Byle jakie towarzystwo, byle jaka kolacja, byle jakoś wyglądać. Ważne, żeby było fajnie. Wiele więcej się nie liczyło. Tak było kiedyś. Nie można było niczego przegapić. Każdą okazję należało wykorzystać. Co się zmieniło po latach?
Nasze doświadczenie życiowe i szacunek do siebie.
Już nie każdy, ale wybrani, obok których naprawdę dobrze się czujemy. Nie zawsze, ale wtedy, kiedy warto. Nie za wszelką cenę, ale z szacunkiem do siebie. Jakość nie bylejakość. Na co dzień i od święta.
Liczy się jakość
Z wiekiem dowiadujesz się w sposób bezpośredni i namacalny, że liczy się jakość nie ilość.
Jakość znajomości, przyjaźni. Jakość spędzonego czasu, jakość rozmów, a także rzeczy. Już nie ma być jakoś…bo to po prostu za mało. Ma być dobrze, a nawet bardzo dobrze.
Już nie zmieniasz się dla innych, na siłę nie dostosowujesz. Patrzysz i zastanawiasz – czy na pewno tego chcę? Czy warto temu poświęcić kawałek swojego życia?
Szacunek
Z biegiem czasu zyskujesz także szacunek…Bardziej szanujesz swój czas i nie chcesz go marnować na bzdurne aktywności, czy jeszcze gorzej… głupie dramaty.
Dzięki temu, że zaczynasz naprawdę szanować siebie, inni także nie mają innego wyjścia…i muszą zacząć szanować Ciebie. Jeśli tego nie zaczną robić, to ich strata. Bez żalu mówisz im – żegnam.
Im masz więcej lat, tym jesteś bardziej wymagająca?
Im masz więcej lat, tym:
- jest większa szansa, że w końcu wiesz, czego naprawdę chcesz, a czego nie chcesz,
- jesteś bardziej asertywna,
- nie obawiasz się mówić tego, co myślisz,
- nie boisz się odmawiać,
- już nie musisz godzić się na bylejakość, wybierasz jakość.
Inni wyrzucają Ci, że jesteś zbyt wymagająca? A może mówią o tym, że jesteś wybredna? Nie. Ty po prostu zmieniłaś się na lepsze…i w końcu mądrze o siebie dbasz. Niektórym to przeszkadza, bo już nie są w stanie dbać o siebie Twoim kosztem. Dla osób, które chodziły Ci po głowie, to spora zmiana…na niekorzyść. Dla Ciebie – wolność.
Chyba faktycznie tak jest. 🙂
Madrze napisane.Trafione w punkt.
w punkt
To tylko marzenia, a w rzeczywistości każda taka kobieta zmniejsza wymagania, by tylko ktoś się za nią obejrzał, by ktoś ją adorował. Potrzebuje tego jeszcze bardziej niż gdy miała 30 albo 20 lat. To jak tlen dla ryby, bo chce się czuć nadal piękna, pożądana, jak narkoman któremu odebrano działkę…Zwykle tego nie dostaje od męża – jeśli go jeszcze ma, ani od kota – jeśli go jeszcze nie ma. Dzieci stają się już większe, więc ona też widzi że na tym polu przestaje być też już potrzebna. Dziwna ta biologia, która tak karze kobiety, przeprogramowując całe ich światy koło 40-tki lub tuż po.
Dokładnie tak
Cała prawda, już nic nie musimy. Znamy swoją wartość, mamy czas na pasję .
Z wiekiem nie godzimy się na bylejakość
A może po prostu w życiu codziennym jest coraz więcej tej bylejakości – ja to dostrzegam i dlatego zaczęliśmy doceniać jakość.