Toksyczny ojciec dorosłej córki. Rozmowa, której lepiej nie przeprowadzać?

0

Wychowywanie się w toksycznej rodzinie to ciężar. Na całe życie? Nie. Ale na pewno na długo. Istotne jest, żeby umieć sobie z tym poradzić i zdobyć się na odwagę, żeby odrzucić to, co nam ciąży. Z tego powodu wiele osób decyduje się na rozmowę. Tak, żeby pewnym rzeczom dać odejść, oczyścić atmosferę, zbudować relację na nowo. Dlatego też pewnego dnia dorosła córka udaje się na rozmowę do toksycznego ojca. Z silną potrzebą szczerości. Jak to się kończy? Dla niej i dla niego?

Toksyczny ojciec dorosłej córki

Dorosła córka toksycznego ojca

Muszę to powiedzieć

Dorosłe dzieci rozliczają swoich rodziców. To normalne i całkiem zrozumiałe. Mądry rodzic to wie i nie traktuje tego faktu zbyt osobiście. Ma pokorę, świadomość swoich błędów. Wie, że nikt nie jest idealny.

Umie docenić odwagę swojego dziecka. Rozumie, że to krok do dorosłości i moment pozwalający dziecku ułożyć sobie z rodzicem relacje na nowo.

Dlatego wysłuchuje, nie ocenia, nie kłóci się. Podkreśla, że każdy może mieć swoją prawdę. Nie zaprzecza uczuciom dziecka, daje na nie przyzwolenie. Zgadza się, że dziecko może tak się czuć.

Przeprasza za to, co się nie udało. Może powiedzieć, jakie miał intencje. Jednak nie walczyć nadmiernie, pozwolić na wyrzucenie żali, pretensji, zachować spokój. To niezwykle trudna chwila dla każdego rodzica. Ale jest ona wyzwalająca. Pozwala pokazać, że często nasze dzieci otrzymują od nas nie to, czego oczekują. Że sam fakt kochania nie jest wystarczający. Dziecko musi czuć się kochane. Nie wystarczy je kochać. To naprawdę dwie odmienne kwestie.

Czasami okazujemy miłość nie tymi sposobami. Na przykład piekąc dziecku ciasta, a na przykład ten nasz maluch, a potem nastolatek pragnął częstszych rozmów, a nie smakołyków. Albo my okazujemy uczucia rozmowami, przytulasami, a nasze dziecko oczekiwało więcej aktywnego wspólnego czasu…na przykład gry w piłkę i jazdy na rowerze. Może to brzmieć banalnie, ale niestety na banałach postawione jest życie.

I czasami wcale nie chodzi o wielkie sprawy. Czasami te małe kryją trudne do wyrażenia poczucie niesprawiedliwości i odrzucenia... Gdy spojrzymy na to, co niewielkie, dotrzemy do tego, co naprawdę istotne.

Jak wygląda rozmowa z toksycznym ojcem?

O ile rozmowa ze zdrowym rodzicem bywa przykra, ale jednak zazwyczaj kończy się porozumieniem, o tyle rozmowa z toksycznym tatą to często nie najlepszy pomysł.

Osoba toksyczna nie jest bowiem zdolna do refleksji. Nie umie przyznać się do winy. Ba, nie jest w stanie stanąć z boku, spojrzeć na swoje zachowanie z perspektywy czasu.
Jej poczucie wartości jest tak niskie, że absolutnie nie przyzna się ona do błędu. Nawet nie robi tego złośliwie. Warto byłoby ją zrozumieć… Chodzi raczej o to, że nie może tego zrobić, czego od niej oczekujemy. Byłoby to dla niej zbyt bolesne, destrukcyjne i wyniszczające. Musi chronić siebie za wszelką cenę, dlatego zaprzecza temu, co się wydarzyło.

Z tego też powodu rozmowa z toksycznym ojcem o przeszłości rzadko jest oczyszczająca i budująca. Jeśli tata nie przepracował swojego zachowania, nie zbudował silnych fundamentów i nie dojrzał po drodze, to w trakcie takiej rozmowy będzie:

  • atakował,
  • poniżał,
  • wyśmiewał,
  • dyskredytował,
  • szydził.

Zrobi wszystko, by uchronić w swoich oczach autorytet i poczucie bycia dobrą osobą. Żeby mógł to zrobić, to nie oszczędzi córki. Zrobi z niej „wariatkę”, osobę, której się pomieszało.

Potraktuje ją jak małe kaczątko, ba robaczka, który niewiele wie o świecie. Zacznie mówić o „wielkich tragediach” innych dzieci, przywoływać skrajne przykłady, do których doszło u kogoś innego. Wszystko po to, by dać do zrozumienia, że pretensje i żale córki są nieuzasadnione.

Rozmowa z toksycznym rodzicem nie będzie przypominała prawdziwej rozmowy. To od początku kłótnia, przeciąganie liny. Próby przekonywania drugiej osoby, że nie ma racji. Nie chodzi wcale o porozumienie, tylko o wygraną.

Taka postawa nie buduje zgody. Do niczego dobrego nie prowadzi. Tylko zaostrza konflikt, podnosi ciśnienie, wzburza i nie daje ukojenia. Niszczy jeszcze bardziej. Jest zła dla każdego. I dla ojca, i dla córki.

Stąd jeśli wiemy, że mamy toksycznego rodzica, na przykład tatę, lepiej napisać list, a później go spalić.

Przelać swoje emocje na papier, ale nie wręczać listu bliskiej osobie. Nie decydować się na rozmowę o przeszłości. Nie robić sobie tego. Zamiast się otwierać, odsłaniać i umożliwić atak (który nastąpi), lepiej zadbać o swoje poczucie wartości i bezpieczeństwo.

Zamiast rozmów, które nie oczyszczą atmosfery…Można udać się na rozmowę do psychologa, skorzystać z innej pomocy, na przykład przyjaciółki. Mierzenie się z problemem w rozmowie z rodzicem zazwyczaj to nie najlepszy pomysł.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj