Nic tak nie męczy jak robienie niewłaściwych rzeczy…

0

Gdy robisz to, co niewłaściwe, możesz początkowo odnosić sukcesy. Możesz nawet czuć szczęście i spełnienie. Jednak nie na długo, sprawiedliwość wkrótce zapuka do Twoich drzwi. Wtargnie do serca i zacznie rozbrzmiewać jej chichot, niczym czkawka układająca się w tony brzmiące jak sławetne „a nie mówiłam”. Wkrótce potem rozpocznie się taniec śmierci, dance macabre, pokazujący, jak wiele przez te lata w tobie umarło, jak sporo się rozpadło…To będzie początek odsłaniania kart, prowadzący do wyjaśnienia nurtującej zagadki, dlaczego mając to, co chciałaś, właśnie teraz czujesz pustkę. Zatańczą Ci
na nosie Twoje marzenia, idee, cele i priorytety. Spod miotły wyjdą dawno zapomniane odgłosy serca, przebudzi się z długiego snu sumienie. To co cieszyło, przestanie sprawiać radość. Pojawi się pustka, poczucie przegranej. Bo nic tak nie męczy jak robienie niewłaściwych rzeczy. Nic tak nie dobija, jak kroczenie nie swoją drogą.

Nic tak nie męczy jak robienie niewłaściwych rzeczy...

Znaleźć swoją drogę

Wiele mądrości i filozoficznych myśli opiera się na jednym. Na naszym celu: żeby znaleźć w życiu swoją drogę. Naszą indywidualną. Nie kogoś innego. Nie wskazaną przez rodziców czy przyjaciół. Nawet nie taką, która nam się najbardziej z jakiegoś powodu (choćby prestiżu) podoba, ale naszą własną.

Poczuć to, co przyszykował nam los. I robić dokładnie to, do czego zostaliśmy przygotowani. Niektórzy wierzą w większą siłę od nich samych. Twierdzą, że czuwa nad nimi moc, która nimi się opiekuje i kieruje nimi. Opisują ją na przykład słowem Bóg. Inni wskazują na kombinację genów, umiejętności i talentów, które pozwalają nam realizować takie, a nie inne cele. Chodzi o pewne przygotowanie, gotowość do osiągania najwyższych umiejętności w danej, ściśle określonej dziedzinie.

Naszym celem jest znaleźć swoją drogę. Czasami jest nią najczęściej i najszybciej uczęszczana autostrada. Innym razem to droga słabo udeptana lub taka, która jest całkiem zarośnięta i naszym celem jest wyznaczyć sobie nowy, nieodkryty szlak.

Poszukiwanie naszej życiowej drogi życiowej to nasza największa misja. Chodzi o to, żeby znaleźć się w dokładnie takim miejscu, w jakim powinniśmy być. I nie bać się przyjąć własne posłannictwo, zobowiązanie.

Nie kierować się modą

Niestety bardzo wiele osób nie jest w stanie znaleźć swojego miejsca na ziemi. I zadowala się czymś zastępczym. Czymś, co początkowo daje radość, ale dość szybko przynosi klasyczne i dojmujące rozczarowanie. Zamiast dążyć do tego, co dla nas dobre, wybieramy to, co łatwe, dobrze poznane przez innych.

Nie kierujemy się sercem, ale chęcią szybkiego zarobku. Chodzi nam o to, żeby jak najwięcej zyskać w jak najkrótszym czasie. Usprawiedliwiamy się, że wszyscy tak robią. Że wszystkie chwyty dozwolone.

Usypiamy podszepty naszego sumienia. Uważając, że ten cichy głos się nie zna, jest nietutejszy i niedostosowany do realiów współczesnego świata.

Posłuchać sumienia

Sumienie to niekoniecznie twór znanych z ksiąg religijnych. To coś więcej. To nasz drogowskaz. Kompas.

Coś, co każdy, jeśli oczywiście nie jest zaburzony, w sobie nosi. Po prostu ma w głębi serca i dzięki temu wie, co jest dobre, a co złe. Ma świadomość, co jest w porządku, a co niekoniecznie. Nie potrzebuje ogólnych zasad, po prostu to czuje to.

Jeśli potrafimy być ze sobą szczerzy, umiemy również spojrzeć prawdzie w oczy i odpowiedzieć sobie na pytanie, czy tu gdzie aktualnie jesteśmy, to jest nasze miejsce. Czy czujemy się dobrze, czy realizujemy się w tej przestrzeni, w której przebywamy. Potrafimy szczerze wyznać, czy nasza codzienna praca pomaga innym, jest wartościowa, czy może pozbawiona jakiegokolwiek sensu, czy ja jako osoba świadoma oddaję się każdego dnia temu, czemu powinnam.

Głos sumienia powinien być dla nas ważniejszy niż cudze opinie, narzucone wzorce, czy nawet nasze własne poglądy na temat tego, co sądzimy o świecie. Chodzi o to, żeby kierować się czymś ponadto. Mieć poczucie inwestowania czasu w dobre rzeczy, a nie marnowania go ma obszary, które nie mają większego znaczenia.

To pewna postawa, która zmienia wszystko. Nie szukamy innego, lepszego świata, sami stajemy się zmianą, którą chcemy obserwować w świecie. Zaczynamy inaczej traktować ludzi, byśmy my byli też inaczej, lepiej traktowani. Zmiana zaczyna się od nas samych. I zatacza coraz szersze kręgi.

Zaakceptować wyzwania i konsekwencje

Znaleźć swoją właściwą drogę to przestać się bać. Rozumieć, że wszystko niesie pewne konsekwencje. I życie jest zmianą. To traktować rzeczywistość i osobistą przestrzeń jako nasze miejsce, a każde doświadczenie jako szansę na rozwój.

Chodzi o to, żeby przestać bać się wyzwań. Bo one są nam potrzebne, nawet jeśli ich nie lubimy.

Pomagają nam wzrastać i zmieniać się. Zamiast postrzegać je jako zburzenie naszego spokoju, traktujmy je jako naturalny etap każdego życia.

Przeszkody są bowiem cennym, choć trudnym etapem życia. Ich pokonywanie kształtuje charakter. Bez nich nie moglibyśmy wzrastać. Wybranie właściwej drogi sprawia, że akceptujemy to, że w życiu bywa zwyczajnie różnie i że żadna emocja, ani żaden stan nie trwa wiecznie.

Najwyższą mądrością jest zaakceptowanie, że nie znamy przyszłości i możemy tylko w niewielkim stopniu się na nią przygotować. Chodzi o taką postawę, kiedy nie martwimy się z tego powodu, ale odczuwamy spokój. Pełną akceptację tego, jak wygląda życie. Gdy jesteśmy bowiem tam, gdzie mamy być, wszystko jest po prostu prostsze…

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj