Podobno wygoda to synonim potrzeby. Czegoś nam się nie chce robić, to próbujemy stworzyć takie narzędzie, które nam to ułatwi. Ma być szybciej, dokładniej, lepiej. Gdyby nie nasze wygodnictwo, z pewnością tkwilibyśmy jeszcze w jaskiniach, ale na szczęście dawno temu zostałyśmy z nich wyciągnięte…przez mężczyzn. To oni uzurpują sobie prawo do tytułu – leniwca roku. W myśl zasady, skoro nie trzeba, to po co się trudzić. Przecież są osoby, które zrobią to za nas. Dowody na to, że nie ma wygodniejszego stworzenia niż mężczyzna? Jest ich setki!
Mężczyźni wiedzą, co robią. Udają tylko bezradnych
Jak to jest, że mężczyzna bez trudu obsługuje komputer, włączy sobie grę, przejdzie kilka poziomów, stanie się mistrzem internetu, odnajdzie się bez trudu, korzystając z najnowszego modelu smartfona, a nie potrafi włączyć pralki, której uruchomienie wymaga raptem wykonania trzech ruchów palcem wskazującym?
Dlaczego wypierze białe z kolorowymi? I nie włoży chusteczki łapiącej kolory do pralki? A gdy ją znajdzie w pralce to rozwiesi niczym kolejny element odzieży?
Jak to jest, że mężczyzna koordynuje skomplikowanymi projektami, o których nawet nie opowie, bo za dużo tłumaczenia lub prowadzi auto, co wymaga wielkiej podzielności uwagi, a nie umie wstawić naczyń do zmywarki? Jak to jest, że ogrania wszystko na piątym pietrze biurowca, a w domu potrzebuje trzech miesięcy przygotowań i ciszy, by wbić jeden gwóźdź?
Ty to zrobisz lepiej, kochanie?
Jak zmotywować kobietę do pracy w domu i poza nim?
Po pierwsze – raz czy drugi wyprać w zbyt wysokiej temperaturze jej ulubione bluzki, po drugie zbić kilka szklanek, oczywiście przypadkowo, odkurzać tak, jakby obszary pod stołem i w kątach nie istniały, przelać kwiaty, a te co potrzebują wody pozostawić na pastwę losu…Sposób idealny. Zepsuć coś, żeby pokazać, że naprawdę nie ma się do tego…głowy. Postawić kogoś pod ścianą. Kobieta z poczucia beznadziei zajmie się wszystkim. Skoro on nie potrafi, ktoś musi. Samo się nie zrobi. Żyć jakoś trzeba…
Punkt drugi – zmotywować ją do pracy zawodowej. Przecież powinna wychodzić do ludzi, zarabiać dla siebie i na siebie, to ważne dla jej poczucia niezależności. Ona pójdzie, wiadomo, chce mieć też swoje pieniądze, a po pracy jak miliony innych kobiet będzie tańczyć na szmacie i podcierać pupy wspólnym dzieciom. Bo on się nie zna, nie umie, nie ma cierpliwości, przecież “kochanie” zrobi to lepiej. Wygodne, prawda? A jak!
To nie moja wina
Kolejny dowód na to, że mężczyzna jest wygodny?
Pozwala, by kobiety “żarły się”, kłóciły i dokopywały sobie nawzajem, sprawiając, że problemy i dylematy współczesnego świata go nie dotyczą. On korzysta, a one się obwiniają. W myśl zasady – ja nie jestem winny, winna jest ona. Najczęściej żona lub teściowa.
“Zdradziłem, no bo pijany byłem, każdemu może się zdarzyć. Ona taka była napalona, nawet nie wiem, kiedy zaciągnęła mnie do łóżka. Siłą mnie wzięła przecież. Sam bym nie poszedł. Tak mną zakręciła, że nawet nie wiem, kiedy znalazłem się między jej udami… Poza tym żona sama winna była, musiała wiedzieć, co się dzieje, że nie jest między nami najlepiej. Jeśli dawałaby mi wszystko, czego potrzebuję, nie poszedłbym do innej, czego miałbym u niej szukać, skoro bym wszystko w domu dostawał. To zrozumiałe…ona tylko o dzieciach, w garach siedzi, zaniedbała się. Nie miałem wyjścia”
“Gwałt? Jaki gwałt, sama chciała, wmawia teraz, bo odwidziało jej się następnego dnia. Bo wcale nie chciałem tego powtarzać. To się odgrywa…Sama zaprosiła mnie do siebie, poza tym krótka sukienka, alkohol. Po co piła? Teraz wmawia gwałt. Żenada.”
Mężczyzna się wywinie, zgra biednego, poszkodowanego misia, a kobiety będą walczyły ze sobą. Czy to nie objaw sprytu i wygodnictwa? Tak skłócić dwie strony, by się wyeliminowały i znalazły winną, a samemu nie brudzić sobie “rąk” konfliktem? Majstersztyk.
To my uczymy mężczyzn wygodnictwa
Mężczyźni uczą się wygodnictwa od najmłodszych lat. Można powiedzieć, że wypijają je z mlekiem spływającym od nadopiekuńczej mamusi, która goni swoją córkę do pracy, ale synusiowi podstawia pod nos wszystko “gotowe”.
Potem taki wychuchany synuś trafia w ręce żony, która nierzadko popełnia ten sam błąd. Chce się przypodobać i mu usługuje.. Uwstecznia swojego partnera, pokazując mu, że wszystko zrobi lepiej.
A mężczyzna?
Korzysta!
Kto by nie korzystał. Przecież życie na każdym kroku uczy, że opłaca się być wygodnym…
Kobiety często pozwalają na za wiele innych :/
niestety…taka nasza wada
Jakie to prawdziwe… Nic dodać, nic ująć, chociaż czasami zdarzają się wyjątki 😀
Oj tak, na szczęście jest ich całkiem sporo 🙂
Pewnie masz rację. Mężczyzna jak chce i musi to potrafi!
Tylko trzeba chyba pokazać, że powinien 😉
To święta prawda że to nasza wina z tymi chłopami że to my ich tego wygodnictwa uczymy 🙂 sama to widzę w domu:) ale w szczegóły nie będę się wdawać bo trochę by mi na to zeszło 😉
No tak…trzeba przeprowadzić pracę od podstaw
Zgodzę się z tym, że facetom zyje sięłatwiej, głównie dlatego, że pewne wzorce społeczne zakorzenione są od dawien dawna – mężczyzna pracuje, kobieta wychowuje dzieci. Oczywiście, że powoli sie to zmienia, ale bardzo powoli.
Mam nadzieję, że szybciej to się zmieni…;)
Czyli morał z tego jest taki żeby być jak…mężczyzna!;)
pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
Haha 🙂
Bardzo dobry artykuł. Trzeba od razu ustalić obowiązki, bo potem ciężko jest wprowadzić, tylko słucham opowieści koleżanek jak to ich mąż nawet nie potrafi ciuchów do łazienki brudnych zanieść tylko rozrzuca po całym domu, a kobieta musi wszystko zbierać. Ja na szczęście nie będę mieć tego problemu, bo u mnie Sebek robi pranie 🙂
Ja też na szczęście nie znam problemu osobiście…
Szczera prawda, nic dodać nic ująć, sama to zauważyłam 😛