„Ja wiem, że to nie jest popularny temat, zwłaszcza dzisiaj….- zaczęła – Jednak dlaczego o tym nie napiszesz wprost? O tym, że wiele kobiet odczuwa instynkt macierzyński
dopiero po 40. Mimo że wcześniej nigdy on się u nich nie pojawił…. I można było sądzić,
że tak będzie nadal. Kobieta w ogóle go nie ma i nigdy nie poczuje. Napisz o uzasadnionych biologicznie obawach kobiet po 40, które często nieświadomie, a nawet wbrew sobie chcą zostać matkami. Ileż razy ja to obserwowałam! Hormony buzują, bo czynność jajników wygasa. Czujemy, że to ostatnia szansa. Zaczynamy wątpić, czy wcześniejsza decyzja była na pewno słuszna. To również z tego powodu niekiedy całkiem niespodziewanie i nierzadko wbrew logice, zaliczamy wpadkę. Tak jakby natura sama chciała zdecydować… Czy rzeczywiście instynkt macierzyński odżywa po 40? Czy po czterdziestce pod tym względem tak wiele się zmienia?” Jana
Ostatni dzwonek?
Dlaczego po 40 niektóre kobiety, które dotąd nie chciały mieć dzieci, nagle odczuwają potrzebę zajścia w ciążę? Mimo że nigdy w życiu by się nie spodziewały, uczucia, jakie u siebie zaczynają obserwować są dla nich niepokojące…. Nie chcą ich, ale z uczuciami jest tak, że one nie pytają o zgodę. Pojawiają się po prostu. I najczęściej od razu zalewają trudną do opanowania falą.
To ostatni dzwonek? Czyli dlaczego po 40 decydujemy się na kolejne dziecko
Pod względem ewolucji i biologii jest to zjawisko dobrze znane i zrozumiałe. Gdy mamy
czterdzieści plus lat, to jest to ostatnia chwila. Mamy jeszcze szansę na zajście w ciążę,
ale nie jest to takie łatwe (najczęściej jak mogło to być wcześniej).
Płodność po czterdziestce znacząco spada, pojawiają się cykle bezowulacyjne. Nie w
każdym cyklu można zajść w ciążę. Najczęściej starania o dziecko muszą trwać po prostu
dłużej. Niekiedy są nieskuteczne i ciąży nie ma. Mimo wielkiego pragnienia, dwie kreski
nie pojawiają się.
Gdy nie masz instynktu macierzyńskiego
Najprościej byłoby gdybyśmy obserwowały pewną stałość. Jeśli zostałyśmy pozbawione
instynktu, to wygodniej po prostu, żeby tak było przez całe życie. Niestety nie zawsze jest tak prosto, bywa również inaczej…. Czasami długo nie chcemy być mamami, aż pewnego dnia wszystko nam mówi, że to jedyna droga do uzyskania szczęścia. Czujemy pustkę i tylko dziecko może nadać sens naszemu życiu…. I wtedy czujemy się oszukane. Bo
zaczyna docierać do nas myśl, że nie tak to miało wyglądać.
Przez lata uważałyśmy, że pewien wzór życia jest dla nas odpowiedni, a następnie
nieoczekiwanie, wszystko odwraca się o 180 stopni. Coś, o czym nawet nie myślałyśmy,
staje się numerem jeden i zaprząta naszą codzienność tak bardzo, że nie sposób skupić
się na czymkolwiek innym. Sytuacja nie jest taka dramatyczna, gdy mamy szansę na
spełnienie się w roli mamy – udaje się nam zajść w ciążę, a nade wszystko mamy
odpowiedniego kandydata na tatę. Trochę gorzej jest jednak wtedy, kiedy nie budujemy
żadnego rokującego związku lub jeśli nasz partner nie chce zakładać rodziny. Nasz
mężczyzna życia może czuć się zdezorientowany. Umawialiśmy się na coś, a my
zmieniamy zdanie. To nie w porządku.
Przemyślenia
Przełom w okolicy czterdziestych urodzin polega na tym, że zaczynamy patrzeć na życie
szerzej. Już nie koncentrujemy się tylko na tym, co przyziemne. Stajemy się, chcąc czy nie
chcąc, pewnymi filozofkami. Zaczynamy coraz częściej pytać, co ma sens, czy warto, czy
wybrana droga jest tą właściwą, czy rzeczywiście tego chcemy, co nam przynosi życie, a
może pragniemy iść pod prąd. Czterdzieste urodziny to niechybnie czas bilansu – zysków i
strat. I gdzieś w jego trakcie pada ważne pytanie: czy dałyśmy się oszukać? Czy żyjemy
swoim życiem? A może wprost przeciwnie?
Jestem sama
Niekiedy przychodzi taka myśl, że to, co było dobre wcześniej, już takie nie jest. Nie cieszy
ani zabawa, ani podróże, nawet pieniądze straciły sens. Marzy się o czymś, co wcześniej
wydawało się takie nijakie, a nawet płytkie – o stałym kochającym partnerze, małych
rączkach dziecka, przytuleniu na dobranoc i całusie w czółko. Dziecko przestaje być
przeszkodą, ograniczeniem, skarbonką bez dna, czymś, co zawadza i jest zbyt
czasochłonne, ale zaczyna być darem. Wielką tajemnicą życia.
Tak po ludzku pragniemy przedłużyć gatunek. Jeśli spojrzymy na tę kwestię wprost,
biologicznie, to tak to wygląda. Pozostawić kogoś po sobie, jeśli zależy nam na ujęciu
metafizycznym, filozoficznym. Pragniemy nieco zmienić ten świat.
Zaczyna nam doskwierać samotność. To, że w takie dni, jak święta, długie weekendy nie
zawsze towarzystwo przyjaciół wystarcza. Czasami, a niekiedy coraz częściej mamy
poczucie, że to za mało. Patrzymy dalej, dostrzegamy jakiś większy sens, porządek.
Jakby w jednej chwili otworzyły się nam oczy.
Gdy po 40 chcę zostać mamą
Nie ma człowieka, który nigdy by się nie pomylił. Nie ma takiego, który by nie zmienił
zdania. Zmieniamy się, dojrzewamy. Czasami nie poznajemy siebie. To nie jest powód do
wstydu. Dojrzałość polega na tym, że po prostu akceptujemy rzeczywistość.
Czasami jest tak, że patrzymy w przeszłość i nie wierzymy, że to my. Obserwujemy własne
życie z boku i dostrzegamy, jak wiele w nim dobrego. Chociaż wcześniej wydawało się to
wszystko takie banalne, to dostrzegamy większy sens. Czasami wystarczy tylko zmiana
perspektywy, sposobu patrzenia, ny nagle wszystkie puzzle zaczęło do siebie pasować.
Dlatego nie zaprzeczaj, że to się nie zdarza, że to niemożliwe. Są ludzie, którzy czują coś,
czego nigdy nie czuli. Tacy, którzy po latach żałują, że żyli zbyt asekurancko, że ciągle się
bali, że nie zrozumieli, że nigdy nie będzie idealnie i że nie ma doskonałego momentu. Że
życie to seria wyborów i konsekwencji, z którymi się mierzymy.
Po czterdziestce możemy zmienić zdanie co do bycia mamą. Jeśli doszłyśmy do tego
wniosku właśnie wtedy, to nie jest źle. Jeszcze jest szansa. Gorzej, gdy taka myśl
dopadnie nas po pięćdziesiątce…czy jeszcze później, kiedy szansa na ciążę, czy adopcję
są bliskie zeru.
Bardzo ważne, żeby być świadomą. Żyjemy tylko raz. Nie będzie powtórek.