Życie po 40 jest obecnie inne niż kiedyś. To czujemy, ale nie do końca rozumiemy. Być może z powodu tego, co dzieje się na naszych oczach. Cały czas! Nie w formie rewolucji, ale ewolucji zmian. Krok po kroku zmieniają się pojęcia, łamane są schematy, pęka ciasny gorset konwenansów. To jak intelektualna erekcja, bezczelność i arogancja w jednym, chwytanie tego, co nasze bez proszenia i przepraszania, że się żyje. Wchodzenia na całego, bez zastanowienia. Ewolucja zmian, która przechodzi w rewolucję pojęciową. Po 40 życie dopiero się zaczyna.
„Bo choć to fizyce wbrew, wskazówka cofa się…”
Jak śpiewał zespół Lady Pank wskazówka cofa się. Czas się zatrzymuje, dlatego w praktyce cofa. Po 40 wyglądamy fantastycznie. Mimo że starsze, to atrakcyjne, często dużo bardziej niż dekadę wcześniej. Jak to możliwe? Skoro to wbrew fizyce i logice też?
A jednak. Coś się dzieje. I to czujemy. A świat to widzi!
Bo dotąd były trzy fazy życia kobiety. Życie po 40
Młoda, stara i „dobrze wyglądasz”.
Dzisiaj jest „młoda” (żeby nie napisać „młódka”) i dojrzała. I ten drugi etap – dojrzała – zaczyna się właśnie po 40. Właśnie wtedy zrywamy z luksusem ignorancji. Wiemy już czego nie wiemy. I albo po to sięgamy, poszerzając naszą wiedzę lub akceptujemy, że nie musimy tego tykać. Bawimy się swoją świadomością i z dystansem oraz humorem podchodzimy do własnej niedoskonałości. Przestajemy być nadęte jak balon. Bawimy się rzeczywistością. I to wszystko zmienia!
Codzienne odkrycia
Czterdziestka to niespotykana siła przeżyć. Nie tylko namacalnych, cielesnych, ale intelektualnych.
Dlatego życie doświadcza się inaczej. Pełniej, jaśniej. Wiele rzeczy staje się prostszych. Bardziej świadomych. Odsiewa się życiową sieczkę, wyrzuca na śmietnik banał i zaczyna krok po kroku życie po 40. W wysokich tonach, podskokach, tańcząc na stole, bez opcji zasypiania pod.
Już nie banał i tandeta. Tylko wartość. Doceniasz to, co wartościowe. Dobrych ludzi, inspirujące historie i pouczające doświadczenia.
Życie po 40 od nowa. Lepiej
Jak wygląda zatem życie po 40?
Inaczej niż kiedyś.
Przestajesz udawać, że lubisz to, co wszyscy. Nie marnujesz już czasu. Jesteś, jaka jesteś. I w końcu to akceptujesz. Jest nawet lepiej. Bo lubisz się całą bez wyjątku, akceptujesz nawet wady. Nie walczysz już z nimi, bo one to część ciebie.
To nie koniec. Stabilizacja i smutna wegetacja. To nie rozpamiętywanie tego, co minęło. To planowanie i marzenie o tym, co przyjdzie. Bo jeszcze sporo przed nami. I my to wiemy. Nie tylko mamy nadzieję.
Jesteśmy pewne.