Mężczyzna powinien w pewnym wieku (do ustalenia, kiedy) wyprowadzić się z domu rodzinnego. Możliwie daleko…. Stanowczo rozpocząć nowy etap życia: radzić sobie sam. Nauczyć się gotować, sprzątać, iść do pracy, prowadzić samochód, poukładać sobie w głowie. I dopiero później zawracać swoją osobą głowę kobiety, z którą chce być. To prawidłowa kolejność. Bo nieodcięta pępowina w „pewnym wieku” już tak mocno przywiera, że niezwykle ciężko ją odciąć, bez krwotoku i stanu zagrażającego życiu dla dorosłego mężczyzny, nie wspominając o drugim końcu pępowiny: przy którym jest mamusia czy tatuś, którzy również mogą… zemdleć z przerażenia. Mądra kobieta ma także ważną rolę do odegrania: powinna sprawdzić stan pępowiny przed tym, zanim się tak na serio zaangażuje. Dla swojego dobra.
Znałam taką mamusię…
która dzwoniła do synusia, żeby ten wyrwał się szybciej z randki i odwiózł ją na zakupy/ do koleżanki, obciął żywopłot, który właśnie wtedy, kiedy on się całuje, postanowił rosnąć jak szalony itd.
Znałam takiego ojca, który potrafił wysyłać pełne rozżalenia smsy, że jego dorosły dwudziestokilkuletni syn nie przyjechał na obiad i że mama się tak mocno martwi. A miał przecież przyjechać, mimo że się nie umówili! Miał, bo przecież powinien się domyślić. Nieważne, że on mieszka sam, utrzymuje się sam i właśnie się zakochał...bo to przecież podejrzane wszystko jest, że nie chce opowiedzieć ze szczegółami, co i jak i nagle tak stroni od rodziców!
Być może znasz to…Mężczyzna, który informuje o każdym swoim kroku. Słucha się mamusi, mimo że ma trzydziestkę na karku, właśnie urodziło mu się dziecko. I zamiast być w domu z żoną, przesiaduje u rodziców. Właściwie jest u nich niemal cały czas. Niewielka odległość temu sprzyja, ulubione obiadki mamy również. Bo nie ma jak u mamy, jak w tej piosence…prawda? Żona nigdy jej nie dorówna – to już życiowy komentarz, prawdziwy dla zbyt wielu par. I dramatyczny w swoich zgubnych skutkach.
Teraz wróć do początku tego artykułu. I przeczytaj o mężczyźnie, który w pewnym wieku powinien się wyprowadzić możliwie daleko od swoich rodziców. Czas na aktualizację. Powinien zostać wystarczająco daleko, gdy już mieszka z kobietą swojego życia. I nie wracać. Żadnej nostalgii za „starymi śmieciami”.
Nieodcięta pępowina
Nie ma chyba nic gorszego niż nieodcięta pępowina.
Można winić rodziców, którzy nie pozwalają dziecku dorosnąć. Nie, bo nie. Bo przecież wiedzą lepiej, chcą pomóc, tylko się interesują lub tylko się martwią. Nie robią niczego złego…Pragną uchronić ukochaną osobę od popełnienia błędów.
Można też winić samego mężczyznę. Bo coś z nim chyba jest nie tak, że nie umie się zbuntować, postawić granic, powiedzieć głośno „nie”. To jego wina, że zgadza się na manipulację, pozwala, żeby ktoś nim kierował. Może tak mu wygodnie, a może po prostu boi się żyć samodzielnie? W sumie nie ma znaczenia, bo jeśli pępowina jest nieodcięta, to kobieta z automatu staje się piątym kołem u wozu. Jest niepotrzebna. I im dłużej pozostaje w tym toksycznym układzie, tym mocniej się o tym przekona.
O mamusi złego słowa
To oczywiste, że aby w związku było dobrze, mężczyzna powinien stać po stronie żony. Zawsze. Nawet jeśli się ona myli. Oczywiście mówić jej na osobności, co jest nie tak, rozmawiać w cztery oczy, na pewno ich nie mydlić, ale przy innych zawsze ją popierać: czyli świecić oczami, dla niej. I ona powinna postępować podobnie. Zdrowy, zgodny związek tego potrzebuje. Nie ma w nim miejsca dla osób trzecich.
Prawda jest taka, że mamusia czy martwiący się tatuś to w momencie, gdy mężczyzna chce ułożyć sobie życie persona non grata. Sorry. Tak to wygląda, czy taki mamy klimat. Łatwo pisać? Nie.
Też mam dzieci i wiem, że wychowanie ich to najtrudniejsze zadanie pod słońcem. Teraz, ale i później. Wiem, że będzie to trudne…. Szalenie, kiedy przyjdzie czas stanąć z boku, usunąć się w cień. I pozwolić im wyfrunąć z gniazda. Nie zatrzymywać na siłę i nie krzywdzić.
Rodzic może niestety nieźle namieszać, kierując się dobrymi chęciami. Przecież nie bez przyczyny piekło jest nimi wybrukowane. Rodzic, nawet nieświadomie może podważać decyzje dziecka, uważać, że każda bliska mu osoba jest nieodpowiednia, za słaba. Ono, jego dorosłe dziecko, jest genialne, nikt mu nie dorasta do pięt i już domyślasz się, jakie są tego konsekwencje…. Mamusia może twierdzić, że ta młoda dziewczyna w niczym nie przypomina jej samej. Dlatego się nie nadaje. Tatuś może z kolei dyskredytować partnera córki, bo przecież ona zasługuje na kogoś innego (w domyśle – lepszego). Wystarczą gesty, mimika, jedno nieopacznie rzucone słowo, żeby zasiać wątpliwość w sercu wrażliwej, niedojrzałej młodej osoby.
Czy to wina mężczyzny, że nie dojrzał? Że daje się manipulować mamusi i tatusiowi? I tak i nie. W dużym stopniu to oczywiście zasługa jego rodziców. Jednak on przecież nie żyje w złotej klatce, a przynajmniej nie powinien żyć, wychodzi, spotyka się z innymi ludźmi, widzi, jak jest i jak może być. Powinien w pewnym momencie przejrzeć na oczy i zacząć wyznaczać granice. Jeśli tego nie robi…no to warto się zastanowić, czy jego partnerka jest tą osobą, która powinna rozpocząć walkę z wiatrakami. Czy ją stać na takie poświęcenie, a w praktyce często zmarnowanie sobie życia?
Sprawdź pępowinę
Z walką jest taki problem, że można ją wygrać, ale też można przegrać wszystko. To odwieczne prawo natury. Dlatego jeśli planujesz wspólne życie z maminsynkiem, dobrze się zastanów, czy zaakceptujesz porażkę. Czy zniesiesz to, że zostaniesz tą drugą osobą – już na zawsze, bo z mamusią po prostu nie wygrasz….
Wiara, że dorosły facet się zmieni jest równie słodka, co naiwna. Prawda jest bowiem taka, że jeśli on nie zauważy sam problemu, nie dostrzeże, że krzywdzi siebie i ciebie, to nic się nie zmieni. Stąd dużo lepiej zamiast angażować się w trudną relację, sprawdzić drugą osobę, ocenić stan pępowiny. Dosłownie: dobrze się przyjrzeć jego relacji z rodzicami.
Warto zdjąć różowe okulary i krytycznie spojrzeć na kontakty mężczyzny z rodzicami. Jeśli on nieustannie wysyła wiadomości do mamy, nie umie podjąć żadnej decyzji bez konsultacji z rodzicem, nadmiernie polega na zdaniu taty, czy mamy, to dobrze się zastanów. Przecież wiesz, z czym to się wiąże.
P.S. Nie, Tobie się nie uda. Nie łudź się, że dasz radę. Szansa jest, ale…naprawdę niewielka.