Zazdrościsz mi? To posłuchaj!

0

Ludzie zazdroszczą wszystkiego. Siedzącego miejsca w autobusie, długich nóg, gęstych włosów, jędrnego biustu i gładkiej skóry. Fajnego faceta, małego domu, wygodnego auta, uśmiechniętych dzieci. Zazdroszczą w każdym wieku. W przedszkolu – lalki o blond włosach, w szkole podstawowej szóstki, gdy sami dostali piątkę z plusem, potem – zazdroszczą zamożnych rodziców, wakacji za granicą, przystojnego chłopaka, najnowszego modelu smartfona. Zazdroszczą dobrze płatnej pracy, sukcesów, umiejętności. Rzadko kiedy zazdroszczą ci tego, czego nie widzą, a co ma bezpośredni wpływ na to, co masz. Nie zazdroszczą pracy, wysiłku i stresu, kosztów, które poniosłaś. Chcą wszystkiego, ale bez wysiłku, a tak się po prostu nie da.

Zazdrościsz mi? To posłuchaj!

Ludzie nie zazdroszczą ci wysiłku

Nie widzą, że to, co masz, kosztowało. I to całkiem sporo.

Za tym, co masz kryje się praca, często długa i wyczerpująca. Jest też nauka, wieloletnia. Czas zwątpień i żalu. Gdy inni odpoczywali, bawili się, Ty siedziałaś nad książkami. Niejednokrotnie chciałaś wszystko rzucić w kąt, ale uczyłaś się dalej. Nie marnowałaś żadnej godziny. Cenny był nawet kwadrans.

Wiedziałaś, że w trakcie jego trwania możesz nauczyć się naprawdę sporo i jeszcze więcej zrobić.

Ludzie widzą sukces, ale nie widzą wyrzeczeń, zarwanych nocy, potu, krwi i łez. Nie mają świadomości, jaką drogę przebyłaś, żeby być tu, gdzie jesteś. Ile straciłaś, ile poświęciłaś. Że to nie przyszło samo. To wymagało czasu, odwagi, ryzyka. Były momenty, że czułaś, że to będzie na nic. Na pewno się nie uda, a dodatkowo stracisz wszystko. Musiałaś chodzić nowymi ścieżkami, próbować tego, co inni omijali szerokim łukiem, uważając za zbyt trudne lub zbyt szalone. Ryzykowałaś i to bardzo.

Ludzie nie widzą drogi, którą przebyłaś. Widzą tylko metę. Finał. I uważają, że na pewno nie zasłużyłaś.

Bo to nie Twoja zasługa. Dostałaś, ukradłaś lub wymusiłaś wdziękami. Osiągnęłaś przez łóżko, układy, niesprawiedliwość tego świata. Nie ma szans, żeby uczciwie ci się udało. Twierdzą tak, bo nigdy nie mieli odwagi, żeby spróbować.

Ludzie nie zazdroszczą ci stresu

Ludzie nie widzą, ile stresu wymagały następujące po sobie etapy życia. Gdyby zapytać ich, czy chcą się zamienić, czy są gotowi przebyć ścieżkę, którą przebyłaś, odmówią. Nawet jeśli pokażesz im tylko jej fragment, przemilczając najtrudniejsze momenty – nawet wtedy wywiną się. Oni zawsze będą mieli wymówkę. Znajdą powód, żeby nie iść, nie spróbować, nie zacząć. Będą mieli mnóstwo powodów, aby
powiedzieć – „nie”, „to nie dla mnie”, „jest za późno”, „to się nie uda”.

Oni chcą mieć to, co masz, ale bez tej całej otoczki, która jest trudna, a która stanowi koszt dojścia do celu. Chcą mieć wszystko, za darmo, od razu, bo tak. W ten sposób, z takim podejściem nigdy tego nie osiągną. I gdzieś w głębi serca oni to wiedzą, co wzmaga ich irytację jeszcze bardziej.

Ludzie nie chcą tego

Masz uśmiechnięte, pomocne, życzliwe dzieci. Takie, które stawia się za wzór. Niezależnie czy mają lat 5 czy 15, a potem 20 lat i więcej. Ludzie ci zazdroszczą. Bo masz córkę, która ma z tobą świetny kontakt, syna, który chce cię odwiedzać i dzwoni, nie bo tak trzeba, ale bo sam chce. I ludzie ci tego zazdroszczą.

Nie widzą jednak tego, jak wiele wysiłku potrzeba było, żeby wychować dzieci. Nie o samym wstawaniu w nocy, karmieniu i przewijaniu mowa. Ale o tym, co później. O tym, jak ciężko było odsunąć się w cień.

Okazać zrozumienie, pokazać dziecku, że mu ufamy, że wierzymy, że da radę. Jak ciężko było dać wolność, mimo stresu i lęku. Mimo usilnej potrzeby kontrolowania i zapewniania bezpieczeństwa.

Jak trudno było ciągle zmieniać swoją rodzicielską rolę. Inaczej patrzeć na dziecko. Rozumieć, że ono dojrzewa, zmienia się, rośnie. Łatwiej było zabronić, powiedzieć „nie”. Jednak postąpiłaś inaczej. Bo wiedziałaś, że to, co dobre dla Ciebie niekoniecznie jest odpowiednie dla dorastającego dziecka. Lepiej dla dziecka i jego przyszłości pozostawało pozwolić i zapewnić o swoim wsparciu. Odrzucić to, co wygodne, a wybrać to, co właściwe.

Ludzie zazdroszczą zgranej rodziny. Nie widzą jednak tego, skąd taka rodzina się wzięła. Ile potrzeba było czasu i empatii. Nie widzą, jak mocno trzeba było pracować na sobą, żeby wychować dzieci. Jak wiele razy potrzeba było mądrze rozstrzygać dziecięce spory, wysłuchiwać, przyjmować skrajne emocje, pozwalać na nie, zrozumieć, nie etykietować, nie przekreślać. Akceptować i kochać bezwarunkowo. Jakie to było trudne, zwłaszcza wtedy, kiedy samemu w dzieciństwie nie zyskało się tego samego.

Ludzie nie widzą drogi

Ludzie zazdroszczą wszystkiego. Uważają, że to niesprawiedliwe, że ty masz, a oni nie. W pewnym sensie mają rację. Nasza uroda to nie nasza zasługa. Przynajmniej nie w pełni. Wiele zostało nam dane.

Nikt nas nie pytał o zgodę, czy naszą opinię na ten temat.

Mieliśmy szczęście urodzić się w określonych rodzinach z określoną pulą genów. Lub mieliśmy pecha, zyskując na starcie opinie i przekonania, które podcinają skrzydła zamiast umożliwiać nam wysoko latać.

Nie na wszystko mamy wpływ.

Jednak czynników, o których sami decydujemy, jest wystarczająco dużo, żeby docenić ich wartość. I to prawda, że są osoby, które dostają wszystko na tacy: od rodziców, dziadków, czy innych przodków.

Jednak większość z nas musi sama się wykazać. Tylko od charakteru, determinacji, siły, spokoju zależy, czy nam się uda. Tak naprawdę wiele zależy od nas. I zamiast zazdrościć innym sukcesu, lepiej się po prostu zainspirować.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj