Nie ma miłości bez namiętności. Namiętność jest, obok intymności i zobowiązania, jednym z najważniejszych składowych miłości. Jak wskazuje badacz miłości Bogdan Wojciszke w swojej niezwykle popularnej „Psychologii miłości” namiętność ma niejedno oblicze. I to co istotne, a o czym nierzadko nie chcemy wiedzieć, zmienia się wraz z wiekiem.
Jaka jest namiętność?
Namiętność to połączenie cech pozytywnych i negatywnych. Tych, które lubimy i które nam się podobają i tych, które niekoniecznie. Do pierwszej grupy należą: zachwyt, radość, pożądanie, oczekiwanie, tkliwość, czułość. Do drugiej: ból, zazdrość, tęsknota, a nawet niepewność i złość.
Namiętność to w praktyce często mocne pobudzenie fizjologiczne. Takie, z którym ciężko dyskutować i którego nie sposób łatwo opanować. Czujemy się przez to zależni od drugiej osoby, często pogubione, a nawet zaniepokojone. To może mocno rozpraszać i utrudniać codzienne, normalne funkcjonowanie.
Jak objawia się namiętność?
Namiętność daje konkretne fizyczne objawy takie, jak:
- pragnienie bliskości,
- wyższy poziom energii,
- szybsze bicie serca,
- dotykanie,
- całowanie,
- marzenia na jawie,
- stan porównywany do obsesji na punkcie drugiej osoby,
- kontakty intymne,
- psychiczna nieobecność, gdy obok nie ma obiektu naszej namiętności.
Namiętność porównywana jest do uzależnienia. Żeby osiągnąć dany poziom emocji, potrzebna jest coraz wyższa dawka. Człowiek jej pragnie i do niej dąży, jednak ona na dłuższą metę bywa zbyt obciążająca.
Dlatego musi spaść i osiągnąć bardziej akceptowany poziom. To niezbyt romantyczne, ale potrzebne do przetrwania. Namiętność musi być niższa i zostać ustabilizowana na dobrym poziomie, by nie destabilizowała całego naszego życia.
Dość pragmatycznie i niestety jednocześnie bezlitośnie ocenił to John Cardi: „Miłość to słowo używane do nazwania podniecenia seksualnego u młodych, przyzwyczajenia u ludzi w sile wieku i wzajemnego uzależnienia u starych”. Zgadzasz się z tym stwierdzeniem?
Namiętność to chęć bycia razem
Namiętność często nas tak mocno dotyka, że aż obezwładnia. Towarzyszy jej silna motywacja, by złączyć się z drugą osobę, żeby być razem i nie rozstawać się. Oczywiście wiadomo, że to nie do końca możliwe, bo jednak funkcjonować jakoś trzeba…Stąd namiętność jest tak ogromna na początku relacji nie bez powodu – ma prowadzić do tego, czego chce biologia – przekazania genów dalej poprzez poczęcie dziecka. Później, gdy do tego dojdzie, organizm się wycisza, namiętność nieco spadnie – bo dzieci trzeba
wychować, zadbać o rodzinę. Jako ludziom nie służyłoby nam, gdybyśmy ciągle doświadczali
namiętności w najwyższym wydaniu.
Choć jak wskazuje Wojciszke, namiętność to nie tylko potrzeby seksualne. Nie można sprowadzać namiętności tylko do erotyzmu. Namiętność to bowiem również potrzeba znalezienia sensu życia, opiekuńczość, troska, czy dominacja.
Namiętność jest dynamiczna
Badania pokazują, że namiętność jest bardzo dynamiczna. Jej poziom bardzo szybko rośnie, niemal natychmiast osiąga swoją szczytową postać, a potem gwałtownie spada. To zupełnie inaczej niż intymność, która jest bardziej stabilna w swojej formie i nie osiąga tak niskich poziomów, jak namiętność.
Im silniejsza namiętność, tym bardziej to widać, tym więcej pojawia się objawów świadczących o niej.
Ludzie wpatrują się sobie w oczy, przebywają przez dłuższy czas razem.
Namiętność, jak jednak wskazują badacze, jest dość nierealistyczna, zaborcza, zachłanna, wyłącza wszystko inne. Jest w swojej postaci wybuchowa. Być może dlatego nagle wzrasta i szybko zmniejsza się.
Dlaczego? Bo wymaga całkowitego oddania, idealizowania i uwielbiania partnera, a to niestety jest ułuda, fałsz. W życiu przychodzi taki moment (i jest on kluczowy w rozwoju uczucia), że musimy spojrzeć na partnera realistycznie. Namiętność jest po to, żeby „przywiązać” partnera. Jednak siłą rzeczy jest ona chwilowa, później, żeby miłość mogła trwać, musi pojawić się intymność i przywiązanie.
Namiętność w tak wysokim wydaniu jest bowiem zbyt dezorganizująca, zbyt zachłanna, żeby miała sens.
Zbyt mocno destabilizuje życie, żeby mogła trwać dłużej niż to rzeczywiście jest konieczne.
Mimo to jako ludzie protestujemy. Bywa, że jest jednak nam często nieco szkoda, że tak szybko namiętność się kończy w swoim wydaniu maksi… Jednak tak to bywa, namiętność musi nieco się osłabić w swoim wydaniu, żebyśmy mogły żyć w pełni 🙂
Kluczowa jest świadomość, że tak to wygląda. Miłość się zmienia. Każda. Namiętność spada, ale można ją utrzymać na dobrym, fajnym poziomie…- i to jest dobra, uspokajająca wiadomość.