Strach przed samotnością może być przyczyną wielu przykrych problemów. Przede wszystkim leży u źródła desperacji i potrzeby wybierania kogokolwiek w miejscu kogoś właściwego. Za jego sprawą nie liczy się jakość, ale sam fakt bycia. A to jednak nieco za mało. Strach przed samotnością wrzuca nas w ramiona nieodpowiednich osób, toksycznych i pozbawionych skrupułów. Tak bardzo boimy się być same, że bardzo często trafiamy w szpony osób nastawionych na relację, w której nigdy nie powinnyśmy się znaleźć.
Strach przed samotnością jest niebezpieczny
Strach przed samotnością to teoretycznie nic takiego. Wiele osób go odczuwa. Problem nie jest on sam, ale nasza reakcja na niego.
Niestety wiele osób na skutek lęku, że pozostaną same, stają się zdesperowane. Tak bardzo się martwią, że tracą czujność i instynkt samozachowawczy. To z kolei prowadzi do wielu poważnych problemów.
Do czego prowadzi strach przed samotnością?
Strach przed samotnością sprawia, że:
- tracimy poczucie wartości,
- zaczynamy doszukiwać się w sobie przyczyny problemów,
- decydujemy się na związki, które nam nie do końca odpowiadają,
- pocieszamy się, że nie jest tak źle,
- że lepszy ten niż żaden,
- zakłamujemy rzeczywistość,
- akceptujemy zachowania, których normalnie nie popierałybyśmy,
- nasze granice się niebezpiecznie przesuwają,
- godziny się na byle jakość,
- nie potrafimy mówić głośno „nie”,
- stajemy się obojętne na krzywdę, również własną,
- nierzadko pozwalamy krzywdzić również własne dzieci.
Uważamy, że jeśli się zdecydowałyśmy, to powinnyśmy trwać w tym, co nam nie służy…
Strach przed samotnością fundamentem toksycznych związków
Niestety strach przed samotnością jest często fundamentem stanowiącym rdzeń toksycznych związków.
Tak bardzo boimy się żyć w pojedynkę, że nabieramy się na mit idealnego związku. Mężczyzna wygląda doskonale? Zachowuje się jak książę z bajki, to błyskawicznie nas omamia.
Zdesperowane, zagubione i łaknące ochrony, jesteśmy łatwym kąskiem. Wpadamy jak śliwka w kompot.
Klasycznie, w pułapkę, w którym na nas zastawiono…
Nasze niskie poczucie wartości sprawia, że na samym wstępie ustawiamy się w związku na straconej pozycji. Usługujemy, sięgamy gwiazd, rozpieszczamy drugą osobę. Robimy za wiele, staramy się za bardzo. W konsekwencji tworzymy związek, w którym brakuje harmonii. Mężczyzna staje się naszym panem i władcą, a my jego sługą. Łatwo domyślić się, jakie są tego skutki.
Dlaczego strach przed samotnością może być tak groźny?
W rzeczywistości, w której co chwilę słyszymy, a weź znajdź sobie kogoś, kto ci poda szklankę wody na starość…Nie bądź taka samolubna, czas na mężczyznę, dzieci, trzeba się ustatkować, padają co chwilę pytania, kiedy i czy masz świadomość – można popaść w beznadzieję. Naciski otoczenia pozostawiają po sobie ślad: na naszej psychice, naszym zachowaniu, a nawet wyglądzie. Tak bardzo chcemy, że staje się to naszym życiowym dramatem, obłędem i desperacją w czystej postaci.
Im jesteśmy mniej odporne, pewne siebie, tym trudniej sobie radzić z presją, którą odczuwamy. W konsekwencji poddajemy się i próbujemy zadowolić innych, żeby zyskać w ich oczach i stać się wartościową osobą.
Po dość krótkim czasie same już przestajemy w siebie wierzyć. Dlatego potrzebujemy kogoś, kto potwierdzi nasze poczucie własnej wartości. Staramy się coraz bardziej i bardziej, wręcz żebrzemy o miłość. W myśl zasady cel uświęca środki.
Jak sobie z nim radzić?
Strach przed samotnością czasami wymaga terapii i wizyty u psychologa, innym razem wystarczy praca własna. Potrzeba czasu na uświadomienie sobie, że jesteś wartościową osobą – dokładnie taka, jaka jesteś.
Nikt nie musi potwierdzać Twojego poczucia wartości, dookreślać Cię. Jesteś sobą, bez „drugiej połówki”. Sama.
W praktyce tak naprawdę chodzi o to, żeby pokochać siebie, tak prawdziwie, bez zastrzeżeń czy odgórnych warunków. Znaleźć coś, co sprawia nam radość. Otworzyć się na ludzi, zacząć wychodzić na spacer, do kina, być może odważyć się na samodzielną wycieczkę, nawet urlop solo. Chodzi o to, żeby nie dać sobie wmówić, że jesteśmy gorsze. Tylko działać. Wyciągać z każdego dnia to, co najlepsze. Nie tylko z potrzeby poznania kogoś bliskiego sercu, ale po prostu z potrzeby jak najlepszego przeżycia
swojego życia.
Bo każdy ma tylko jedno życie. I lepiej przeżyć je świadomie. Jeśli nie ma nikogo właściwego obok, to w pojedynkę. To zdecydowanie lepsza opcja niż niesatysfakcjonujący związek.