O rozwód w Polsce wnoszą zazwyczaj kobiety. To one, a nie mężczyźni decydują się odejść. Powodów jest mnóstwo. Kluczowe jednak są: zmęczenie i pozbawienie wszelkich nadziei, a także czas, który w końcu postawił pod ścianą i pozbył wszelkich złudzeń. Po setkach prób ratowania kruchej relacji, z poczuciem przegranej nie ma już innej drogi. Tak jak nie ma relacji, która miała trwać wiecznie. Jedyny sposób to wykazać się odwagą i spojrzeć prawdzie w oczy. Nazwać rzeczywistość po imieniu. Skończyło się. Rozpadło. Mimo starań, nie da się posklejać. Trzeba iść dalej, dając sobie jeszcze szansę na szczęście. W pojedynkę lub w nowym związku.
Takie to proste? Niekoniecznie, bo po drodze obrywa się i to mocno. Zwłaszcza kobietom! Tym, które znalazły siłę, by zadbać o siebie. Niezrozumiałe! Jak one mogły!
Egoistki?
Kobiety, które decydują się na rozwód, muszą się mierzyć z falą krytyki. I totalnym niezrozumieniem.
Często słyszą, że są egoistkami, które myślą tylko o sobie. Zamiast spojrzeć na dobro dzieci, rodziny, robią takie numery. Przecież tyle wytrzymały, nie mogą zacisnąć zębów i trwać dalej? Czemu tak wszystko komplikują?
Okazuje się, że nie, nie mogą. Już nie potrafią. Bo ten stan permanentnego poświęcania trwał zbyt długo. Lata, które mijały na wyrzekaniu się własnych potrzeb dla męża, dzieci, dla dobra rodziny teraz odbija się czkawką… I stawia przed dylematem – albo w końcu zadbam o siebie, albo stracę siebie w 100%. Zniknę w całości.
Paradoksalnie, gdy po latach patrzy się wstecz, to pojawia się zdumienie. Jak ja to wytrzymywałam, jak dawałam radę i od razu pojawiająca się myśl – nie dam rady już ani chwili dłużej. Tyle czasu zmarnowałam…i nie mam go już tyle…
Nie potrafią walczyć
Kobietom, które decydują się na rozstanie zarzuca się także brak dobrej woli, to, że nie starały się, że nie walczyły wystarczająco mocno. Mówi się o tym, że przecież żaden związek nie jest idealny, że takie jest życie. Potrzebne są kompromisy i takie tam…
Obserwator z zewnątrz zakłada, że decyzja o rozstaniu była prosta, podjęta między jednym a drugim łykiem kawy. Kobiecie, która zdecydowała się na rozwód odbiera się jasność myślenia. Przypisuje się jej głupotę, złe intencje i próbuje się ją nawrócić na dobrą drogę, bo na pewno się da coś jeszcze zrobić. Przecież wystarczy, że zwróci się jej uwagę na pewne kwestie i oświecenie gotowe! Rozwodu na pewno nie będzie!
Oczywiście bywają impulsywne, głupie, nieprzemyślane decyzje, jednak te rzadko dotyczą rozwodu. Kobiety nie odchodzą z dnia na dzień. Zanim spakują walizki, wielokrotnie robią to w myślach. Zanim złożą pozew, setki razy analizują sytuację. Płaczą i zagryzają wargi. Nigdy nie dają jednej szansy. Dają ich tysiące. I dopiero całkowite wypalenie zmusza je do podjęcia ostatecznej decyzji. Do walki o siebie… Po fali łez, frustracji, błaganiach i prośbach. I zawsze ku zaskoczeniu męża i otoczenia.
Kobietom po 40 odbija
Mężczyźni, którzy przez lata bagatelizowali kobiece narzekania są zaskoczeni. Nie zwracali uwagi na prośby, uważali, że to histeria, czy damskie foszki. Ci, którzy mieli wieczne wymówki i krótką pamięć, gdy w końcu kobieta postanawia odejść, nie wierzą w to, co się dzieje. Są kompletnie zdezorientowani. Bo jak to? Ona odchodzi?
Gdy jeszcze ta “szara myszka”, która siedziała cicho w domu zaczyna studia, otwiera biznes i dobrze jej idzie, to nadal jest “nic nie warta”. “Zaraz powinie się jej noga, wróci do niego, na pewno”. Nawet gdy on siedzi kątem u rodziców, a ona kupuje dom, to ona jest przegraną. Bez niego nie da sobie rady. W jego oczach ona po prostu zwariowała szczególnie wtedy, kiedy ośmieli się na związek z młodszym facetem. To również będzie dla eks dowodem na to, że odbiła jej szajba. I należy jej współczuć…
Mężczyzna rzadko spojrzy na sytuację szerzej. Nieczęsto stać go na refleksję, autokrytykę. Nie powie, że jego była po prostu dojrzała, znalazła siłę, czy rzeczywistość się zmieniła i zauważyła, że bycie razem już nie miało sensu. Do końca chwil ona będzie tę złą, on tym biednym opuszczonym. Zachowanie z klasą i trzymanie poziomu to niestety rzadki scenariusz. I nie tylko po jednej ze stron.
