Przytulaj i chwal swoje dzieci. Niezależnie od tego, ile mają lat

1

Rola rodzica się zmienia. Od tej bardzo zaangażowanej, bazującej na obecności 24 godziny na dobę, kończąc na życzliwym obserwatorze, który jest, ale pozwala żyć po swojemu. Mimo że to trudne, nie wtrąca się i oddaje życie dziecka dziecku. Bo to jego własność. Pozwala popełniać błędy, ponosić ich konsekwencje i naprawiać je. Gdy jest potrzebny, to po prostu jest. Przytuli, pozwoli się wypłakać, nie ocenia, nie daje „złotych rad”, bo wie, że takich po prostu nie ma. Życie jest zbyt mocno skomplikowane.

Dlatego tak ważne jest, by rodzic po prostu był. I przytulał dziecko, niezależnie od tego, ile to dziecko ma lat.

Przytulaj i chwal swoje dzieci

Łatwo przytula się małe dziecko

Najłatwiej przytulać małe dziecko. To takie oczywiste, naturalne. Bierzemy kruszynkę w ramiona, kołyszemy, zachwycamy się małym noskiem, pięknymi oczkami, całujemy. Nie możemy oderwać wzroku. Każde spojrzenie, kichnięcie, westchnięcie jest niesamowite. Wszystko piękne.

Z czasem dziecko rośnie. Zaczyna chodzić, przybiega ze zranionym kolanem. Nadal jesteśmy blisko.

Jednak im dziecko starsze, tym częstotliwość przytulania spada. Dziecko mnóstwo czasu spędza poza domem, jest szkoła, jedna, druga, są zajęcia dodatkowe. Nie ma już czasu. I też możliwości, by dziecko tak często przytulać.

Gdy dziecko zaczyna dojrzewać, robi się kapryśne, nieprzewidywalne, czasami naprawdę trudne, wielu rodziców mówi, nadal mówi, tłumaczy, wykłada, prawi kazania, upomina, przestrzega, ale …rzadko przytula. Czasami zdarza się tak, że rodzic odtrąca córkę, czy syna. Karze milczeniem, dystansem. To zrozumiałe, niegodne pochwały, ale ludzkie…. Gdy są konflikty, robi się w domu gorąco, bliskość w postaci przytulenia jest czymś co nie przychodzi nam łatwo. A właśnie wtedy bliskość jest szczególnie potrzebna! I właśnie wtedy nie można sobie jej odmawiać.

Przytulanie to więcej niż tysiąc słów. Kazanie, skarcenie. To sygnał. Kocham Cię. Cokolwiek się stanie, możesz na mnie liczyć. Świat jest nieobliczalny, ale ja jestem. I będę póki życie trwa. Przytulenie to zawsze dobra odpowiedź.

Gdy dziecko jest dorosłe

Sporo się zmienia, gdy dziecko jest dorosłe. Tutaj często pojawia się przepaść. Zwłaszcza gdy okres nastoletni minął wyjątkowo burzliwie, nagromadziły się pretensje, niewyjaśnione sytuacje. Niekiedy pojawia się tak duży dystans, że bliskości nie ma. Jest tylko zimny pocałunek na dzień dobry i do widzenia.

Od razu można rozpoznać rodziny, w których jest bliskość i czułość. Tego po prostu nie da się ukryć. To się widzi. Dzieci, nawet te dorosłe, po prostu lubią swoich rodziców. Odwiedzają ich z sympatii, a nie z poczucia obowiązku. Jest między nimi czułość i naturalność.

A wszystko zaczyna się od przytulenia

A wszystko dlatego, że mamy takich dzieci nie uwierzyły w przestrogi – „nie noś, bo się przyzwyczai, daj się wypłakać”, „nie chwal za dużo, bo wychowasz egoistę”, „najlepszy jest zimny chów”, „dzieci i ryby głosu nie mają”, „dorosłym należy się szacunek, żadnych dyskusji, jak dziecko niegrzeczne, to wystarczy silna ręka”, „już czas, żeby dziecko…wyrosło z…”.

One wychowywały dziecko w zgodzie z sobą. Słuchały intuicji. Gdy maluch płakał, przytulały.

Gdy dziecko było głodne, karmiły. Nie bały się nosić, śpiewać, czytać. Nie kazały zbyt szybko wyrosnąć z czegoś. Dawały czas. Rozumiały, że każdy rozwija się w swoim tempie. Że nie ma dwóch tych samych dzieci, takich samych rodzin. Wiedziały, że na wszystko przyjdzie pora. I po prostu wspierały dziecko.

Mniej oceniały, bardziej rozumiały. Pozwalały popełniać błędy, były wsparciem. I niemal nigdy nie mówiły, a „nie mówiłam”, po prostu przytulały, opatrywały stłuczone kolano, uśmiechem dodawały otuchy.

Wewnętrzne akumulatory

Warto przyzwyczajać ciało do przytulania od najmłodszych lat. Ciekawie mówił o tym swego czasu ksiądz Jan Kaczkowski. Chodzi o to, by uwrażliwić kogoś, pozwolić mu się relaksować, uwolnić emocje.

Podczas przytulenia wydziela się oksytocyna, hormon bliskości, szczęścia i lojalności.

Przytulanie pozwala nam wyrzucić z siebie to, co trudne. Daje wsparcie, nadzieję, nastraja
optymistycznie. Dzięki temu łatwiej nam się mierzyć z wyzwaniami dnia codziennego.

Uczenie dziecka przytulania sprawia, że jesteśmy przyzwyczajani do bliskości. Chcemy jej i lubimy ją.
Jednak uwaga, ważne, żeby nic nie działo się na siłę, bo wtedy zamiast przyjemności z przytulania kształtują się złe skojarzenia. I wtedy tego przytulania nie chcemy.

Trzeba mądrze przytulać dziecko. Z poszanowaniem jego godności. Zawsze słuchać, co dziecko mówi.

Nie robić nic wbrew niemu. Wszystko po to, żeby dać mu pewność. W każdej chwili. Że niezależnie co się dzieje, rodzic jest.

Gdy jest źle, szukamy bliskich. Resetujemy się emocjonalnie w czyichś ramionach. Korzystamy ze wsparcia. To droga, którą trzeba nakreślić na mapie w sercu dziecka. Niech zawsze prowadzi do nas. Do naszych ramion. Niech dom będzie portem, do którego można przybić bez zapowiedzi, zawsze. Gdy dziecko potrzebuje, niezależnie od wieku, żeby wiedziało, że rodzic jest mądrym wsparciem. Przytuli, wysłucha i doda otuchy.

1 KOMENTARZ

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj