Z wiekiem staję się coraz pewniejsza tego, że to moje życie i nikt absolutnie nikt go nie powinien przeżywać za mnie. Nikt nie powinien decydować, czy mogę płakać, głośno się śmiać, czy wypada mi tak postąpić, czy powinnam coś zrobić, żeby ktoś inny się nie obraził. Jestem po 40.
Nikt nie zna mnie tak bardzo, jak ja sama znam siebie. Nie ma drugiej takiej osoby, która wie, czego dokładnie chcę i czego nie chcę. A nawet jeśli aktualnie nie wiem, co jest dla mnie dobre, właściwe i odpowiednie, to mam do tego prawo. Nic nikomu do tego.
Mogę wahać się, iść z dumą na przód, ale też cofnąć się o kilka kroków i pomyśleć. Spojrzeć z dystansu i zastanowić. Mam prawo zmienić zdanie. To nie porażka. To naturalny etap na drodze dojrzewania.
Życie to nie wyścig. Nie muszę nikogo gonić, ani nikomu nic udowadniać (może jedynie sobie).
Nie muszę się tłumaczyć. Mówić, co robię i dlaczego. Podnosić swojej wartości zakupami, rzeczami, gadżetami, by innym dorównać, by mieć to, co wszyscy.
Mogę iść swoją ścieżką i nie muszę słyszeć braw, które potwierdzają, że dobrze wybrałam.
Wystarczy, że sama wiem, że to, co robię, jest właściwe dla mnie. Bo to moje życie i już nie dam sobie go odebrać.
Żadnym krytykowaniem, manipulowaniem i mówieniem mi, jak mam żyć.
Jestem po 40. Droga
Jestem tam, gdzie jestem nieprzypadkowo. Doprowadził mnie tu czas. Decyzje, błędy, wygrane, płacz, rozczarowanie, upadki, końce świata i powstawanie z popiołów. Nikt nie zna mojej historii, nie wie, ile mnie to kosztowało. Jak wiele zrozumiałam, jak często po drodze wszystko odrzucałam, jak często wątpiłam.
To nie była łatwa droga, ale trudne ścieżki tworzą silnych ludzi. I za to warto dziękować losowi. Bo podobno nic nie dzieje się przypadkiem, a najwięcej uczymy się na błędach. I w końcu, gdy mam tyle za sobą, wiem to i czuję całą sobą.
Biorę odpowiedzialność
Biorę odpowiedzialność za to, co robię i na co się decyduję. Nie zwalam winy na cały świat.
Mogą być zawieruchy, może nieraz się coś zdarzyć, ale na to nie mam wpływu. Decyduję tylko o tym, jak sama postąpię. Jak zareaguję na to, co przynosi los. To moja odpowiedzialność. Można śmiać się w głos w małym mieszkanku i płakać w ogromnym domu. Można narzekać, mając wszystko. I dziękować za
„nic” – zdrowie, energię i jasną głowę.
Jestem po 40. Nie walczę na siłę
Już nie walczę na siłę. Nie muszę nikomu nic udowadniać. Pochlebiać tym, którzy są „ważniejsi” ode mnie. Błagać o szacunek tych, którzy zdeptaliby mnie jak muchę, gdyby mogli. Wiem, że nie ma sensu zabiegać o ludzi, którzy nie szanują innych, a najbardziej nienawidzą siebie.
Byłam już i tam. Wśród ludzi, którzy lubią Cię tylko wtedy, gdy mówisz to, co oni. Gdy się karnie zgadzasz, nigdy nie dyskutujesz, nie podajesz w wątpliwość. Skaczesz jak oni, bawisz się tak samo, robisz te same głupstwa. I nie łamiesz zasady, co do sposobów postępowania i mówienia o tych, których z wami nie ma.
Nie ma sensu na siłę zmieniać świata. Uszczęśliwiać tych, którzy sądzą inaczej. Każdy ma prawo do własnej piaskownicy, swoich foremek i reguł ustalanych w swoim ogrodzie. Nie podoba mi się, to nie stoję przed furtką i nie proszę o wpuszczenie.
Jest tyle możliwości i tak wiele opcji…i tylko czasu, którego nie da się kupić – ciągle za mało.
Dziękujesz i prosisz
Przychodzi taki czas, że czujesz wdzięczność. Za to, że jesteś zdrowa, bardziej lub mniej, że masz energię, bliskie osoby, którym naprawdę na Tobie zależy.
Dziękujesz za to, że są obok Ciebie tacy, którzy pytają po prostu, co słychać, nie po to, by cieszyć się, że nie idzie, ale po to, żeby przytulić i popatrzeć z troską w oczy.
Coraz bardziej cenisz czas, który możesz spędzić na tak wiele sposobów. Doceniasz uścisk dłoni, wspólny spacer, przyrodę, która zachwyca na tyle sposobów.
I gdy to wszystko widzisz, doświadczasz tylu dobra, to chcesz więcej.
Dajesz więcej od siebie i robisz wszystko, by doświadczać świata jeszcze bardziej. Jeszcze intensywniej.
Żyć sensowniej, głębiej, lepiej.
Nie bać się już trudów, porażek i chichotu losu. Żyć odważniej, niekoniecznie łatwiej. Uczciwiej, co nie znaczy lekko.
Po 40 zaczęłam żyć sensowniej. Bo w końcu wiem, co to znaczy
To już taki wiek, w którym wiemy,, czego chcemy. Co jest dla nas najważniejsze. Znamy siebie ,więc można powiedzieć, że jest to najlepszy moment w naszym życiu.
Prawidłowo
Bo to nasze życie
Co mi teraz przychodzi do głowy ,że to takie prawdziwe ,licz się ze sobą słuchaj siebie.Braw też nie potrzebuje❤️wiem kiedy i sama sobie bije brawo….👍
Bo jak nie teraz to kiedy?!
100% prawda. Szkoda, że dopiero po 40 człowiek tak mądrzeje 😉.
Fajnie by było mieć takie podejście od razu, ale niestety nie da się wszystkiego przyśpieszyć 🙂
Fajnie by było mieć takie podejście od razu, ale niestety nie da się wszystkiego przyśpieszyć 🙂
Bardzo dobrze powiedziane. Niech każdy zajmie się swoim życiem, a nie układa go innym. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że inni zwyczajnie są zazdrośni za to, że ktoś ma odwagę, trochę szaleństwa, własne zdanie i nie przejmuje się opinią innych, a co niektórzy zwyczajnie się boją i są zdziwieni, że tak można 😉.
To prawda