Co jest najtrudniejsze w byciu kobietą po 40?

0

Dojrzałość i wiedza, które zyskujesz z wiekiem to atuty. Można się cieszyć, że je mamy, bo one naprawdę wiele ułatwiają….Z drugiej strony wiek bywa bezlitosny, mijające lata otwierają z hukiem drzwi, które już nie tak łatwo zatrzasnąć przed nosem. Co się zobaczy, to już trudno odzobaczyć. Tak to po prostu niestety nie działa…Wiedząc niektóre rzeczy, często wcale nie jest nam łatwiej… Chyba łatwiej, paradoksalnie, byłoby nie wiedzieć…Co jest najtrudniejsze w byciu kobietą po 40?

Co jest najtrudniejsze w byciu kobietą po 40?

Zaakceptować istnienie zła

Przede wszystkim dobija myśl o niesprawiedliwości tego świata. Chciałoby się wierzyć, że dobrym ludziom zdarzają się dobre rzeczy, a złym osobom – złe. Ale im dłużej żyjesz na tym świecie, tym bardziej masz świadomość, że to nie jest prawda.

Życie bywa okrutne, los ślepy, a wszystko bardzo niesprawiedliwe. Zbyt często nie nagradza się ludzi prawych, pracowitych, pomocnych. Zamiast dawać im wsparcie, podrzuca się im kłody pod nogi. Po to, żeby potem z radością i szyderczym uśmiechem obserwować, jak sobie oni z nimi nie radzą.

Mierzyć się z niekompetencją

Zbyt często widzi się ludzi słabych, zakompleksionych na dobrych stanowiskach, zarabiających ogromne pieniądze. W teorii powinny być w tym miejscu jednostki ponadprzeciętne. W praktyce często trafiają w dane miejsce osoby, które miały w nim być. Od samego początku. Niezależnie od wszystkiego. Ci wszyscy, którzy mają znajomości i je wykorzystują. Ci, którzy potrafią działać nieczysto, rozpychać się łokciami i podkładać komuś nogi.

Po 40 już dużo widziałaś. I wiesz, że nawet tytuły naukowe i dobre stanowisko nie gwarantuje, że masz do czynienia z kompetentną osobą. Za każdym razem należy mówić „sprawdzam” i weryfikować opinie ekspertów, zwłaszcza diagnozy, które mogą mieć wpływ na całe nasze życie.

Zrozumieć znaczenie miejsca urodzenia

To, co najtrudniejsze to podniesienie ciężaru życiowych ograniczeń. Zrozumienie, że co prawda można wyrwać się z każdego bagna, to prawdą jest, że niektórzy nie muszą tego robić. Na starcie mają lepiej i żadna szkoła, żadne szczytne hasła tego nie zmienią. Życie jest niesprawiedliwe. I to dlatego ludzie średnio rozgarnięci rodzą dzieci podobne do siebie. W domach, w których panuje natomiast przekonanie o wadze wiedzy, nauki i pracy przychodzą na świat dzieci, które wychowuje się w tym nurcie. To dlatego mówi się, że niedaleko pada jabłko od jabłoni. Oczywiście można wiele zmienić w swoim życiu, wyrwać się z toksycznej rodziny, ale sam trud, który trzeba w to włożyć jest tak ogromny, że wiele osób przerasta.

I sporo z nich na samym wstępie się poddaje. A tych, którym mimo wszystko się udaje, stawia od samego początku na przegranej pozycji. Będzie im trudniej od samego wstępu i raczej mają oni marną szansę, że zajdą tak daleko, jak osoby, które nie musiały walczyć z rodowymi upiorami, mając potężne wsparcie i pomoc na każdym kroku.

Mierzyć się z niedojrzałością

Wielkim rozczarowaniem może być również zrozumienie, że mnóstwo ludzi się nie zmieni, wielu nigdy nie dojrzeje. Nie ma co liczyć, że doświadczymy od nich tego, co nam się należy: choćby empatii i szacunku. Niestety większość nigdy nie osiąga nawet podstaw dojrzałości emocjonalnej.

Mogą być nawet inteligentni, wysoko postawieni, a jednocześnie pozostawać szalenie niekompetentnymi.

Podczas rozmowy żałośni, w codziennych kontaktach śmieszni – bez cienia refleksji i zdolności do autoanalizy. To osoby, które zawsze mają rację, nawet gdy jej nie mają i nigdy nie przyznają się do błędów.

Pogodzić się z bezsilnością

Trudna jest bezsilność. Pogodzenie się z tym, że nie na wszystko mamy wpływ, że należy odpuścić. Że trzeba walczyć o siebie, bo pomagając ciągle innym, można co najwyżej się spalić. Należy zrozumieć, że świata nie zmienimy. Możemy jedynie (co na marginesie też sporo znaczy) zmieniać swoje otoczenie.

Cenną lekcją jest pogodzenie się z bezsilnością oraz pozwolenie innym, zwłaszcza dzieciom, żeby żyły po swojemu, popełniały błędy i wyciągały ze swoich decyzji lekcje. Nawet jeśli wiemy, że to nie ma sensu, to wiedzieć, że w pewnym momencie należy odpuścić. Pozwolić żyć dorastającym dzieciom na własny rachunek.

I przemijaniem

Niezwykle trudne jest pogodzenie się z przemijaniem. Nie tylko swoim własnym, ale również innych: ukochanych osób, rodziców, cioć, przyjaciół.

Trudno jest patrzeć jak życie jest kruche i jak nasze plany mogą być w kilka chwil zamienione w pył.

Zrozumienie, że nic nie jest pewne i że naprawdę wszystko może się zdarzyć to bolesny proces. Jak uznanie za realne również tego, czego nawet nie śnimy w najgorszych koszmarach. Zrozumienie tego…i wbrew wszystkiemu zachowanie nadziei, że będzie dobrze oraz radości z tego, co się ma. Cieszenie się tym, co posiadamy a nie skupianie się na tym, czego nam brakuje. Ten styl życia – nie zawsze przychodzi wraz z wiekiem. I wtedy jest to podwójnie trudne. Bo trzeba się tego nauczyć. Żeby nie zwariować, na przykład.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj