez widzialy co braly, tez przeciez w kazdej chwili moga odejsc, right? Right. Absolutnie niespotykane jest, zeby ludzie sie maskowali, kamuflowali, ukrywali swoje prawdziwe twarze, do momentu w ktorym jest juz czesto za pozno na ucieczke. ZWLASZCZA dla mezczyzn, ktorzy niestety prawnego wsparcia, w odroznieniu od kobiet, nie maja wcale. Powiedzcie mezczyznie ktory ma dziecko z taka kobieta, zeby wzial rozwod. Moze to zrobic, oczywiscie – dziecka juz nigdy nie zobaczy, a alimenty bedzie musial placic czasami wyzsze niz swoja pensja.
Naprawde, kazdej kobiecie ktora napisala komentarz w tym stylu, czy chociaz w ten sposob pomyslala – spojrzcie w lustro, i przeczytajcie artykul jeszcze raz – jest o Was.
100% popieram
Sam jestem w takim związku na szczęście dobrze się bronię bo widzę że jak przestałbym się pilnować to włąśnie by tak było że mogłaby mnie zostawi w samych skarpetkach … to jest horror … moją największą przewiną jest to że kocham ją na zabój i od zawsze kochałem strach przed utratą kompensuje wszystko.
Czy facet ma szanse gdzieś uzyskać pomoc? …może nawet bezpłatnie?
Stary ja mam jeszcze gorsza sytuacje.. Dla mojej wariatki zrezygnowałem nawet z Córki z pierwszego malrzenstwa….
Tez chciałbym z kimś pogadać o tym bo juz jest coraz gorzej……
W Sierpniu na szczęście dwóch moich kolegow zciagneli mnie ze sznurka……
Było blisko…
Tak na moje oko to 70% żon pod ten tekst podpada w jakimś stopniu…
Na szczescie mnie to nie tyczy. Artykul w deche….znam osobiscie takie Panie, ale………. zaznacze, iz wlasnie do nich panowie mają najwiekszy szacunek i takich sie trzymaja
Witam
32 lata żyje w takim związku i nie wiem jak się z niego uwolnić. Od ponad 30 lat zabrania mi kontaktu z rodzicami i rodzeństwem, nie ma tradycji, ciepła ni miłości, wymagania, zarzuty, wytykanie błędów. Rodzice w tym czasie odwiedzili mnie 4 razy, rodzeństwo mniej. Siostrzeńcy i siostrzenice wyrośli bez mojego udziału, wszędzie muszę chodzić sam, nie uczestniczy w uroczystościach rodzinnych i zawsze ma negatywne aluzje w stosunku do mojej rodziny. Takie bywają kobiety. My mężczyźni , tolerujemy takie zachowania, nie wiem dlaczego. Lepiej byłoby palnąć sobie łeb. Całe życie stracone przez kobietę i tylko po to aby otrzymać rodzinę. Totalna porażka
Wbrew pozorom takich kobiet jest sporo,tylko nasze stereotypy,kultura itp. skrzętnie to kryją😔jeśli kobietom ciężko przyznać się do tego,że są ofiarami przemocy(jakiejkolwiek!),to tym bardziej trudno to przełamać mężczyznom…długi temat.
Przeszedlem przez to osobiscie…jak zachorowalem powaznie,zostalem wyrzucony z domu mimo pandemii,niepelnosprawny,bez niczego w sposob nie nadajacy sie do opisu tutaj…po ponad 30 latach zwiazku…
Znam to z autopsji. Sam byłem z taka kobieta. Na szczęście w porę się opamiętałem i złożyłem pozew o rozwód. Najgorsze w tym wszystkim jest utrudnianie kontaktów z naszą córką.
