Czy dziś rozstajemy się z byle powodu?

0

Psycholodzy mówią, że jeśli nie nauczymy dzisiaj dzieci budowania relacji, to w przyszłości świat będzie wyglądał całkiem inaczej. W niczym nie będzie przypominał tego, który znamy obecnie. Dominować będzie samotność i odosobnienie. Brak rodzin i stabilizacji. Więzy do końca się rozluźnią… a właściwie znikną. Świat, który nadejdzie, będzie naturalną konsekwencją tego, co obserwujemy obecnie, rzeczywistości, w której, jak twierdzi wielu, rozstajemy się z byle powodu. Nie umiemy być razem i coraz mniej nam w sumie na tym zależy. Dlaczego tak się dzieje?

Czy dziś rozstajemy się z byle powodu?

Uważamy, że nie ma wartościowych osób

O życiu wiemy coraz więcej. I coraz więcej od niego oczekujemy. Pragniemy dla siebie tego, co najlepsze i w sumie trudno się temu dziwić. Uważamy, że zasługujemy na więcej i mamy z pewnością rację.

Problem w tym, że wysoką poprzeczkę ciężko przeskoczyć. Szansę na to ma naprawdę niewiele osób.

Większość zwyczajnie tego nie jest w stanie zrobić. Im wyższe wymagania, tym mniej osób im jest w stanie sprostać.

Tą prostą zasadą tłumaczymy fakt, dlaczego inteligentne osoby mają niewielu przyjaciół. Zwyczajnie trudno im znaleźć kogoś na podobnym poziomie do nich samych. Im kobieta ma więcej różnego typu walorów, tym więcej oczekuje od swojego potencjalnego partnera. I tu rodzi się problem. Bo jak znaleźć wykształconego, ciągle rozwijającego się, z wysoką kulturą, obyciem, empatycznego, lubiącego sport, podróże, teatr mężczyznę, który do tego jest przystojny? Jest to niezwykle trudne.

Poznając się, dowiadujemy się o sobie coraz więcej. Osoba tak zwana dobrze rokująca przy bliższej znajomości może okazać się niewystarczająco dobra po czasie…. Nie chcąc rezygnować z pewnych oczekiwań, po prostu się rozstajemy. Dochodzimy do wniosku, że nie jest to osoba dla nas. Czy jednak robimy dobrze? A może należałoby sobie i komuś nieco odpuścić?

Wymagamy od siebie i od innych

Zrozumiały i jak najbardziej pochlebny pęd za rozwojem wpędził nas w kozi róg. Jesteśmy bowiem coraz bardziej wymagający dla siebie i dla innych. Ciągle nam mało. I to z jednej strony dobrze, bo stajemy się coraz lepsze. Jednak z drugiej strony ten głód zmian często czyni z naszym życiem pustkowie.

Po czasie okazuje się, że skoncentrowane na zmianie, przestajemy biec w tłumie, obok nas jest coraz mniej osób. To tak jak w styczniu na siłowni. Początkowo są tłumy, ale każdy kolejny dzień weryfikuje czyjąś motywację. Pod koniec marca trenują już tylko nieliczni. Tak samo jest w życiu. Im jesteśmy wytrwalsze, tym biegniemy dalej, tym więcej osiągamy i jednocześnie tym więcej osób pozostawiamy za sobą.

Nie chce się nam starać

Bywamy też szalenie niekonsekwentne. O ile w pracy jesteśmy nastawione, że bywa różnie. Raz na wozie, raz pod wozem… Ucząc się, też wiemy, że będziemy popełniać błędy i akceptujemy ten fakt. O tyle już w relacjach czujemy się albo nazbyt zmęczone, albo wypalone, żeby się starać.

Być może nawet jesteśmy zbuntowane. Mamy poczucie, że co jak co, ale w domu pragniemy spokoju, a nie kolejnego pola walki…. I zwyczajnie odpuszczamy. Czujemy, że związek wymaga od nas za dużo, partner ciągle się o coś czepia, codzienność zamiast przynosić nam radość, niesie zbyt wiele wyzwań. I dochodzimy do wniosku, że nam się zwyczajnie w świecie nie chce. Bo zbyt wiele zyskujemy, a za dużo tracimy.