Tymczasem nie da się pójść dalej, jeśli nie dojrzy się w dawnej, zakończonej już relacji błędów byłego…i swoich. Nawet jeśli podstawowym byłby brak kobiecego dbania o siebie i mówienia “nie” to jest to na tyle duży problem, że trzeba go przepracować. Bo jeśli nie zadbasz o siebie, nie jesteś w stanie dbać mądrze o nikogo innego. Musisz kochać i szanować siebie, by kochać i szanować innych.
Mam nadzieję, że mnie ten problem nigdy nie będzie dotyczył.
Za tem po co zakładać rodzinę wychodzić za mąż,przecież każda zdaje się wiedziała co robi i za kogo wychodzi.Kazda ma rozum,życie to nie bajka o złotym księciu.Jak się ma aspiracje to trzeba je rozwijać A nie wlazic w pieluchy.
Niestety jest w życiu każdej pary taki moment że chce się mieć dziecko i myślę sobie ze to nie tylko decyzja kobiety wejścia w pieluchy jak Ty to napisałeś. I jeśli spojrzeć na to szerzej to sa kobiety które z wyboru są same i poświęcają się karierze. W mojej pracy jest ich dużo wyobraź sobie. Owszem każda zdaje sobie sprawę ale ile jest takich sytuacji że po czasie zdaje sobie sprawę taka kobieta czy mężczyzna z wad drugiej strony bo przecież kochali się a miłość jest ślepa.
Życie to nie bajka,
a małżeństwo to nie dożywocie. Nikt nie bierze ślubu z zamysłem, że się rozwiedzie. Tkwić w bagnie i żyć w imię zasady “widziały gały co brały” to już nie ta epoka. Każdy się zmienia i czasami te zmiany wykluczają wspólne życie. Trochę więcej wyrozumiałości życzę. Nie wszyscy zdradzają się na lewo i prawo i nie każdy rozpadający się związek obciążony jest przemocą. Czasami życie weryfikuje nasz plany i tyle. Każdy mężczyzna ma podobny wybór. W związku są 2 osoby.
W pełni się zgadzam. Ludzie z biegiem lat się zmieniają, to znaczy w parze jedno może się rozwijać a drugie stać w miejscu. Ich potrzeby również, nie jestem osobą sprzed 20 lat, nie mam tego samego zdrowia i mam innądojrzałość. Widzę wszystko innaczej niż kiedyś. Jeśli partnerzy patrzą innaczej na różne sprawy, nie ma to sensu bo zostaje obopólna flustracja i zniechęcenie. Próba 1, kolejna szansza i jeszcze następna aż w końcu zderzenie ze ścianą uświadamia ci że patrzysz na zupełnie obcego ci człowieka który wyznaje zupełnie inne wartości niż ty. Nie musi być zdrady. Dramaty bywają różne i trzeba podjąć dojrzałą i najlepszą alternatywę, szczególnie jak ma taki “związek” negatywny wpływ na dzieci 🥺
niestety nie wiedziałam za kogo wychodzę
Prawda
Cała prawda
Nic dodac nic ujac jest dokladnie tak
Lepiej sie rozstać zanim facet zrobi psychicznie chore żonę i córkę i zniszczy im życie lub syn nie ma wzorca dobrego, czasami decyzje takie sa trudne czlowiek chce dawac szanse lub grozi facet kobiecie wczesniej finansowo ja robiac zależna od niego …za pozno odejście od takiego meza lub wcale to potem dziecko nie ma swojego życia ulozonego, ma słuszny zal i kobieta tez tylko zdrowie zniszczone. – egoistkami nie sa bo co mają zdrade, pijaństwo,przemoc akceptować i nie miec zycia lub byc ograniczama życiowo i ile razy mozna dawac szanse i słuchać przeprosin a i tak jest brak zmiany postaw.- Wedlug mnie brawa dla tych co powiedziały dosc i odwazyly sie odejść z dziećmi by miec spokojniejsze życie bo przecież jak jest mężczyzna normalny,zdrowe relacje to widać ze jest atmosfera i szczęście w domu, a jak ludzie sie nie dogaduja to obrywa sie i dziecku
Facetom uderza woda sodowa do glowy sa nie tykalni nic nie mozna powiedziec przeciez pracuja… obrazaja sie z byle powodu a my kurwa to co dom praca dzieci wypinanie glaskanie ..w dupe czasem kopnac i olac goracym moczem ..bo czasem az za duzo nad tymi gburami sie skacze nooo juz mi lzej
Mocne ale zgadzam się z Tobą. Czasami trzeba olać i zająć się sobą. Teraz na szczęście kobiety mają więcej możliwości i nie muszą się męczyć w dziwnych związkach jak kiedyś.
Błędem obu stron jest myślenie że ta druga osoba jest już na zawsze. Wtedy oboje przestają się starać i wtedy zaczyna to umierać.
Przeważnie z czasem przestaje się dbać o związek,Uczucie zaczyna pomału wygasać.
Cisza między ludźmi, zaspokajanie potrzeb tylko jednej strony, brak konstruktywnej rozmowy przyczyniają się do rozpadu wielu związków. Dopóki nie będziemy dbać o tą drugą osobę jak o siebie samego, dopóki potrzeby drugiej strony nie będą dla nas tak ważne jak nasze własne dopóty będziemy tkwić w matrixie.
4 lata. Tyle trwała moja walka. Upokorzona wiele razy. Wiele wniosków. Poświęcenie. Potem wniosek że ginę. A potem było tylko lepiej. Coraz lepiej. Teraz jestem u siebie. Porządek. Spokuj. Żyje. Jestem.
Tak,to prawda.
Ale warto przejść przez to piekło by móc znowu oddychać i żyć
Tak myślą niektóre kobiety, bo nie ponoszą konsekwencji porównywalnych z mężczyzną. Proponuję: dzieci przy mężu, ona płaci alimenty pod groźbą komorniczą i ma widzenia z córką i synem w ściśle określonych godzinach. A jak mąż wyprowadzi się na drugi koniec Polski z dziećmi, to musi dojeżdżać. Do tego zarobiła 4 razy więcej, ale oddaje połowę majątku i niestety do czasu zakończenia rozwodu musi się wyprowadzić z domu. W takiej sytuacji niewiele kobiet by tak myślało i się decydowało. Po prostu w sprawach rodzinnych dawniej kobiety miały trudniej i zyskały spore przywileje, myśląc tylko o sobie, korzystają z nich.
brednie. Co za problem: opieka naprzemienna i baj baj alimenty. Ale nieeee…przecież dziecko co drugi tydzień w domu to problem. Srednio sie wtedy laski wyrywa. No i trzebaby dojrzec: myslec o lekarzach, szczepieniach, pracach domowych, butach na zime, wypadzie do kina, zdrowych posilkach, zawiezieniu do szkoly, odebraniu ze szkoly, prezentach na urodziny kolezanek, kasztanach na lekcje, zajeciach dodarkowych, goraczkach, kaszelkach, itp.itd. fuck it. Rzucimy tysiaka ma miesiac i niech sp….a. swiety spokoj. I porobić z siebie ofiarę będzie łatwiej. No i niech tylko spróbuję sobie znaleźć kogoś nowego… oooo wtedy to sobie przypomnimy o dziecku. Chcecie jechać na wakacje. Śmiało. Ale bez mojego najukochańszego synka. Chcecie się przeprowadzić do innego miasta ? Nie wyrazam zgody. Przecież to zaszkodzi psychice mojego bombelka. BTW zarabiam sporo więcej niż mój partner i jeśli będę chciała odejść- odejdę. Napewno nie będę chlipać ze “połowę majątku zostawiam” . Tak robią żałośni chłopcy którzy zarabiają 5 zł więcej od swoich kobiet. Współczuję Twojej kobiecie. O ile ją masz w co wątpię.
W dużej części przyczynia się do tego niemoralność ludzi.
Doskonały artykuł!
Dokładnie tak jest i najlepsze jest to, że ON jest zdziwiony ja kiedy byłam zdziwiona jego zdziwieniem to usłyszałam: No bo byłaś niewiarygodna, tyle razy mówiłaś, że odejdziesz i nie odeszłaś…
To jest moja historia przecież.
Rozwód nie bierze się tak nagle bo ma się kaprys tylko to jest już ostateczna decyzja gdy na prawdę już nie ma nic wszystko zostało zdeptane zniszczone i nie zostało nic tylko pustka
A facet i tak zaskoczony i rzuca tekstem , że nie dałam mu szansy. Nawet jak im siekierą między oczy to nadal ślepi i głusi.
Dokładnie..Ale są i takie które tkwią w chorym dogmacie..bo jej luby jej jeszcze nie bijeto jest dopiero miłość
Dokladnie tak trafione w sedno
Prawda.Ja tak zrobiłam i nie żałuję.Żyję z dziećmi w spokoju, którego długo nie mieliśmy…Teraz cieszymy się z każdego dnia. Kupiliśmy psa.Daje nam tyle miłości i radości.Bądźcie kochane silne i niczego się nie bójcie. Czasami nie warto marnować czasu na isiby ,które nas nie szanują i nas nie dostrzegają .
Dobrze napisane i to powinna przeczytac kazda mloda dziewczyna. Nasze matki i cale spoleczenstwo zle nas wychowaly – bysmy nie mialy wlasnych przekonan, zdania, opini, marzen i pragnien. A potem kobieta sie wypala, gasnie i traci chec i sens zycia.
Dokładnie zgadzam sie bylam naiwna bo sadzilam ze sie zmieni ale tacy ludzie(alkohol) sie niezmieniaja rzadko
Czytam i uśmiecham się pod nosem, też zwariowałam
Dokładnie kto nie jest lub nie przeżyje to na własnej skórze to nie ma zielonego pojęcia o czym jest mowa i jak to wygląda w życiu więc skoro ktoś nie wie nic na ten temat to niech się nie wypowiada za głośno, to prawda że kobieta jak się decyduj na rozwód to nie z głupoty co większość tak snuje domysły tylko żeby ratować siebie i dzieci
Jak to kiedyś ktoś mądrze napisał- “…bo kobieta odchodzi miesiącami, latami…” A niektórzy zauważają to dopiero , gdy spakuje walizki i zamknie za sobą drzwi…
Jasne, a największym dowodem tego, że “słusznie zrobiła” bedzie jej poczucie zadowolenia i spełnienia. To proponuję założyć nową rodzinę z tym nowym super lepszym i mieć następne dzieci! Jestem na 100% przkonany, że po kilku latach historia się powtórzy!!!
Jak ktoś nie ma macieżyństwa we krwi to sobie go już nie zaszczepi ale o tym trzeba myśleć zanim się zajdzie w ciąże!!!
Ale oczywiści skoro rozmawiamy o Paniach po 40, to już żadna się w nowe pieluchy nie zaangazuję więc do końca zycia bedzie chodzić dumna z sibie, że dobrze zrobiłą bo ten pierwszy był taki zły… Tylko, że z tym drugim dzieci nie ma, więc raz że nie ma frustracji rodzinną codziennością, a dwa że jak się nie będzie starać (bo w takim dwuosobowym związku już się nic nie należy z tytułu posiadania dzieci), to jej partner podziękuję, tka samo jak by zrobił pierwszy mąż gdyby nie było dzieci.
Tu się nie ma co oszukiwać, wina leży po obu stronach, a takie szukanie sobie wytłumaczenia tanimi artykulikami z neta nic nie daje, oprócz łechtania własnego ego i robienia dziecią krzywdy.
No ale tu już psycholog ma pole do popisu, no chyba ze już też nie…
Wiesz to nie o to chodzi. Ja swojego męża kocham i staram się być dla niego jak najlepsza. To ja ogarniam mieszkanie i dzieci,chodzę do pracy i na zakupy. Mąż pracuje za granicą. Jak przyjeżdża to chce mu coś ugotować pysznego żeby dobrze mu było w tym domu. No ,ale co z tego skoro on uważa że ja muszę to wszystko robić ,bo to jest obowiązek kobiet. Często słyszę od niego krytykę. Jakieś kwiaty czy prezent na dzień kobiet czy urodziny? Zapomnij. A ja walczę o nas ,o naszą rodzinę i bliskość. Tylko nie wiem jak długo jeszcze dam radę być takim związku. I jest tak jak w tym artykule ,gdy mu mówię że jest mi źle ,że chce żeby mi pomagał i częściej przytulał to zawsze jest marudzisz albo przesadzasz…
Przynajmniej rozmawiasz z nim. Mówisz, że masz problem i obiekcje i prosisz o zmianę z jego strony. To jest dojrzałe zachowanie.
Moja żona nie mówiac zupełnie nic stwierdziła, że chce rozwód. Co właśnie ma miejsce…
No nie twierdze ze ksiezniczki nie istnieja, ktore tylko na raczkach nosic. Musze Cie rozczarowac bo mnóstwo ludzi po przejsciach, tak kobiety tez, tak z dziećmi tez, zakładają nowe rodziny, i czasem tez rodzą sie dzieci. Tak jest u mnie :)to ze ktos odchodzi od męża to znie znaczy ze nie ma powołania do macierzyństwa. Nam jest dobrze 🙂 ale tez jestem madrzejsza o doswiadczenia bo: ja tez pracuje, a dzieci byly moje i bylego a nie tylko moje, bo ja nie jestem sprzataczka, kucharka itp, itd i ogolnie typem od brudnej roboty i seksu wymuszanego przez panicza po tym jak mi ublizal w ciagu dnia, nie robiac nic. Lata trwalo, tyle, prosb, krzykow itp. To ze nasze babcie i mamusie tak wychowywaly to nie znaczy ze ja tez taka mam byc. I kolejne bo: ja mam 2 rece, facet tez, ja pracuje, facet tez, mam glowe, nogi i jestem wartosciowym czlowiekiem, jak kazdy. Gorszy sort z nas kobiet? Tak dzisiaj walczymy, o przyziemne sprawy, o to ze tez jestesmy zmeczone i chcemy odpoczac, o to ze tez mozemy miec znajomych, i chciec wyjsc samemu, nie koniecznie na ryby czy do baru, ot tak wyjsc. Mamy takie same prawa jak i obowiązki. Ja nie czuje sie w niczym gorsza. Moj obecny partner o tym wie. Ma raczki i moze robic to samo co ja. Pomagamy sobie nawzajem, wspieramy sie i nie ograniczamy. A to ze oboje czasem zmeczeni. No coz zycie.
Miłość ma 3 składowe: intymność, zaangażowanie i namiętność. Namiętność niestety najszybciej się kończy. Trwa najwyżej kilka lat. Są dzieci, kredyty, problemy, praca… Nagle luz, kredyty spłacone, dzieci podchowane, można wyjść z koleżankami na imprezki. To nowe, więc energia ze związku idzie na zewnątrz. Miłość to czasownik. Jak nie robi się dla niej czegoś aktywnie, to powstaje wrażenie, że znikła. A taka dziewczyna na zasadzie wyciągnięcia prądu ze wspólnego JA z mężem dochodzi do wniosku, że jej już to małżeństwo nie kręci. Ta możliwość odreagowania po latach siedzenia w pieluchach i spłacania haraczu dla banku jest tak atrakcyjna, że kobiety po 40 roku życia często pragną wolności. Namawiają je tez do tego wprost, bądź pośrednio rozwiedzione przyjaciółki. No i sam fakt, że kobieta zostaje z dziećmi, alimentami i połową majątku jest zachęcające. To mężczyzna traci wszystko a jej dużo łatwiej.
A gdzie są wymienione uzasadnione przyczyny takich decyzji?
Łyk kawy?
a jakie były oczekiwania jednej i drugiej strony?
a jakie relacje w ich rodzinach?
a jaką żoną być chciała?
a jaką żonę on mieć chciał?
a jakie wartości ich łączą?
a jaki model rodziny?
a kto to omówił?
tego wiele.
Po co był ślub?
Po co to było?
Często to prawda. Slabe kobiety tak maja albo te ktore karmia sie zludna nadzieja.
Dokładnie tak setki szans i bez efektu
Kobieta po 40 wie czego chce
[…] Wiesz, dlaczego jest tyle rozwodów po 40? […]
Nigdy nie wierzyłam kiedy mi mówiono,że życie zmienia się po 40-tce.
Zmieniło się.
Mimo,że córka mnie olała,wolała zostać z ojcem,bo tatuś więcej zarabia,zerwała ze mną całkowicie kontakt…
Mimo wylanych łez,bólu który siedzi we mnie…
Jestem szczęśliwą kobietą.
Mam cudownego faceta,który jest ze mną na dobre i na złe.
Spełniam swoje małe marzenia.I przede wszystkim żyję…
Maćku,nie do końca widzę rozumiesz,o co nam,babom chodzi.Wy faceci myślicie że nasze narzekania na was to tylko fanaberie.jakbyś się czuł jakby ktoś na kim Ci zależy przez lata cię nie docenial, zaniedbywal twoje potrzeby, bagatelizowal je i miał cię jedynie do garów i okazjonalnego seksu który w dodatku też jest kiepski bo pan i władca spod kapca myśli tylko.o sobie?
Ślub o ile w ogóle, to trzeba brać po 30-tce albo i po 40-tce, jak się już ma coś w głowie i wie się, czego się chce. A jak się wychodzi za mąż mając lat 20, to się rozwodzi po 40…
Nie warto czekać aż On Cię zauważy szkoda życia, czasu, marzeń z których rezygnujemy na rzecz……..
Odwagi i wsparcia wszystkim które się zastanawiają.
Dokładnie tak jak piszesz, nigdy nie trzeba rezygnować z siebie, realizacja pasji i żyć tak by niczego nie żałować, ważny jest charakter i wyznaczanie celów a nie bierne siedzenie w domku i czekanie na ❓
Dochodzimy do wniosku , że nie mamy już nic do stracenia. Przestajesz się bać jutra , a nawet zaczynasz się uśmiechać na myśl o rozwodzie . Straszenie , manipulacja męża spływają jak po kaczce , aż żal Tobie tego idioty . Nie żałuj tych lat , wspominaj dobrze , nauczyły Cię być silną 🙂
Ciekawe i prawdziwie są slowa” ku zaskoczeniu męża i otoczenia”. Świadczy to o tym ze “nasi bliscy” udają ze nie widzą, nie chca widzieć tego co sie dzieje. Nie chcą pomóc. Odwracają wzrok od prawdy . Do kogo taka kobieta ma się zwrócić o pomoc, skoro wszyscy wokół udają , ze nic się nie dzieje? Musi sobie sama poradzić. Dlatego, zeby zebrać sily, jej horror trwa. Czeka na odpowiedni moment, na czas kiedy psychicznie bedzie czuła sie na to gotowa.. a to dopiero początek. Bo jak juz podejmie decyzje, musi mieć tyle sił, zeby nie poddała sie w trakcie.. a przychodzą takie momenty, kiedy nie ma pomocy znikąd, kiedy sily są na wyczerpaniu, kiedy przychodzą mysli, ze moze sie poddać. Musi mieć jednak świadomość, ze kiedy się podda, to juz przepadła… bedzie tylko gorzej… jeszcze gorzej niz bylo. Kiedy sie podda, ro jej zyciem zawladnie ktoś inny….
“wy faceci”, “nasze oczekiwania” ..uwielbiam takie teksty. Nie ma czegoś takiego jak grupowa odpowiedzialność/mentalność w związku. Para składa się z dwóch jednostek a nie z “nas facetów” i “Was kobiet”. Każdy jest inny, zarówno kobiety, jak i mężczyźni i takie generalizowanie tylko pogarsza sytuację…
Odchodzicie mając 40 lat i niewielkie szanse na dobre ułożenie sobie życia. Rozwalacie rodzinę, potężnie krzywdzicie dzieci, siebie i mężów. Działacie pod wpływem koleżanek, przyjaciółek i takich artykułów. I zostajecie same, smutne i zgorzkniałe. Tylko nieliczne, najczęściej z nieprzeciętną urodą mają szansę na nową korzystną relację. Reszta może się zadowalać przelotnymi znajomościami albo relacjami z dużo starszymi i mało dla nich atrakcyjnymi. Potwierdzają to statystyki. Efekt jest taki że czujesz się dumna że to TY odeszłaś i jednocześnie jesteś przegraną, co doskonale czujesz. Masz poczucie przegranego życia i braku perspektywy na bycie szczęśliwą w relacji. Za sobą masz zgliszcza a przed sobą jałową pustynię. I możecie zaprzeczać i racjonalizować ale i tak jesteście przegranymi, częściej niż ci faceci których zostawiacie.
To wszystko z obserwacji swojej ex i kilku innych rozwódek obijających się w poszukiwaniu szczęścia.
Ojoj. Bardzo cię musiało boleć skoro tak obserwowałeś ex. A ona Cie pewnie wtedy w nosie miała. Teraz pytanie czy to co zaobserwowałeś to rzeczywistość czy Twoja projekcja. Bo skoro kobieta cie zostawiła to pewnie projekcje siebie jako fantastycznego męża trwały dla niej zbyt długo.
Prawda. U mnie też łatwo nie było, ale zawalczyłam o siebie. Jestem szczęśliwa i nie żałuję tej decyzji. Jedynie czego żałuję to tego że nie zrobiłam tego dużo wcześniej. Mój były chodził po wszystkich ludziach i dosłownie piszczał, wymyślał na mnie cuda itp. na początku było to przykre bo nikt tego nie sprawdzał tylko odbierał że taki biedny jest a ja to ta zła. W tej chwili nie ma znaczenia bo dzięki tej decyzji jestem bardzo szczęśliwa,szanowana w związku i kochana. Jeśli miałabym podjąć tą decyzję jeszcze raz to bym to zrobiła tylko że dużo wcześniej.
Jak ktoś napisał nikt nie wie ci się dzieje w 4 ścianach za zamknietymi drzwiami…. I jak pozornie szczęśliwe małżeństwo składa się z dwojga nieszczęśliwych ludzi… Ale do oceny i naprawy chetnych nie brakuje 😉
Czegokolwiek by kobiety nie zrobiły, to i tak muszą się ciągle mierzyć z falą krytyki. Polskie społeczeństwo mogłoby trochę wyluzować, a najlepiej niech każdy zajmie się swoimi sprawami a nie cudzymi.
Bardzo mądre podsumowanie, zgadzam się w 100%.
Nikt niewie co się dzieje w czterech ścianach ale każdy do oceniania jest pierwszy. Można milczeć latami ale wkoncu ma się dość wszystkiego odpuszcza się i przepadają lata starań i szans.
Ja po 40 w końcu chce się ustatkować i wydaje mi się, ze wtopiłam bo większość już po rozwodzie spełnionych chcą się bawić tylko
Wszyscy zdziwieni. Zła kobieta … niestabilna emocjonalnie i do tego odwaliło jej
Mi też próbowano wybić sobie rozwód z głowy nie posłuchałam innych i nie żałuję jestem wreszcie szczesliwa
Rozwiodlam się 5 lat temu…18 lat zwlekalam.żałuje do dziś straconego czasu.od 5 lat wiem,że żyje
A co jeśli 12 letnie małżeństwo z 2 dzieci było złe, toksyczne, niedojrzałe, dysfunkcyjne przez obydwie strony. Teraz to wiemy, ale nie ma już we mnie uczucia żeby dalej walczyć. Rozum mówi zostań bo on wreszcie dojrzał, wspólny kredyt, dzieci jedno “trudne” drugie małe …. Jestem na terapii i czekam…aż będę miała pewność w którą iść stronę. Nie wyobrażamy sobie związku bez bliskości emocjonalnej, szacunku, zaufania. Ja nie mogę zapomnieć 8 złych lat….nic nie czuję do męża
W związku małżeńskim trzeba rozmawiać .Wzajemnie porozumieć się jak tego brak to nic z tego nie będzie‼🌈☀️ .Prawie po obu stronach jest wina.‼
Po 20 latach chyba jasne czemu…Milosci dawno nie ma tylko wspolne dotosle juz dzieci i nic wiecej..Da sie to zauwazyc jak facet czy kobieta szuka nowych wrazen stad tyle zdrad
A ja jestem 23 lata po ślubie i jestem szczęśliwa. Oczywiście czasami też się złościmy na siebie i mamy siebie dość, ale to trwa krótko i na szczęście nie często ! Staram się pielęgnować nasz związek ( chociaż czasem mnie męczy, że inicjatywa zazwyczaj jest z mojej strony). Teraz w okresie koronawirusa przekonałam się, że mam najcudowniejszego męża pod słońcem, bo gdy wpadłam w depresję, to on się mną opiekował i wspierał mnie w mojej traumie. Gotował, mył okna, sprzątam, robił zakupy i jeszcze mi wszystko podawał do łóżka! Widziałam, że ma dość, ale zaciskał zeby! Przekonałam się, że to jest właśnie ten facet i że miałam w życiu wielkie szczęście, że spotkałam go na swojej drodze!
Ja również dołączyłam do grona szczęśliwie rozwiedzionych prawie równo w 40-ste ur., do tego szczęśliwa przeprowadzka do własnego mieszkania, później szczęśliwie spotkałam tego jedynego, właściwego na całe życie i w międzyczasie jeszcze się dokształciłam
Krótko mówiąc miałam szczęście w tym wszystkim ale trzeba też się odważyć i przyjąć zasadę że jeśli jest źle tak że gorzej być nie może to znaczy że może być już tylko lepiej 😉🙂
Bo jak tu jedna pani napisała …pozwala się na flirt…Później z flirtu przeradza się to w spotkanie i coś więcej.A później rozpacz …no i rozwód gotowy.
Bo wkońcu rozumiemy,że nie musimy robić co wypada,co powinnyśmy i zaczynamy wierzyć ,że mamy prawo a nawet obowiązek pomyśleć o sobie i swoim szczęściu.Wkońcu poprostu otwieramy oczy i wiemy,że nie warto tracić czasu i życia z kimś kto ci nie daje szczęścia…😁😁
U mnie rozwiódł się ze mną mój mąż …..powiedział, że nie był ze mną szczęśliwy….a ja po prostu już nie byłam ta sama osoba ci 15 lat temu….
Mnie również zaskoczyło zdziwienie męża na wiadomość o rozwodzie, przecież on się nie spodziewał, on chce wszystko naprawić i mam nie rozbijać rodziny. Wiele lat prób wykrzesania jakiegoś uczucia nic nie dały ale on nie widzi problemu bo wiele par tak żyje i jest dobrze. Potem usłyszałam że mi odbija, że jestem księżniczką że krzywdzę dzieci… Jestem egoistką która wymyśliła sobie rozwód. Nawet pokazanie czarno na białym jak próbowałam poprawić nasze relacje nic nie dają bo teraz to JA jestem zła. Stanowczo za długo to trwało, zawsze z tyłu głowy: dzieci, kredyt, dom… Poziom flustracji sięgnął zenitu i nikt mi nie powie, że taką decyzję podejmuje się przy porannej kawie. Najgorsze że mój brat przyjął takie samo stanowisko. Nagle wymyślił kilka powodów dla których jestem złą matką. Wielki zawód. Kobiety są wtedy same, całkiem same i nie dziwi mnie że długo podejmują ostateczną decyzję.
U mnie to właśnie się dzieje, teraz, dzięki artykułowi i Waszym komentarzom trzymam sie. Jednak nie wiem co będzie z dziećmi, ponieważ pod wpływem ojca nie chcą ze mną mieszkać.
Nie chcę być nieszczęśliwa do końca życia.
Teraz jest taki trend rozwodowy. Nawet zyskał nazwę divorsitis. Jak jedna kobieta postanawia wyjść ze związku istnieje 75% prawdopodobieństwo, że to samo zrobi przyjaciółka. Okazuje się, że kobiety sie naśladują także w tym. Nie dziwię się mężowi. On zazwyczaj ponosi znacznie większe konsekwencje rozwodu. Ona odchodzi, dostaje połowę majątku, choć to nie ona na nia zarobiła, dzieci zostają przy niej i jeszcze ma alimenty. Facet traci wszystko: żonę, rodzinę, dom, dostaje alimenty pod groźbą komorniczą. Można się załamać. Kobiety dawniej nie mogły tak łatwo się rozstać jak teraz. To fakt, że dziewczyna tak niewiele traci, jest zabezpieczona finansowo kiedy na to się decyduje zachęca ją do tego. To dla niej “nowe życie” czasami żadnym w zasadzie kosztem. A mąż traci nawet sens życia.
Proponuję spojrzeć z perspektywy mężczyzny. Kochaliśmy się z żoną bardzo a ja byłem o 10 lat starszy. Po ślubie pojawiło się troje dzieci. Ciężko było, ja pracowałem jako manager wyższego szczebla. Nieprzespane noce, stres. Zmęczyliśmy się. Kiedy dzieci podrosły, spłaciliśmy ostatnią ratę kredytu za mój wymarzony dom, żona miała 45 lat i nagle stwierdziła że nie czuje już tego co było i chce odejść. Oczywiście odeszła po ludzku. Dzieci przy niej. Ja straciłem kochaną żonę, dla której zrobiłbym wszystko, rodzinę, codzienny kontakt z dziećmi i wymarzony dom. Jako facet 55 lat straciłem pracę. To nie jest dobry wiek, aby wszystko zacząć od nowa. Nie mogłem znaleźć kolejnej. Za sprzedany dom mogłem kupić 55 metrowe mieszkanie. Koszt jej decyzji w imię jej potrzeby znowu bycia wolną był dla mnie olbrzymi. Dla dzieci to była trauma. Ona jest wolna. Zadbała o siebie i tylko o siebie. Stała się obca. Jeśli tendencja takich rozwodów się utrzyma to najrozsądniejszym będzie nie branie ślubu, nie dzielnie majątku po połowie. To najlepsze, co mężczyźni mogą zrobić, aby zadbać również o siebie. Zarabiają, oddają najlepsze lata na zbudowanie czegoś, to dlaczego mają tak wiele oddać byłej małżonce, która wtedy często nawet staje się wroga?
To wszystko opiera się na pewnej dyskryminacji mężczyzn w kwestiach rodzinnych. Dlatego to oni są przeciwni takim decyzjom ich żon. Mężczyźni ponoszą bowiem znacznie większe konsekwencje takich rozwodów, kiedy żona po prostu stwierdza, że chciałaby znów poczuć się singlem. Bo ten układ jest dla niej już nudny. Opisze prawdziwy przypadek. W tym związku wszystko grało, ale po pewnym czasie żona stwierdziła, że chciałaby znów poczuć motyle i postanowiła stać się znów singlem, bywać na imprezkach, chodzić na randki. Zawsze mówiła, że płatna praca i awanse jej nie interesują. Na rodzinę zarabiał mąż. Do tego dzielił z żoną obowiązki po połowie, w domu była opiekunka do dzieci. Kiedy się rozwiodła bo tak jej bardziej odpowiadało, to mężczyzna musiał podzielić majątek, stracił dzieci, gdyż była żona przeprowadziła się po roku do nowego mężczyzny na drugi koniec Polski, płacił wysokie alimenty. Na koniec jeszcze stracił pracę. Tak się załamał, że chciał popełnić samobójstwo. Kobietom dawniej było trudno i zyskały pewne przywileje w sądach rodzinnych. To fakt, że ona po rozwodzie mało traci a poczuje się fajniej sprawia, że na to się decyduje.
Facet w obecnym czasie nie powinien się żenić . W dobie lewacytwa i tego co się dzieje uważam to za zbędny ceremoniał