Z mojego życia wzięte: https://www.jaknajlepiej.pl/jestem-kobieta-a-nie-sprzataczka-i-kucharka-jak-matka-zabrala-dzieci/
A ja zwiałam przed psychopatą, któremu cały świat krzywdę chciał zrobić, znęcał się psychicznie, niby doszłam do siebie olśniło mnie co nam zrobił ale w środku mnie zniszczył, teraz sądy, prawa odebrano mu do dziecka, czeka go sprawa karna i mam nauczkę na całe życie, wolę być sama, dziękuję za takie problemy albo kopanie się jak tutaj opisujecie z kimś kto miał kochać, gdzieś to już mam, w nosie to mam, nerwy niepotrzebne tylko,z tą różnicą ze juz bym nawet nie płakała bo nie potrafię, dziecko mnie kocha, jest szczęśliwe,ojca nie pamięta dzięki Bogu, muszę tylko odbić się od dna finansowego no rzuciłam dla niego stabilna pracę, wróciłam do rodziców i zaczynamy od zera, ale zrobię to, a facetów nie chce a nawet chyba nie umiałabym już z kimś być. Nie zafunduje dziecku takiego horroru a niestety mam dar wybierania, co jeden to gorszy, koleżanka mówiła że dobrze ze udało nam się uciec bo jeszcze by nas zabił a ja ślepa jeszcze go broniłam wtedy, teraz wiem że tak mogło by być bo to chory chłop
Jak wina faceta? Jak na to nie pozwala to zaczyna się dopiero jazda. Falszywe oskarżenia ba nawet zgłoszenia na policje. I kończy się zawsze tak samo. Facet zistaje bankomatem (alimenty).
Mam taki przypadek w rodzinie i pozdrawiam tą 👍
Kiedy kobieta pisze podobną historię wszystkie Panie jej współczują (nie mówię że to źle). Kiedy facet… “Widziały gały co brały” i “sam jest sobie winien”. To są właśnie podwójne standardy. 🙂
Gościu, zbierz swoje zabawki i znikaj…
Jeśli Ty sam nie zmienisz swojego życia nikt za Ciebie tego nie zrobi. Masz toksyczną kobietę i nie bądź jej niewolnikiem.
Nawet jak sie nie godzisz na takie traktowanie. I odejdziesz to kilka lat dochodzenia do równowagi psychicznej. Najbardziej zabawni sa ci co pisza czy odrazu nie widział. Weźcie ludzie pierdolnijcie się czymś ciężkim w te puste głowy. Jak by ta osoba byla od początku taka, to by nikt do niej nawet nie podszedł zapytać o godzinę. Takie osoby sa na początku mega zajebista spontaniczne i swietnie sie z nimi czujemy. Cala sprawa zaczyna sie bardzo niewinnie. Od droczenia się. Na początku sa to żarty, i jako mężczyzna olewasz pierwsze sygnały, traktujesz to jako żart, nieporozumienie, wyciszasz, sytuację. Ale to sie nasila w pewnym momencie dochodzi do sytuacji że wszystko jest źle czego nie zrobisz, czego nie powiesz. Każdy wie wszystko lepiej. Nie dajesz juz rady tego słuchać, zaczynasz 2/3 godziny wracać z pracy. Byle tylko sie znowu w domi nie klucic itd. W pewnym momencie chcesz odejść, ale ta osoba błaga o szansę. Szantażuje, mówiąc ze sobie coś zrobi. Itd. Scenariusz przeważnie bardzo identyczny. Po czymś takim jest taka trauma w głowie, nikt ci nie pomoże, nikt z tobą nie porozmawia, wszyscy uważają że co to za problem. Ale tu nie ma zabardzo wyjscia z twarzą dla mężczyzny. Zawsze będziesz postrzegany jak przysłowiowa “męska pizda”. Jak cie kobieta tłucze to jej nawet bronić sie nie możesz, bo chwycisz ja mocniej za rękę, zrobisz siniaka i bedziesz miał sprawe o pobicie znecanie się itd. Nikt cie nie bedzie słuchał. W sadach wyroki w takich sprawach zawsze sa na korzyść kobiet. Bo wiadomo mężczyźni to wszyscy sa źli. Nawet jak ci partnerka zrobi jazdę na ulicy to najlepiej przemilczeć, bo ja sytuacja będzie głośna, to jeszcze wpierdol od przechodniów możesz dostać, bo pełno obrońców kobiet się zawsze znajdzie, a oni przeważnie nawet nie zapytają o co chodzi. No dobra zostawisz taka kobietę, i ona sobie coś zrobi to cala winna spada na ciebie. Ogólnie najlepiej się powiesić, strzelić w głowę, czy chociażby wyskoczyć z ona. W sumie tez będą gadać ze jesteś pizda ale nie słysz tego przynajmniej.
Ale z Was niektórych prymitywne babska. Jakby to kobieta w artykule narzekała na mężczyznę, to byście jej dopingowały, za to mężczyzna narzekający na kobietę to sam zły i niedobry widocznie. Odrobina empatii nie zabije.
Ale to nie wina żony tylko totalnej uległości męża. Pan po 32 latach nie wie jak się uwolnić. Każdy w związku wyznacza granice po to, aby żyć w szczęśliwym związku. Jeśli godzimy się na ich przekraczanie, nie szukamy pomocy z zewnątrz, nie rozwiązujemy problemów na bieżąco to niestety dochodzi do tragedii 😓 Proszę szukać grup wsparcia, specjalistów którzy pomagają wydostać się z toksycznej relacji.
A totalna uległość męża jest skutkiem czego?
– shittestowania go
– śmiania się z niego
– wiecznych pretensji
– rywalizowania z nim w związku i małżeństwie
Kobieta cały czas będzie zrzucała odpowiedzialność na mężczyznę jak ty i ustawiała kota ogonem, byle tylko nie przyznać się do winy.
Jak facet ma być dominujący w związku i małżeństwie, skoro wy kobiety poprzez swoje działania jasno nam pokazujecie, że tego nie chcecie + jeżeli facet nawet spróbuje, to koleżanki i rodzina zostają powiadomione o naszym ,,agresywnym” zachowaniu? Albo nawet idziecie z tym na policję zgłosić domniemaną przemoc domową
Wy kobiety niby potrzebujecie facetów dominujących, ale dziecko trzeciej fali feminizmu czyli Model Duluth cały czas dynda wam gdzieś z tyłu głowy i zabrania tworzyć poprawne relacje w związku
W tym artykule jest tyle prawdy, że to po prostu zaskakujące. Powiedziane wprost, jak żona traktuje swojego beciaka, bez głupiego p**rdolenia
Zasady kulturalne wśród ludzi na całym świecie zmieniają się cały czas. Ale musimy wiedzieć, że pewne schematy które wgrała nam matka natura do głów nie da się zmienić i im bardziej odbiegamy od nich, tym jest więcej kłopotów i nieznośnego życia.
Natura wgrała facetowi żeby był dominujący w związku, a kobieta uległa. Dzięki temu stanu rzeczy oboje płcie były usatysfakcjonowane przez tysiące lat – facet dostawał seks i możliwość stworzenia rodziny od kobiety, a kobieta otrzymywała surowce, opiekę i bezpieczeństwo.
Dzisiaj w teorii mamy równouprawnienie, ale w większości związków i małżeństw decydującą rolę odgrywa kobieta… I co najgorsze jest na to pełne społeczne przyzwolenie
To co mamy między nogami nie czyni nas innym gatunkiem. Nie ma żadnych różnic między mężczyzna i kobieta oprócz fizycznych w naturze. To przez wychowanie kobiety i mężczyźni się zachowują inaczej. Ale to się zmienia. Szacunek jest wtedy kiedy oboje są równi, maja równe obowiązki i pomagają sobie kiedy jest taka potrzeba. Jak chcesz jakaś uległą niewolnice to polecam dmuchaną lalkę, bo do bycia z kobieta nie dorosłeś. Seks jest obustronny, co to w ogóle za tekst „dostawał seks”… masakra.
Faceci sami się alienuą, często wymówką jest rodzina która jest,, be”, a potem te nie dojrzałe osobniki piszą takie właśnie komentarze, robiąc z siebie ofiarę ,a z partnerek potwory… Bidulki. A w domu żony, czy partnerki wszytko za nich muszą odwalać. Nie dojrzałość przyciąga… Nie dojrzałość. Kobieta niańczy takiego latami, a on sam od siebie nie potrafi nic, nawet się zbuntować. W akcie pseudoodwagi poskarży się na necie.
To się wcześnie obudził…. Nie wyobrażam sobie dzielić życia z kims kto nie daje mi szczęścia nie jest moim wsparciem lub nie mam zaufania. Nie ma związków idealnych i każda strona musi iść na kompromisy a jak nie to torba i do widzenia drugi raz się człowiek nie urodzi….
znam takie i co?? Żyją w małżeństwach grubo po 20lat 🤣🤣🤣nie komentuje ich życia i ich mężów….jak komuś źle to nawet bosy ucieknie……a takie ględzenie zniszczę Cię ……słabe mój ex też mnie straszył a jednak wyszłam z walizką i dwójka dzieci….żyje pracuje mam się bardzo dobrze😊i mam super męża 🥰
Wypisz wymaluj sytuacja w byłym moim małżeństwie. Przed ślubem ideał, po ślubie koszmar. Na koniec – kup mi mieszkanie to się wyprowadzę. Kupiłem dla świętego spokoju. Rada – nie żenić się, nie pozwolić kobiecie wprowadzić się do swojego domu.
Niestety jestem w takim zwiazku. O wszystko jestem obwiniany, wszystko na mojej glowie a jak ksiezniczka ma cos zalatwic to oczywiscie ciezko. Duzo moglbym na ten temat powiedziec lub napisac ale i tak to nic nie zmieni. Wytrzymuje to tylko dla tego ze mamy syna, ktorego nie chce stracic ale zaczynam mniec takiego zycia coraz bardziej dosc.
Toksyczności żony, mąż może doświadczyć w niewielkim stopniu i to zależy też od Jego postawy. Nikt nie jest całkiem toksyczny ( a jeżeli są tacy ludzie, to nie powinni znaleźć się w związku ) i nikt nie jest zupełnie wolny od toksyczności. Dużo zależy od sytuacji i stanu psychicznego który powoduje toksyczne reakcje na dane sytuacje. Jako mąż, sam chętnie wstawałem w nocy do dziecka i karmiłem, gdy żona jest zmęczona – gotuję, gdy nie jest i tak wykonuję część rzeczy jak obieranie warzyw, smażenie itp. Czy moja żona byłaby toksyczna, gdybym tego nie robił? Być może, ale nie miałem się okazji o tym nigdy przekonać. Myślę, że to kwestia wzajemnej miłości i nie chodzi mi o uczucie, ale dobro, łagodność, szacunek, zrozumienie. Ludzie którzy się kochają są przyjaciółmi i jedno drugiemu nie robi krzywdy, tylko dba o dobro człowieka którego kocha. To nie jest prawda, że jesteśmy odpowiedzialni tylko za siebie, bo jeżeli zaprosiliśmy kogoś do wspólnego życia, to jesteśmy odpowiedzialni również za jakość życia tej drugiej osoby. Małżonkowie muszą działać razem a nie stać po obu stronach barykady mieszkając pod jednym dachem.
Mamy tendencję do robienia z siebie, kobiet , idealnych i kryształowych . Wiecznie umęczone i zmęczone boskie istoty .To faceci to ci żli, toksyczni .zdradzający ,dziecinni , nieodpowiedzialni. Szatańskie nasienie. To tak nie działa . Baby bywają o wiele gorsze , złe ,toksyczne
Wymysły z dupy…
uprzejmie proszę o zdemontowanie wszystkich kamer w moim domu – nie wyraziłem zgody !!!!
Witam sam jestem w takim związku. Tu w artykule brakuje, jeszcze manipulacjami emocjami z jednej z stron i wykorzystanie ich przekierowaniu w obec partnera/partnerki by zerwała więzi i kontakty z rodzinami. Druga rzecz obwinianie teściowej, rodziny i nagle wytykanie palcami że mogłeś utrzymywać kontakty, nie zabraniał ci wymijając z jednej kłótni np narzeczona/żona rozmowa a bardziej jednorazowa sprzeczka! To jest dopiero cyrk. Ten artykuł to jest przedrostek toksycznych związkach partnerskich/małżeńskich. Ja znalazłem się w takiej sytuacji że, chciałem się zabić, prze jej presję, stres, jest to jej 60-70 % winy i wina jaką mam pracę na zmiany 4 brygadowce. To jest dopiero cyrk. Obrzydzila mi pracę, że teraz nie napiszę własnej roboty. I jestem zmuszony szukać. Mało tego chciał bym się rozwijał, nie lubi głupich ludzi, zrobiłem dwa kierunki zrobione i dalej mało. Mało pieniędzy zarabiam. Ciągle jej mało. Teraz siedzi w domu i gada przez telefon. Chciałem się zabić, taki mam stres, to wyśmiewa się dalej z tego że chciałem się zabić. Ciekawe co by się stało gdybym tak naprawdę to zrobiłem. Kochałem życie. Teraz mi to wszystko jedno, leczę się. Czekam na pomoc specjalisty.
To najlepsza decyzja w moim życiu. I najtrudniejsza droga. Bo jeśli komuś wydaje się, że po odejściu od toksyka można się od niego uwolnić, to jest w błędzie. On złapie się wszystkiego, żeby kontrolować i uprzykrzać nasze nowe życie. Och! Ale warto! Jak bardzo warto! To tak, jakby urodzić się na nowo!
Ktoś kiedyś powiedział mi “Z patologii się nie odchodzi…. Z patologii się spier****” i dzisiaj ja otwarcie powtarzam to wszystkim.
To prawda życie bez toksyka jest lepsze trudne jest odejście ale patrząc teraz juz bym się nie cofnęła
Jestem w takim związku już 12 lat. Cierpią nasze córki, cierpię ja. Tkwię w tej beznadzieji łudząc się że może w końcu będzie normalnie. Jedyne światło mojego życia to dwie kochane Córki. Może w końcu dorosnę do właściwej drogi w moim życiu. Życzę Wam szczęśliwego życia.
Brakuje tylko odpowiedzi na pytanie, jak radzić sobie w takich sytuacjach. Kiedy po iluś tam latach okazuje się, że żyło się iluzjami (swoim wyobrażeniem o tej kobiecie) a nie realiami. Że wydawało się, że może się zmieni, że jestem w stanie coś z tym zrobić.
A po kolejnych latach okazuje się, że toksyczne zachowania jeszcze się nasilają, że pojawia się dręczenie psychiczne itd.
Rozwód? Jest przecież sakrament przed Bogiem, są dzieci.
Może więc po prostu zadbanie o siebie. O swój czas wolny, o odpoczynek. Świadomość, że zarobiło się już na ten dom z ogródkiem i że nie muszę wciąż czegoś jej udowadniać.
Może już dość tłumaczenia się ze wszystkiego, bo mam prawo dla własnych zainteresowań, czasu, wolności, poglądów.
Nie muszę wchodzić w te kłótnie, wychodzę, kiedy rozmowa przybiera kształt agresji (wtedy i tak argumenty nie mają już sensu, jest tylko bezrozumna pyskówka).
To nie jest ta kobieta, którą chciałem, żeby była. Dość tej iluzji. Jest taka, jaka jest.
Takie stanięcie w prawdzie, jest bardzo oczyszczające i daje uczucie wolności.
Panie i Panowie Napiszcie Proszę czy jest szansa wyleczyć kogos z tego? Bo od 5 lat raz w tygodniu ciagle słyszę ten sam absurd od mojej żony a przy swoich rodzicach to dopiero z siebie ofiarę robi wszystkich moich znajomych oczernia i porównuje do mnie ze tacy sami Jak ja najgorsi zawsze jakieś wymagania i zbędne komentarze a to wszystko zaczyna się wtedy kiedy się zestresuje bo ona nie potrafi sobie z stresem radzić
Moja historia jest taka ze robie w domu wszystko procz gotowania chociaz jak zonie sie nie chce to ja musze cos przygotowac lub zamowic. Zbudowalem dom, kupilem jej samochod jej marzen ktory utrzymuje, tankuje i naprawiam. Przelewam jej kase na konto kazdego miesiaca kupuje to co chce, korzysta w dodatku z mojej karty. Mamy corke ktora nie wie co to znaczy byc przytulana przez matke. Jestem pierwsza osoba ktora corka widzi rano i ostatnia kazdego wieczora. To ja bylem obecny gdy uczylem ja jezdzic na rowerze, rolkac lub gdy nauczylem ja plywac. Pracuje na wszystko i wszytsko oplacam sam a jej ciagle malo bo ludzie maja wieksze domy lepsze samochody. Ja mam wiejska morde, szpary miedzy zebami i jestem lysy i stary (40lat jestem szcuply i wysportowany). Odizolowala mnie od jednego kumpla i sklocila z rodzicami. Sex nie istnieje od kilku lat nie ma przytulania. Nie mowi mi nic milego musze uwazac co jak i kiedy mowie. Kiedy jest chora nie musi wstawac z lozka, wszystko jej zapewniam. Gdy ja bylem chory a to sie rzadko zdarza zaczela sie smiac i nie zaproponowala nawet herbaty. Spie na kanapie w salonie. We wlasnym domu ktory zbudowalem czyuje sie jak pasozyt, niechciany mebel. Skonczylo sie silna depresja i probami samobojczymi. w jej oczach jestem slabym bezwartosciowym scierwem. Musze dodac ze niezaleznie od dnia, zona spi do 1400 po poludniu. Czasem tylko pojedzie i odbiera dziecko ze szkoly. Kiedy juz na prawde nie mam jak. Jak mam pogodzic prace zmianowa z calkowitym oddaniem dziecku i niej. Czekam na imuls zeby sie zabic albo na jakas kobiete ktora mi pokaze ze nie zwariowalem. Nie umiem sie klocic i tego nie lubie wiec kazda proba zaczepki konczy sie tym ze ona sie nagada i koniec. Ja juz nie mam sily walczyc.
Kto się wpierdoli w związek z toksyczną osobą ten będzie miał przewalone życie. Miałem 10 lat umierania. Człowiek jednak głupcem jest. Zaślepiony urodą i inteligencją brnął w to chociaż wszyscy w pobliżu mówili, że to błąd. Ja jednak wiedziałem lepiej, bo przecież oczytana no i w łóżku dobra (to chyba był ten błąd było się trzymać katolickiego podejścia nie dać się złapać na dopaminę seksualną).
Mieszkanie razem, później małżeństwo i się zaczęło. No non stop, kur..a, źle. Miałem problemy w pracy, moja wina ona chce jechać na wakacje gdzieś w egoztykę bo koleżanki były. Dorwałem inną ale wymagała więcej czasu i uwagi, źle bo ona czuje się zaniedbana. Niemalże każdy wolny dzień wyjazd gdzieś, ale jak w następnym tygodniu nie było wyjazdu, ona czuje się porzucona i zaniedbana. Ze znajomymi kontakt zerwany, bo ona ich nie akceptuje (w większości) no i wiadomo koledzy albo ja bo jak koledzy to ona jest zaniedbana. Grałem rekreacyjnie w kosza 2razy w tygodniu po 2h. Za dużo! Ona nie będzie w piątki siedzieć sama dwie godziny, przecież piątek jest od romantycznych wieczorów. Więc nawet znajomi specjalnie dla mnie przenieśli to na czwartki. Źle ona nie będzie siedzieć w czwartki 2h sama. Nawet jeśli miałem ten czwarek przesiedzieć przed kompem bo ona chciała swoje seriale oglądać. Nie pójdziesz bo nie. Kiedy zmarł mój ojciec, to w dniu kiedy załatwiałem sprawy pogrzebowe tel z opierdalem, że mam już wracać do domu bo ją brzuch boli z głodu! I jak ja sobie wyobrażam, że nie odbieram w czasie załatwiania tych spraw telefonu od niej! Ona chce wiedzieć gdzie jestem co robię i dlaczego to trwa dłużej niż godzinę. Początkowo toskyczna zazdrość. Kurwa łeb w chodnik wgnieciony bo przecież jak gdzieś na pejzażu pojawiła się jakaś baba, to wiadomo gapię się i w wyobraźni już ściągam z niej majtki. Na szczeście to jedno po jakimś czasie ustąpiło. 10lat takiego życia i dziękuje. Nie chciałem się rozwodzić, wierzyłem że to się da jakoś przepracować, odcierpieć, może się znudzi lub zmieni, a to się pogarsza. Po spełniasz jedno by za chwilę dowiedzieć się o drugim. Nie proponujesz sam z sobie żadnych wyjazdów/ wakacji ale każda propozycja jest głupia i koncentruje się wyłącznie na mojej osobie a nie na jej potrzebach. Ale jak 100raz mamy jechać w to samo miejsce i mnie to zaczyna nudzić to ja nie potrafię cieszyć się jej szczęściem. I szantaże, że to wszystko moja wina że ja nie umiem, że mam iść do psychologa że patologiczny (jej zdaniem) dom nie nauczył mnie co to miłość i szacunek do innej osoby. Kiedy pod naporem tych zachowań wybuchałem, wyzywałem, przyznaje czasem leciały już straszne wulgaryzmy to byłem potworem zepsutym chamem. Ale kiedy postawnowiłem pierwszy raz odejść to kurwa na kolanach i błagania żebym został.
Powiadam wam chłopcy i dziewczęta. Myślcie nie dajcie się zwieść emocjom i dopaminie, nie ulegajcie pokusom które na początku relacji są silne. Stygnijcie nieco w emocjach i myślcie. Ja nie myślałem i kosztowało mnie to wiele zdrowia i lat straconych…
Strasznie smutne te historie macie. Serce się kroi. Część pewnie uratowałaby szczera terapia, a część to kwalifikuje się na rozwód. Dzieci widzą dużo, i w pewnym momencie nie robimy już tego dla nich, jak nam się wydaje, a tkwimy bo tkwimy. Owszem, nie lubią zmian. Potrafią obwiniać rodzica o to, że nie mają drugiego chociażby był toksyczny. Tak jak syn koleżanki mści się na niej za rozwód z facetem latającym z nożem za rodziną. Bo przecież dzieciakowi się zdaje, że to ona była jakaś nie taka. W innym wypadku z kolei babsko jeździ po przyjacielu jak pies po łysej kobyle. Trochę oczywiście wiedziały gały co brały, bo tak naprawdę to samolubny gen decyduje o tym z kim mamy dzieci i wie lepiej od nas a takie rzeczy jak szczęście psychiczne i porozumienie to sprawy drugorzędne. Ważne dla biologii, że się urodziło dziecko ładne i z prostym nosem. Czasem tak sobie gorzko myślę.