Bardzo szybko rezygnujemy

Bardzo szybko rezygnujemy, odkrywamy bowiem, czasami wbrew sobie, że im dłużej jesteśmy same, tym nam lepiej. Nie chcemy zmian, bo tak nam wygodnie. Urządzamy się w rzeczywistości, w której same jesteśmy sobie sterem, żeglarzem i okrętem. I w sumie nam się to podoba.

Pierwsze rozczarowanie związkiem, kolejne i następne udowadniają nam, że nie warto było się spalać i starać za bardzo dla drugiej osoby. Zyskujemy przeświadczenie, że następnym razem lepiej zrezygnować wcześniej, zanim jeszcze w pełni się zaangażujemy. Boli mniej, i strat też jest zdecydowanie mniej….

Nie umiemy naprawiać. Przetrwać choćby chwilowego kryzysu

Przyjaźń do pierwszej większej kłótni to dzisiaj standard. Znajomi tylko wtedy, kiedy jest lekko i zabawnie, gdy pojawiają się problemy, to następuje koniec. Nie ma do kogo zadzwonić, gdy ziemia pali się nam pod stopami…

Podobny schemat obserwuje się w relacjach intymnych – pierwsza przeszkoda staje się pretekstem do zakończenia relacji. Kryzys jest finałem, a nie trampoliną do zmian w związku. Nie pozwala relacji się rozwijać, umacniać, nikt bowiem nie ma na to ochoty. Trzeba by było się wysilić, przetrwać trudne momenty, przetrawić bóle, spojrzeć na siebie krytycznie, znaleźć w sobie błędy, przyznać się do niedoskonałości. Kryzys wymaga zrozumienia, że mamy obok siebie człowieka z krwi i kości, kogoś, kto popełnia błędy, bywa szalenie niezdarny, trudny, czy zagubiony. To jak dotknąć czegoś, czego się boimy,
czegoś, czego nie chcemy widzieć i akceptować. Wolimy nasz kolorowy cukierkowy świat niż trud zrozumienia, jak wiele rzeczy jest nieidealnych.

Nie potrzebujemy tego

Czy dziś rozstajemy się z byle powodu? Niektórzy mówią, że tak jest. Zbyt szybko rezygnujemy. Nasze relacje trwają dwa- trzy lata, a później następuje koniec….czy tak jest rzeczywiście?

Czy to nasza wina, że tak się dzieje?

W praktyce bywa oczywiście różnie. Czasami po prostu nie musimy budować związków. Nie tak dawno było to koniecznie, obecnie jest to jedna z wielu opcji. Możemy żyć w pojedynkę. I wielu bardzo dobrze to wychodzi.

Bycie singielką jest to kusząca opcja dla wszystkich tych osób, które są zmęczone wiecznymi kłótniami, nieporozumieniami, mierzących się z wymaganiami i fochami. W końcu możemy odetchnąć i żyć po swojemu….

Jest też inny aspekt tego problemu. Po co mamy tkwić w czymś, co wiemy, że nie rokuje? Już nie oszukujemy się tak, jak nasze babcie i prababcie. Nie wmawiamy sobie szczęścia. Jeśli długo jest nie tak, jak być powinno, po prostu znajdujemy w sobie odwagę, żeby to zakończyć. Nie tkwimy w związku bez nadziei, bo mamy dla siebie wystarczająco dużo szacunku, żeby zwyczajnie sobie tego nie robić.

Czy rozstajemy się dzisiaj z byle powodu?

Wiele osób coraz lepiej się zna: poznało swoje wady, zalety, potrzeby i oczekiwania, mamy świadomość, czego potrzebujemy. Przestaliśmy się oszukiwać i godzić na byle jakość. Niejednokrotnie relacja intymna nie jest naszym priorytetem. Jest po prostu jedną z opcji, którą bierzemy pod uwagę, gdy nam naprawdę pasuje…

Bycie singielką, paradoksalnie, nie jest postrzegane jako coś gorszego. Coraz częściej kojarzy się z wolnością i poczuciem spełnienia. Coraz mniej skupiamy się na tym, co przy okazji tracimy i coraz bardziej doceniamy to, co zyskujemy. Skoro nie może być tak, jak tego pragniemy – we dwoje, to wolimy w pojedynkę na własnych zasadach….I dzisiaj nikt temu się nie dziwi.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj